W dobie różnych platform streamingowych musiał nadjeść moment, kiedy i superbohaterowie doczekali się własnego miejsca. Pierwsze skrzypce w tym wyścigu przypadły DC.
Na nowej platformie, jaką jest DC Universe, obiecano wskrzeszenie jednej z najlepszych animowanych serii o młodych trykociarzach– Young Justice. W globalnej skali to jednak Teen Titans cieszyli się zawsze większym uznaniem niż młodzieżówka Ligi Sprawiedliwości. W związku z tym wyprodukowano pierwszy serial aktorski z ich udziałem.
Młodzieńczy indywidualizm
Nie od dziś wiadomo, że w kinie Marvel radzi sobie lepiej niż DC. Z serialami sprawa wygląda zgoła inaczej. Rozbudowywane od 2012 roku Arrowverse cieszy się ogromną popularnością, której nie potrafiły przebić marvelowskie seriale ani od ABC, ani od Netflixa. Niemniej jednak netflixowe produkcje udowodniły, jak robić dobre jakościowo seriale o herosach. Ich tytuły były realniejsze, brutalniejsze, a miejscami nawetbardziej mroczne, chociaż to DC posiadało przez wiele lat łatkę „tego poważniejszego”.
Wraz z nastaniem platformy DC Universe, zaczęły powstawać odrębne produkcje, niewchodzące w skład uniwersum budowanego przez stację The CW. Pierwszą i jak na razie jedyną premierę mieli Titans. To historia bazująca na komiksowych seriach o młodych superherosach, którzy postanowili na własną rękę walczyć ze złem, by tym samym odnaleźć swoje powołanie z dala od największych ikon takich jak Batman, Superman, Flash czy Aquaman. Ich misje bywały czasem lżejsze, a czasem trudniejsze niż dorosłych, niemniej jednak autorzy ukazywali je przez pryzmat młodego człowieka wchodzącego w dorosłość. Sam mrok był sporadycznym dodatkiem, który intensyfikował starcia z niektórymi przeciwnikami, jak choćby w Kontrakcie Judasza czy Kontrakcie Łazarza. Twórcy nowego serialu postanowili chyba uwierzyć w misję dziejową DC i zrobić większy zwrot ku czemuś, co będzie w pełni pozbawione „cukierkowej otoczki”.

Źródło: whats-on-netflix.com
Dobre, dobre, bardzo dobre…
Pozwolę sobie przypomnieć jeszcze dwie animowane produkcje emitowane na Cartoon Network. Pierwsza z nich to TeenTitansz2003, będąca lekką parodią komiksów, w której miejscami humor grał drugie skrzypce, a druga – Teen Titans Go! z 2013, będąca surrealistyczną parodią parodii sprzed dziesięciu lat. Jeśli znacie obydwie, to postarajcie się o nich nie pamiętać w trakcie oglądania nowego serialu od DC Universe (który w Polsce jest udostępniany przez Netflix).
Producenci wyolbrzymili wszystko, co było można, zapraszając nas do pozbawionego nadziei świata, który swą duszną atmosferą potrafi przytłoczyć niejednego wesołka. Wokół prezentowanych bohaterów dominuje ciemna kolorystyka, zapowiadająca zbliżające się zło, trawiące zgorzkniałych i zrozpaczonych ludzi od środka. Do tego dochodzi, jak zawsze zmysłowa,muzyka, poruszająca prawie każdym tonem. Już pierwszy odcinek ukazuje nam, że mamy do czynienia z czymś tak trudnym, że przestępczość w Gotham wydaje się błahostką. Chwilowe rozbłyski słońca jawią się jako zapowiedź lepszego jutra, skrytego za gęstą ścianą mgły. Nie brakuje też momentów akcji, które wynikają z tej napiętej sytuacji i związanej z nimi brutalności. Fani Batmana nie będą zawiedzeni jego protegowanym, potrafiącym naprawdę „dokopać” przestępcom. Tak mniej więcej przedstawia się ogólne tło Titans. Niemniej jednak, to główni bohaterowie są najważniejszym składnikiem, stanowiącym o wyjątkowym charakterze tego serialu.

Źródło: whats-on-netflix.com
Duet Dick i Rachel
O ile w przypadku Strażników Galaktyki Marvel dokonał pozytywnie odjechanego „twistu” w stosunku do pierwowzoru, o tyle tutaj wprowadzono mroczno-brutalne zmiany. Głównych bohaterów mamy czwórkę, z których historię do przodu popychają tylko Rachel i Dick. Rachel – grana przez Teagan Croft–to samotna nastolatka, obdarzona złowrogimi mocami, których nie potrafi kontrolować. Otaczające ją zewsząd kłopoty przerastają problemy typowej młodej dziewczyny. Na całe szczęście na swojej drodze spotyka dobrych ludzi, w tym samego Robina – byłego pomocnika Batmana, który nie tylko musi zmierzyć się z problemami młodszej koleżanki, ale też z własną traumą, którą nabył podczas służby u boku Mrocznego Rycerze. Możliwe, że nie jest to trzymanie się oryginału, niemniej jednak psychiczne rozdarcie Dicka Graysona dodaje unikatowego smaku produkcji. Po raz pierwszy widzimy Dicka, dotychczas przedstawianego jako wyluzowanego gościa, gdy walczy nie tylko z bandziorami, ale i napadami agresji charakteryzującymi psychopatów. Jego brutalne traktowanie przestępców jest czymś niezapomnianym. Przyznam się szczerze, że nie przypuszczałem, iż Brenton Thwaites mógłby zagrać kogoś z tak skomplikowaną psychiką.
Pozostali aktorzy wypadają w miarę poprawnie, lecz szkoda, że mają tak mało czasu na rozwinięcie swoich postaci. Mam tu na myśli głównego antagonistę, granego przez Seamusa Devera, a także Bestię, którego przemiany były poprawnie zrobioną animacja komputerową, czy uroczą Conor Leslie w roli Wonder Girl. Swoją grą oczarowała mnie również Minka Kelly, która nie tylko pozwoliła uświadczyć kobiecy punkt widzenia na superbohaterskie sprawy, ale też jako Amerykanka z wielkim zaangażowaniem zagrała Brytyjkę. Najsłabiej wypadła kreacja Starfire. Anna Diop mimo sporych chęci przedstawienia zagubionej Tamaranki, nie potrafiła ukryć osobliwego wyglądu granej przez siebie postaci. Mocno kręcone włosy, futro oraz nad wyraz lateksowy i skąpy strój sprawiały wrażenie, że nie widziałem klasycznego odwzorowania bohaterki z komiksu, a jedynie panią lekkich obyczajów. Ewidentnie w tym przypadku wina leży po stronie charakteryzatorów oraz kostiumografów.

Źródło: purefandom.com
Czekam na więcej
Według mnie Titans to jeden z najlepiej zrobionych seriali o superbohaterach. Oprócz stopniowo budowanego napięcia, wybitnej historii i tylko jednego zbędnego odcinka, dostaliśmy produkt naprawdę zacny. Potwierdza to ostatni odcinek, który nie tylko pozostawił spory cliffhanger, ale rozochocił mnie ukazaniem po napisach końcowych istotnej postaci ze świata Supermana.
Drugoplanowe problemy bohaterów, które nie są zbytnio uwypuklone, sprawiły, że owa produkcja jeszcze bardziej mnie wciągnęła. Bliskie pozostają mi jednak problemy dwudziestoparoletniego Dicka,jak ciągłe poszukiwanie własnej tożsamości, radzenie sobie ze stresem, wsparcie, a nawet ojcowanie młodszym przyjaciołom, czy wreszcie trudności z budowaniem bliższych relacji z kobietami. Jak widać, warto popatrzeć z innej strony na ten nowy tytuł od DC Universe.
Podsumowując, nie mogę się doczekać kolejnego sezonu. Czekam na dalszą eksplorację ekranowego świata DC (w tym sezonie miał miejsce mały crossover z Doom Patrol) i pojawienie się od dawna zapowiadanego Slade’a Wilsona, a także rozwinięcie wątku Jasona Todda. A czy mam jakieś oczekiwania co do składu Tytanów? Chętnie zobaczyłbym Kid Flasha, który być może rozluźniłby nieco napiętą atmosferę.