Za nami czwarty rok przygód Jima Gordona i młodego Bruce’a Wayne’a. Serial nadal trzyma poziom, a widzowie z pewnością nie mogą się już doczekać, kiedy na ekranie wreszcie pojawi się Batman. Cóż, kończący się sezon mocno nas do tego przybliżył. Wielki reflektor wycelowany w niebo wprawdzie jeszcze znaku nietoperza nie posiada, ale już ku temu bliżej niż dalej.
Nieznośny smarkacz i… Joker?
Stacja FOX, dla której powstaje Gotham po raz kolejny podzieliła w pewien sposób serial na dwie części. Mamy zatem dwa główne wątki, ostatecznie łączące się ze sobą. W pierwszym z nich pojawia się córka don Falcona, Sofia. To knute przez nią intrygi doprowadzają do tego, że Jim kłóci się z Bullockiem, jej ojciec ginie, a Pingwin zaprzyjaźnia się z niemym chłopcem z sierocińca. Współpracuje też z Barbarą, która najwyraźniej żyje, oraz Tabithą i Seliną. Przy okazji, również dzięki pannie Falcone, pojawia się niezwykle ciekawy antagonista, niejaki doktor Pyg, mordujący skorumpowanych gliniarzy. Ostatecznie jednak Sofia dostaje strzał w głowę od Lee i… zapada w śpiączkę.
Jak już wspomniałem w tytule, w Gotham nie tak łatwo jest umrzeć. Tymczasem Bruce zaczyna swoją misję ratowania Gotham i widzimy jego pierwsze nocne „wypady” na miasto w celu zwalczania przestępczości. Może peleryny jeszcze nie ma, ale za to zakłada maskę i korzysta ze sprzętu przygotowanego przez Luciusa Foxa. Jego działania bacznie obserwuje Ra’s al Ghul, widzący w spadkobiercy fortuny Wayne’ów mrocznego rycerza. Ostatecznie Ra’s ginie z ręki Bruce’a, a ten, za sprawą złych wyborów, zmienia się i staje nieznośny. Zaczyna imprezować, wydawać pieniądze, pić i nawet zwalnia Alfreda. Jest rozpieszczonym dzieciakiem, cierpiącym za całą ludzkość i daleko mu do prawdziwego Batmana. Do żywych powraca także Butch, zmieniony w dziwnego nieumarłego. Pojawia się również Ed Nygma, który już nie jest bystrym Człowiekiem–Zagadką.
Najciekawszymi postaciami wydają się jednak „ci źli”, siedzący aktualnie w Arkham, a więc Strach na Wróble, Kapelusznik i oczywiście Jerome Valeska, który coraz bardziej przypomina Jokera. Mamy jeszcze wątek Ivy (Trujący Bluszcz), która chce zabijać, aby ratować rośliny. Twórcy przy okazji zmienili aktorkę grającą tę postać, a całą jej historię mocno naciągnęli. Mimo wszystko fabularnie całość ma sens i nie licząc może wydarzeń związanych z przyszłym Człowiekiem-nietoperzem i Ivy, jest wciągająca. Nie gorzej wygląda też druga część, gdzie wskrzeszony (bo jakżeby inaczej) zostaje Ra’s, sam Lee współpracuje z Nygmą, aby przejąć władzę nad Narrows, podczas gdy Bruce wraca do siebie i stara się pogodzić ze swym kamerdynerem, a z kolei Jim musi dalej walczyć z przestępczością. Najważniejszy jest jednak Jerome i jego brat Jeremiah. Ten pierwszy wprawdzie ginie (kolejny raz), ale wcześniej atakuje swego bliźniaka i teraz to ten staje się wariatem, starającym się zniszczyć Gotham i upodobnić do Jokera.
Znów to samo czy jednak coś nowego?
Wątków w Gotham jest wiele: jedne bardziej ciekawe, inne strasznie naciągane. I choć za nami dwadzieścia dwa odcinki, to można je streścić bardzo krótko: Gordon walczy ze zbirami, którzy giną, ożywają, są zamykani i uciekają z Arkham. Przy okazji wciąż nie wiadomo, czy między naszym policjantem a Lee coś jest… czy nie. Bruce Wayne nadal nie wie, kim do końca jest, ponieważ raz wydaje się, że za moment przywdzieje strój Batmana, by potem znów oddalić się od tego pomysłu. Pingwin coś knuje, Nygma ma rozdwojenie jaźni, a Barbara zmienia fryzury. Do tego nie jesteśmy pewni, kto zostanie Jokerem. Czyli nie warto oglądać? Tego nie powiedziałem. Bądźmy szczerzy, to dokładnie tak jak z komiksami! Mroczny Rycerz łapie Jokera, ten ucieka, coś niszczy, kogoś zabija, zostaje złapany, zamknięty w więzieniu, aby uciec…. i tak w kółko. A jednak wszystkie przygody nie są takie same. I tak samo jest z serialem. Historie są wciągające, a przestępcy coraz bardziej przebiegli. Ich spryt i pomysłowość, sprawiają, że nawet można im kibicować. Choć jednocześnie ciekawi nas, jak tym razem poradzi sobie z tym wszystkim Jim Gordon. A przy okazji nasz gliniarz staje się coraz bardziej „brudny”. Po raz kolejny pozwala sobie na kontakty, i to dość bliskie, z półświatkiem. Gdyby tylko pominąć kilka zbędnych wątków, to byłoby wyłącznie ciekawie.
I jeszcze jedno. Szkoda, że serial ma tak mały budżet i musimy oglądać wciąż te same lokacje i momentami niedopracowane efekty specjalne.
I co dalej?
Fox zapowiedział, że piąty sezon Gotham będzie tym ostatnim. Myślę, że to bardzo dobrze. Póki co twórcom udaje się tworzyć ciekawą fabułę i fajne twisty. Z czasem może być jednak gorzej. Seria i tak nie ustrzegła się błędów, więc lepiej będzie jeśli skończy się, gdy wciąż ma liczne grono fanów. A ci z pewnością będą czekać do września z niecierpliwością. Ostatni odcinek kończy się zapowiedzią wojny z przestępczością, jakiej jeszcze nie mieliśmy. Przy okazji reflektor oświetlający nocne niebo sugeruje, ze niebawem pojawi się ten, na którego wszyscy czekają. Bo, choć początkowo bardzo fajnie oglądało się przygody młodego Wayne’a i Gordona oraz Gotham sprzed narodzin Batmana, to teraz zaczyna nam go brakować. Zwłaszcza, że twórcy wciąż sugerują jego rychłe pojawienie się.