Rodzina z domku dla lalek to jedna z pierwszych pozycji z kolekcji horrorów sygnowanych nazwiskiem Joego Hilla. Czy historia zaprezentowana w komiksie jest straszna?
Horror rozgrywający się na przestrzeni lat
Opowieść zaczyna się w sposób intrygujący, a mianowicie obserwujemy, jak coś spada na Ziemię wiele milionów lat temu. Następnie przenosimy się do roku 1979, kiedy to dziewczynka otrzymuje w spadku domek dla lalek. W zasadzie akcja komiksu rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Cały czas przeplata się tu teraźniejszość z przeszłością. Jak powiedzieli sami twórcy, w krótkim wywiadzie zamieszczonym na końcu tomu, jest to horror pokoleniowy. Pomysł sam w sobie wydaje się nawet ciekawy. Przyjemnie się śledzi wydarzenia z przeszłości i łączy ze sobą fakty z teraźniejszości. Jednakże nie da się ukryć, że przez dużą rozpiętość czasu zabrakło miejsca na budowanie misternego klimatu. Myślałem, że w domku dla lalek będzie wiele tajemnic do odkrycia. Tymczasem nawet pewien tajemniczy pokój zostaje odnaleziony już na samym początku i tak naprawdę znaczenie ma już tylko to, czym jest owa zabawka. Czy Rodzina z domku dla lalek to dobry horror? To przyjemna historia, ale przy tym słaby horror. W wywiadzie autorzy tłumaczą, dlaczego według nich lalki są straszne. Skoro wiedzą, co ich przeraża w tych zabawkach, to pytam się, czemu nie wykorzystali tej wiedzy w praktyce?!
Nijaka rodzinka
W Rodzinie z domku dla lalek główną bohaterką jest Alice. Na przestrzeni kolejnych kadrów obserwujemy, jak dojrzewa i zmaga się z kolejnymi przeszkodami, które los rzuca jej pod nogi. Pozostałe postacie nie zapadają w pamięć, wydają się płaskie i mało interesujące. Najbardziej żałuję, że tytułowa rodzinka nie została należycie wyeksponowana. Prawie niczego się o nich nie dowiadujemy. W moim odczuciu autorzy za bardzo skupili się na stworzeniu horroru pokoleniowego i przez to zabrakło im miejsca na zbudowanie nastroju grozy czy należyte przedstawienie wszystkich bohaterów. Mogło być oczywiście gorzej, bo mimo wszystko z przyjemnością zagłębiłem się w zaprezentowaną historię. To była miło spędzona godzina, ale po skończonej lekturze poczułem się rozczarowany.
Potworny domek dla lalek
Jeśli chodzi o wykonanie i oprawę graficzną, to w sumie nie mam za bardzo do czego się przyczepić. Z drugiej strony nie ma tu też większych pozytywów. Wszystko jest po prostu przyzwoite. Najbardziej spodobały mi się kadry rozdzielające poszczególne rozdziały – są to zdjęcia, na których widać prawdziwe lalki, które swoim ubiorem i ułożeniem nawiązują do sytuacji z komiksu. Szczerze powiedziawszy, właśnie te obrazki wyglądały najstraszniej. Warto nadmienić, że na końcu zamieszczono okładki alternatywne, oryginalny zarys fabuły (naprawdę był tu spory potencjał) oraz krótki wywiad z autorami.
Czy domek dla lalek może być przerażający?
Tytuł i opis obiecywały niesamowitą i oryginalną historię, a tymczasem wyszedł typowy horror. Myślę, że będą tacy, którzy zachwycą się zaprezentowaną opowieścią, ale dla mnie to po prostu za mało. Osobiście uważam, że byłoby lepiej, gdyby autorzy zrezygnowali z retrospekcji i skoncentrowali się po prostu na domku dla lalek. Idea horroru pokoleniowego nie wypaliła. Na koniec jeszcze dodam, że choć przetrawiłem całość bez żadnych nieprzyjemności, tak ostatni kadr i trzy zdania w dymkach spowodowały, że zrobiło mi się niedobrze (takie zakończenia powinny lądować w koszu). Podsumowując, Rodzina z domku dla lalek to przeciętniak – trudno doszukać się większych wad, ale zarazem nie ma tu nic wartego zapamiętania.