W czasie wakacyjnego wyjazdu może się zdarzyć, że jak Robinson Crusoe czy inny Tom Hanks utkniemy na bezludnej wyspie. Oczywiście nie wyobrażamy sobie życia bez gier, więc pewnie mielibyśmy ze sobą laptopa z choćby tym jednym jedynym, ukochanym tytułem, w który można grać bez końca.
World of Warcraft
World of Warcraft, wydany przez firmę Blizzard to gra, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Najpopularniejszy MMORPG towarzyszy nam od ponad 13 lat. Ja, jako fan, chętnie zabrałbym go ze sobą na bezludną wyspę. Z jednej strony wiem doskonale, ze to zły pomysł. Tak zwany WoW wymaga przecież połączenia z Internetem. Bez tego nie jesteśmy w stanie nic zrobić, nawet się zalogować by popatrzeć sobie na naszego awatara. Gdyby więc na wyspie nie było wi-fi czy innego dostępu do sieci, to mógłbym sobie co najwyżej popatrzeć na ikonkę na pulpicie. Ale załóżmy, że na moją wyspę nie trafiłem przypadkiem, jak Robinson Crusoe, że mam tu swoją willę ze wszystkimi wygodami, włączając w to stałe łącze. I nagle nasza gra staje się znakomitym wyborem! W Azeroth zawsze jest coś do zrobienia, przygody nie mają końca i możemy być pewni, że nagle nie pojawi się na ekranie napis Game Over. A kiedy już zdobędziemy cały sprzęt, pokonamy wszystkich raid-bossów i nawet na Battlegroundach nie będzie już czego zdobywać, rozpocznie się nowy sezon lub wejdzie nowy dodatek i nasza zabawa rozpocznie się od nowa! Przy okazji nie będziemy czuć się samotni. W grze przez cały czas przebywa mnóstwo ludzi, z którymi można się komunikować, dowiedzieć co tam w szerokim świecie słychać czy podyskutować o czymkolwiek dla zabicia czasu. Dlatego, jeśli stać Was na wyspę, zapierzcie ze sobą Warcrafta i bawcie się w świecie, który nigdy nie śpi i w którym lista „do zrobienia” nigdy się nie kończy. – Piotr Markiewicz
Baldur’s Gate II
To jedna z tych gier, które zaczynałem od nowa dosłownie dziesiątki razy, tylko po to, aby zagrać inną postacią. W trakcie przygody zawsze staram się dobrać różnych członków drużyny, bo przecież może okazać się, że ekipa złożona z czterech magów świetnie daje sobie radę? Sama w sobie historia opowiadana przez Baldur’s Gate II zapewnia rozrywkę na dobrych kilkadziesiąt godzin, a mamy jeszcze dodatek Tron Bhaala oraz – w edycji odświeżonej – The Black Pits. Zresztą, popularnych „Baldursów” chyba nikomu nie trzeba przedstawiać – to mój ulubiony RPG i jedna z ukochanych gier w ogóle. – Michał Ostiak
ARK Survival Evolved
Skwar leje się z nieba, piasek grzeje w stopy, ocean rytmicznie chlupocze uderzając falami o brzeg. To właśnie ten moment, by odłożyć prymitywny młotek z kamienia, usiąść pod rozłożystą palmą na powstającej podstawie przyszłej chatki i mrucząc pod nosem „mój jest ten kawałek podłogi” rozłożyć sprzęt by zatopić się w rozgrywce polegającej na… przetrwaniu na wyspie! Dlaczego mielibyśmy grać w coś, co stało się naszą codziennością? Zawsze można zainspirować się osiąganymi w wirtualnym świecie efektami „pracy” i wykorzystać je w naszej obecnej sytuacji, pocieszyć się wizją, jak daleko można zajść zaczynając od zera oraz uświadomić sobie jak to dobrze, że nie musimy naszego skrawka ziemi dzielić z krwiożerczymi teropodami. A jeśli akurat na naszym lądzie też są dinozaury? Cóż, zawsze można spojrzeć na pikselowe bestie i nauczyć się do których zdecydowanie lepiej nie podchodzić. – Artur Niedoba
Dragon Age: Początek
Jedna z niewielu gier, które przeszłam od początku do końca, na dodatek udało jej się podbić moje serce do tego stopnia, że z uporem maniaka mogę wciskać ją w każdą możliwą topkę i zestawienie. Taki ze mnie fanatyk, nic na to nie poradzę. Zapytacie jednak jakim cudem Dragon Age: Początek nadaje się na bezludną wyspę? Odpowiedź jest niezwykle prosta! Rozgrywka zajmie Wam długie godziny, a możliwość przejścia całej gry na kilka (jeśli nawet nie kilkanaście) różnych sposobów na pewno sprawdzi się jako rozrywka w warunkach tak ekstremalnych! Możecie wcielić się w krasnoluda z Kurzowiska, elfa z Obcowiska, człowieka ze szlacheckiego zamku (a to tylko przykłady), macie możliwość romansowania z przeróżnymi postaciami i rozwijania swoich umiejętności, na dodatek podejmowane przez Was decyzje mają wpływ na dalszy kształt rozgrywki! Jak ukształtujecie swoich towarzyszy? Kogo posadzicie na tronie? Wszystko zależy od Was! – Martyna Halbiniak
Don’t Starve
Skoro już wylądowaliśmy na bezludnej wyspie, to pasowałoby się nauczyć na niej żyć! Don’t Starve to produkcja, która może nam w tym pomóc. Nasz bohater, Wilson, zostaje zesłany w odludne tereny i, niczym Bear Grylls stara się przetrwać w dziczy. W najnowszym dodatku Don’t Starve: Shipwrecked mamy też możliwość sprawdzenia swoich sił na bezludnej wyspie. Niezależnie od terenu musimy przetrwać jak najdłużej, broniąc się przed licznymi niebezpieczeństwami, jak na przykład Jeleniocyklop, Muchosmok, Fokornado (nie mylić z Sharknado) czy Kwaken. Same nazwy są przekomiczne, co tylko zwiększa moją sympatię do tego tytułu. Niestety powyższe stwory ciężko jest pokonać w pojedynkę, jednak nie jest to niemożliwe. Ekipa studia Klei Entertainment wykonała kawał dobrej roboty, dając tym, którzy uwielbiają survival i eksplorację coś, co sprosta ich oczekiwaniom. Z całego serca polecam! – Anna Wiśniewska
Heroes of Might & Magic III
Jeśli już utknąć na skrawku ziemi, pośrodku oceanu, to tylko z tytułem, który oferuje nieskończenie wiele możliwości. Mnogość scenariuszy i potencjalnych zakończeń w tej turowej grze może zapewnić graczowi rozrywkę przez wiele miesięcy. Mocną stroną Heroes’ów jest też to, że nie potrzebujemy nawet odrobiny internetu! A jestem przekonana, że nawet na najbardziej malowniczym atolu, próżno szukać zasięgu LTE. Po za tym warto zwrócić uwagę na fakt, że aby wybrane królestwo dobrze prosperowało, należy wytrwale gromadzić surowce i rozsądnie nimi dysponować. Czyż rozbitek, by przetrwać na nieznanym lądzie nie musi robić dokładnie tego samego? Podobnie sprawa ma się z eksploracją terenu – zarówno podczas rozgrywki, jak i w trakcie poznawania swojej wyspy należy wykazać się ostrożnością. W każdym zakamarku może czaić się wroga jednostka. W przypadku Heroesów, może to być banda Centaurów, a na wyspie – no cóż, może ona okazać się nie do końca bezludna albo zamieszkała przez gigantyczne Ważki strzelające laserem z oczu. – Aleksandra Woźniak
Stardew Valley
To wspaniała produkcja, inspirowana grą Harvest Moon. Stworzony przez jedną osobę symulator farmy zapewnia mnóstwo zabawy na przynajmniej kilkaset godzin. Oczywiście sianie, podlewanie i koszenie nie jest naszym jedynym zadaniem. W okolicy naszego gospodarstwa roi się od przygód, a w pobliskim miasteczku poznamy mnóstwo nowych przyjaciół i… może nawet życiowego partnera/partnerkę. Wbrew pozorom jest tu także sporo magicznych elementów, od przeuroczych duszków zamieszkujących podupadłą świetlicę, przez czarodzieja mieszkającego nieopodal w wieży i czarownicę, która może nam do kurnika demoniczne jajo, aż po kopalnie pełne szkieletów, duchów i innych potworów. Jest tyle do zrobienia, że czasem samo prowadzenie farmy wydaje się jedynie dodatkiem, a nie głównym elementem. – Marta Kucharska