Trudności adaptacyjne, zaburzone więzi rodzinne czy poczucie wyalienowania i odmienności. Tak przedstawia rzeczywistość reżyser Lars Klevberg w najnowszej odsłonie kultowej Laleczki Chucky, będącej rebootem historii z końca lat 80., znanej wiernym fanom kina grozy. Kto powiedział, że w horrorach nie ma miejsce na naukę i moralizatorstwo? Otóż jest! Czasami, jak się okazuje, można przemycić je w bardzo dosadny sposób.
Mam na imię Buddi
Karen, samotna matka po przejściach, wraz z synem Andym wprowadza się do nowego domu, by zacząć życie od nowa. Dla jej nastoletniego potomka to trudny czas. Nowe otoczenie, znajomości i problemy z dostosowaniem się do zaistniałej sytuacji sprawiają, iż chłopak czuje się samotny oraz wyalienowany. Do tego po zmianie miejsca zamieszkania jego relacje z rodzicem stają się napięte. Chłopiec otrzymuje w prezencie urodzinowym lalkę, najnowszy cud techniki skonstruowany przez firmę Kaslan. Zabawka zsynchronizowana jest ze wszystkimi urządzeniami domowymi, spełniając tym sposobem marzenia o posiadaniu interaktywnego systemu ułatwiającego życie, zwiększającego komfort, status społeczny i polepszający byt przeciętnej amerykańskiej rodziny. Repertuar funkcji cukierkowo wyglądającej laleczki jest bardzo bogaty: gdy trzeba, zamówi taksówkę, ukołysze dziecko do snu czy przypomni o zabraniu podręczników do szkoły. Buddi szybko staje się nieodłącznym towarzyszem i przyjacielem nastolatka. Posiada jednak wadę fabryczną, która sprawia, iż pozbawiony jest wszelkich blokad i mechanizmów kontroli. Wkrótce zaczyna stanowić śmiertelne zagrożenie dla naszych bohaterów, szybko eksternalizując swoje destrukcyjne właściwości.

Źródło: cdn.vox-cdn.com
Społeczny apel
Laleczka to zaskakująco udany obraz. Gdy trzeba, straszy nas nienaturalny, ironiczny, czasami beznamiętny i chłodny ton głosu Marka Hamilla. Innym razem bawi, rozładowując napięcie, smuci oraz wywołuje refleksje dotyczące zaufania, względności relacji interpersonalnych oraz śmierci. Film dostosowany jest do współczesnych realiów i wynikający z chęci ukazania zagrożeń, jakie niosą za sobą nowe technologie. Cyberpunkowy charakter dzieła pozwala rozpatrywać je w dużo szerszych kategoriach. Horror stworzony jest w duchu kina nowej przygody, w którym przeciętny odbiorca znajdzie coś dla siebie, wcinając popcorn wygodnie rozsiadłszy się w fotelu. Dużym atutem produkcji jest scenariusz. Dialogi naładowane są olbrzymią dawką czarnego humoru, groteski i autoironii. Fabuła przebiega etapowo, a sytuacja, w której znaleźli się protagoniści, stopniowo nabiera coraz szybszego tempa i dramaturgii, aż w punkcie finalizacji dochodzi do prawdziwej eksplozji krwawej hekatomby rodem z Martwicy mózgu Petera Jacksona. Moralizująca historia o trudnościach dorastania, marginalizacji rodzin niepełnych czy potrzeby afiliacji w grupie rówieśniczej, a przede wszystkim zaburzonych relacji rodzinnych i potrzeby bezwarunkowej miłości spotyka się, co widać, z pozytywnym odbiorem.

Źródło: cdn.images.express.co.uk
Gatunkowy miszmasz
Gdyby obedrzeć horror z wszelkich wątków socjopsychologicznych, film śmiało można by określić mianem teen slashera, w którym do pełnego obrazu brakuje tylko nieustraszonej final girl. Jednak liczba poruszanych kwestii świadczy o wieloaspektowej specyfice obrazu. Poza główną osią Laleczki, jaką jest społeczny komentarz, Klevberg zręcznie operuje rekwizytorium grozy. Sceny gore robią naprawdę spore wrażenie, wiernie oddając przy tym klimat produkcji klasy B z lat 80. Ponadto w fabułę wplecionych zostało wiele nawiązań do klasyki gatunku, w tym chociażby do Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, której to kadrom z nieskrywaną ekscytacją przyglądał się Buddi, ucząc się w ten sposób zachowań agresywnych. Tego typu smaczki dodają tylko wartości gatunkowej, a całość świadczy o metatekstowym charakterze filmu. Do tego poziom eskalacji sadyzmu i okrucieństwa w poczynaniach tytułowego bohatera (bez skrupułów mordującego wszystkich napotkanych ludzi na swojej drodze) jest bliski zenitu. Taki kolaż gatunkowy, miks dramatu obyczajowego, czarnej komedii i horroru może się podobać tym, którzy wybierając się do kina liczą jedynie na dobrą, prawie dwugodzinną rozrywkę. Z kolei może nie do końca uda się zaspokoić apetyt fanów mocniejszych przeżyć. Trudno bowiem doszukiwać się innowacji w tak mocno wyeksploatowanym, choć wciąż żyznym gruncie.

Źródło: cdn.mos.cms.futurecdn.net
Trochę o bohaterach
Bohaterowie spisują się bez zarzutów, a aktorzy prezentują naprawdę spore umiejętności mimiczne i sceniczno-estradowe. Ponadto dzięki ukazaniu przez Klevberga autentyzmu rodzinnej psychodramy łatwo i szybko zdobywamy zaufanie naszych protagonistów, utożsamiając się z ich położeniem, które zapewne części odbiorcom jest nader bliskie. Najbardziej porusza wątek matczynej miłości Karen do syna, która w chwilach śmiertelnego zagrożenia odzyskuje status quo i prawdziwą, niezaprzeczalną, pierwotną wartość. Nie bez znaczenia twórcy ukazują ogólne relacje interpersonalne oraz funkcjonowanie istoty ludzkiej na wielu płaszczyznach. Mechanizmy socjopsychologiczne i instynkty, którym hołdują, mają przede wszystkim wzbudzić u odbiorców refleksje dotyczące podstawowych wartości: miłości, bliskości, przyjaźni czy śmierci. Stąd komentarz społeczny stanowi także pewnego rodzaju apel o więcej wzajemnego szacunku i pojednania. Laleczka Klevberga jest horrorem wiernie odzwierciedlającym współczesne realia, kładącym duży nacisk na ukazanie zagrożeń wynikających z nieustannego postępu technologicznego, który stopniowo powoduje w społeczeństwie atrofię relacji interpersonalnych, co w konsekwencji doprowadzić może do zagłady ludzkości.
Za możliwość obejrzenia filmu Laleczka dziękujemy sieci kin Cinema City.