Honor of Kings: Czasem w imię miłości, trzeba poświęcić samego siebie…
Autorka: Aneta Wyszyńska
Historie miłosne, jakie możemy poznawać w grach, nie zawsze są urocze i piękne z tak zwanym happy endem. Dlatego to, co spotkało bohaterów gry Honor of Kings, Dolię i Heino, urzekło mnie i innych fanów tego tytułu.
Pewnie zastanawiacie się, co takiego jest w tej opowieści i relacji, że wzbudziła moje zainteresowanie? Otóż nie ma nic piękniejszego, niż poświecenie się dla osoby, która jest dla nas ważna. I chociaż niekiedy, jest to związane ze smutkiem, żalem i łzami, czasami nie mamy wyjścia i oddajemy coś, po co możemy już nigdy nie sięgnąć, nie odzyskać. Ale przecież na tym polega prawdziwa miłość, prawda? Na poświęceniu się dla ukochanej osoby.
No dobra, ale po kolei. Najpierw poznajmy naszych bohaterów. Dolia to księżniczka podwodnego królestwa, ukochana przez drogą babcię i podwładnych. Od dziecka wykazywała niesamowite zdolności wokalne. Przez swój status, od najmłodszych lat miała narzucone obowiązki, a to z kolei odebrało jej możliwość nawiązania prawdziwych przyjaźni.
Wszystko to, zmieniło się, kiedy jako młoda syrena poznała Heino. Chłopca pochodzącego z wydawać by się mogło, że wymarłego już Klanu Losu, który z powodu nieszczęśliwego wypadku wpadł do wody. Gdyby nie Dolia i jej piosenka, młodzian zapewne by utonął. Tak, ich ścieżki skrzyżowały się ze sobą nierozerwalną nicią przeznaczenia.
Czas mijał, a ich znajomość przerodziła się w prawdziwą przyjaźń, która stopniowo zaczęła zmieniać się w coś głębszego. Miłość zagościła w sercu obojga, ale o tym jak bardzo się kochali, mieli przekonać się w dniu Święta Sztucznych Ogni. To wtedy podwodna bestia, zbudzona ze snu zagroziła ich ukochanemu miastu Naveii.
Dolia nie miała wyjścia i musiała przyspieszyć poszukiwania Syreniej Pieśni, która jako jedyna mogła uspokoić rozwścieczoną bestię. Heino, z powodu wyjątkowej sytuacji, postanowił wesprzeć syrenkę w odnalezieniu melodii. Do tego, wykorzystał swoją moc spojrzenia w los. Jakież było zdziwienie obojga, kiedy zrozumieli, że to mag jest tym, który skrywał piosenkę w swoim sercu. Jednak ani jedno, ani drugie nie potrafiło zrozumieć, dlaczego wiekowy już Heino nie pamiętał Dorii. Dopiero po chwili dotarło do nich, że ceną, jaką trzeba zapłacić za uratowanie miasta, jest utrata pamięci o sobie nawzajem.
Syrenka nie chciała się na to zgodzić. Jak mogła zapomnieć ot tak o miłości swojego życia? Podobnie było z Heino, ale kiedy postanowili stoczyć bój z bestią, Dolia zrozumiała, że nie ma innego wyjścia, jeśli chcą zmienić los ukochanego miasta i ich mieszkańców. Poza tym nie mogła pozwolić, aby ktoś, kogo kochała, kto był jej prawdziwym i jedynym przyjacielem, stracił życie.
Mimo pękającego serca Dolia postanowiła zaśpiewać Pieśń Syreny. Przede wszystkim dlatego, żeby uratować Heino. Tego, który był dla niej tak ważny. Dzięki temu bestia, która chwilę temu kierowała się chęcią zniszczenia wszystkiego dookoła, uspokoiła się. Niestety, tak jak przewidzieli oboje stracili coś cennego, cząstkę siebie. Jednak los postanowił, że za poświęcenie, jakiego dokonali, skrzyżuje ich ścieżki raz jeszcze.
Czy przypomną sobie wszystko to, co zostało w tak brutalny sposób wymazane? Wielu fanów ma nadzieję, że tak. Śledzą dzielnie historię Heino i Doli, licząc, że w końcu ich serca na nowo się odnajdą.
Przedstawiona historia miłosna jest jedną z najbardziej popularnych pośród fanów, tą najlepszą, najukochańszą. Wcale się nie dziwię. Tak jak wspominałam wcześniej, pokazuje ona, że czasami, jeśli kogoś naprawdę kochamy, gotowi jesteśmy zaryzykować wszystko, aby ją uratować.
Zapraszam również do obejrzenia krótkiej animacji przedstawiającej historię Heino i Doli. Przekonajcie się sami, że porusza serce.