Gra studia Ars Goetia zapowiada się niesamowicie ciekawie oraz klimatycznie, a premiera już w lutym! Czy porwie nas historia apostoła walczącego z grzechem?
Idealnie rozrysowane
W The Blind Prophet, inspirowanej takimi tytułami, jak Blade Runner, Broken Sword i Gabriel Knight, przyjdzie nam wcielić się w postać apostoła Bartholomeusa (Bartłomieja), by pomóc mu w walce z szerzącym się w mieście Rotbork złem i zepsuciem. Rozgrywka to typowe „wskaż i kliknij” bez żadnych specjalnych udziwnień, poza specjalną umiejętnością głównego bohatera – pomaga nam ona w zwracaniu uwagi na istotne elementy otoczenia, w którym właśnie się znajdujemy. To bardzo przydatne, gdyż paneli, po jakich będziemy się poruszać, jest całkiem sporo i są one naprawdę szczegółowe. W finalnej wersji gry ma ich być aż 99, wszystkie stworzone ręcznie i z dbałością o najdrobniejsze niuanse, będzie więc można nacieszyć oczy wspaniałą kreską.
Oko w oko ze złem
Grę zaczynamy w obskurnych dokach, w których Bartholomeus ochrania młodą dziewczynę przed napastliwym jegomościem o posturze drwala i temperamencie rozwścieczonego byka. Uparty mężczyzna za swoje paskudne zapędy zostaje bardzo nieprzyjemnie „upomniany” – apostoł odcina mu dłoń. Wielkolud, skowycząc z bólu, salwuje się ucieczką i tu na dobre wkraczamy w naszą przygodę! Czy to przez zakorzenione głęboko w ludziach zło stają się oni bestiami wyzutymi z jakichkolwiek emocji i uczuć? Dlaczego ich oczy wypełniają się krwistą czerwienią i czy śmierć na pewno jest ostatecznością? Ile zła może w sobie mieścić jedna mieścina? Poznamy niepokojące odpowiedzi na każde z tych niewygodnych pytań. Przyjdzie nam toczyć bój z wylewającym się zewsząd grzechem oraz podstępnymi demonami (i wcale nie jest to przenośnia).
Po chrześcijańsku?
A jakże! Już sam tytuł niejako sprawia, że gdzieś „dzwonią dzwony”. W jakim kościele? Cóż, kościoła brak, ale za to mamy prawdziwą rewię upadłych aniołów oraz demonów chrześcijańskich, które patronują najgorszym grzechom, przyklaskują najohydniejszym dewiacjom i pławią się w zepsuciu śmiertelników – Asmodeusz, Baal, Belzebub, Lucyfer… Oczywiście to nie wszyscy! Czy będziemy musieli zachowywać pobożną powagę? Oczywiście, że nie! Pokochacie cięty język i humor naszego apostoła, który nie chodzi w sandałach i w todze, a zamiast tego nosi się jak prawdziwy badass, w dodatku ma miecz na plecach i przepaskę na oku. Czego chcieć więcej?
Rasowe point’n’click
Postawieni zostaniemy przed mniejszymi i większymi zagadkami, które czyhają na każdym kroku, więc nasze szare komórki będą wciąż zajęte, tego możecie być pewni. Lokacje są niesamowicie klimatyczne i świetnie wystylizowane, więc warto czasem zatrzymać się na dłużej przy konkretnym panelu i po prostu dobrze mu się przyjrzeć. Oprawa dźwiękowa również zadowala i zdecydowanie pasuje do całości (dotrzyjcie do przybytku „Mermaid Smile”, a sami się przekonacie, co mam na myśli). Dodatkowym wielkim atutem gry są dynamiczne przerywniki – oczywiście, zgodnie z zamysłem całości, utrzymane w komiksowej stylistyce. Tutaj niczego nie mamy za mało ani za dużo, rozgrywka jest przyjemnie wyważona i nie wpadamy w monotonię, czy też nie jesteśmy „atakowani” bezsensownymi ścianami tekstu, które nie wnoszą zupełnie niczego interesującego do konwersacji z postaciami. Finalna wersja gry ma trwać kilka godzin, więc jeśli będzie tak interesująca, jak jej dość krótkie demo, to aż żal będzie kończyć naszą znajomość z Bartholomeusem. Pozostaje jeszcze kilka aspektów technicznych, które należy poprawić, ale nie jest to nic poważnego i w obliczu tak przyjemnie zapowiadającej się gry można teraz przymknąć oko na drobne niedociągnięcia.
Uważam, że zdecydowanie jest to tytuł, którym warto się zainteresować. Zimowy okres sprzyja graczom – dni są krótkie, wieczory długie – warto więc zaopatrzyć się w ciekawe gry, by jakoś przetrwać do wiosny, a The Blind Prophet jest jedną z nich. Gra zadebiutuje na Steam już w lutym!