Dobry, nie znaczy znany
Dzieła Morte’a Castle’a w Polsce są znane nielicznym. Sam szczerze przyznam się bez bicia, że to moja pierwsza styczność z powieścią tego autora, który ma na swoim koncie aż ponad trzysta pięćdziesiąt publikacji (wśród nich poradnik dla początkujących pisarzy)! Jak to się stało, że tak doceniany za granicą autor nadprzyrodzonych historii został w naszym kraju potraktowany po macoszemu? Mogło to być spowodowane tym, iż literacki horror pod koniec XX wieku nie cieszył się u nas aż tak dużą popularnością, jak dzieje się to teraz. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Obecnie polski rynek grozy zbiera spore żniwa, szykując się od razu do planowania zbiorów na kolejne lata. Miejmy nadzieję, że tendencja ta się utrzyma. Ba! A nawet wzrośnie!
Rodziny się nie wybiera
Już sam prolog jest zapowiedzią grozy w ekstremalnym wydaniu. Zawarte w nim sceny przemocy, gwałtu, pedofilskiej miłości oraz bezlitosnego morderstwa wzbudzają wstręt, obrzydzenie oraz wprawiają czytelnika w stan gotowości na dalsze bombardowanie skrajnie drastycznymi obrazami. Poznajemy smutne losy dziewczynki imieniem Lisette, która padła ofiarą chorych fantazji swojego wujka. Straciwszy wcześniej rodziców, trafiła pod opiekę, mogłoby się wydawać, najbliższej rodziny. Rzeczywistość okazała się jednak zbyt okrutna dla samotnej małej dziewczynki, która wycieńczona cierpieniem i bólem, umiera w zatęchłej, zimnej i ciemnej piwnicy. Wraz z rozwojem wydarzeń poziom brutalności w kolejnych odsłonach powieści maleje. Nie oznacza to jednak, że surowy realizm i ciężki klimat zanika, wręcz przeciwnie, uderza w nas ze zdwojoną siłą.
Wiwisekcja ludzkiej natury
Morte Castle prowadzi nas w głąb umysłu i wnętrza człowieka. Jego wnikliwa wiwisekcja ludzkiej natury – składających się na nią pierwotnych instynktów i popędów (będących często motorem napędowym niezgodnych z własnym sumieniem zachowań) oraz destrukcyjnych uczuć – jest niezwykle sugestywna i dosadna. Pisarz pełni rolę duchowego przewodnika, który obnażając wprost wszelkie grzechy i przewinienia bohaterów, uświadamia nam, ile zła i zepsucia może zakorzenić się w z pozoru niewinnych istotach. Pokazuje czytelnikowi relatywność więzi międzyludzkich oraz kłębiących się w nas wątpliwości, słabości czy lęków.
Opętanie Missy, córki Davida i Vicki, kładzie na wierzch dawne wspomnienia, błędy oraz traumy – jest przekleństwem dla całej rodziny próbującej momentami rozpaczliwie ratować dziewczynkę, ale także wpływa na osoby usiłujące im pomóc jak np. zaprzyjaźniony pastor Evan czy pani psycholog Selena, romska wróżka. Na tym etapie można zauważyć pewne analogie w zakresie charakterystyki postaci chociażby do Egzorcysty, klasycznej powieści o nawiedzeniu autorstwa Williama Petera Blatty’ego. Podobnie jak w tym przypadku w publikacji wydanej w 1971 roku spotykamy księdza Karrasa, który podejmuje próby egzorcyzmowania Regan, walcząc przy tym jednocześnie z własnymi demonami gnieżdżącymi się gdzieś w jego psychice. Także Warren zmagający się z problemem alkoholowym przywodzi na myśl Jacka Torrence’a z Lśnienia Stephena Kinga. Poruszane wątki poboczne nie bez znaczenia pozostają w kontekście głównej akcji. Świetnie współgrają z atmosferą grozy i zagrożenia całkowitym rozpadem pozornego, rodzinnego spokoju oraz szczęścia.
Romskie wierzenia
Według wielu wierzeń dusza, która nie zaznała szczęścia na ziemi i przedwcześnie została pozbawiona życia, błąka się gdzieś w przestrzeni, dopóki nie uzyska spokoju oraz zadośćuczynienia. Tak też się dzieje z Lisette, brutalnie dręczoną, po czym zamordowaną dziewczynką. Po śmierci szuka ukojenia w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Do domu, w którym niegdyś doznała okropnych cierpień, wprowadziło się małżeństwo z siedmioletnią córeczką imieniem Missy. To właśnie w niej Lisette upatruje nadzieję na odrodzenie i zachowanie życia. Nie pragnie zemsty jak inne maltretowane i skrzywdzone duchy. Jedyne czego chce, to móc wciąż żyć. Motyw przewodni powieści zgrabnie komponuje się z opowieścią osadzoną w folklorystycznej otoczce tradycji i wierzeń, zawartych w kulturze romskiej, przez co podczas czytania historii mamy wrażenie wiszącej w powietrzu aury tajemniczości i magii. W rozwój akcji wplatane są przypowieści oraz płynące z nich prawdy życiowe.
Morte Castle z dbałością o psychologię postaci zabiera nas w fantasmagoryczną po części podróż, pełną bólu istnienia, podwójnej moralności i całego jestestwa przepełnionego niewiernością, uzależnieniami oraz kazirodczymi więziami. Finałowe rozstrzygnięcia potęgują tylko uczucie niepokoju oraz strachu, pozostawiając więcej niedopowiedzeń i pytań niż odpowiedzi.