Suburbia to gra, która powstała dekadę temu, choć pierwsza polska wersja pojawiła się dopiero rok później. Niektórzy na pewno mieli już do czynienia z tą planszówką, ale – jak to często bywa – nowi gracze rzadko wracają do tytułów wydanych kilka/kilkanaście lat wcześniej, więc mogą ich ominąć całkiem dobre gry. Między innymi z tego powodu cieszę się, że wydawnictwa decydują się na ponowne wydanie starszych i często wyprzedanych już planszówek. Po tym, jak niedawno pojawiła się nowa wersja gry Basilica, wydawnictwo Portal Games postanowiło uszczęśliwić graczy również reedycją Suburbii.
Najpierw fundamenty
Każdy bierze komponenty w swoim kolorze – planszę dzielnicy, trzy żetony inwestycji, skrót zasad oraz drewniane znaczniki populacji, reputacji i dochodu, które należy ustawić na odpowiednich torach. Gracze otrzymują także piętnaście monet i dwa cele, z których wybierają jeden, a także płytki początkowe – czyli fabrykę, przedmieścia i park miejski, od których zaczną budowę swojej dzielnicy.
Na środku stołu należy umieścić planszę populacji i rynku. Na tej drugiej kładziemy potasowane płytki A, B i C stroną jeziora ku górze i wykładamy poniżej siedem heksów z pierwszej grupy. W ostatnim stosie znajduje się kafelek uruchamiający koniec gry. Na środku znajdują się jeszcze cztery losowe żetony celów wspólnych, a obok – fabryki, przedmieścia i parki miejskie, które można kupić niezależnie od tego, co jest dostępne na rynku.
W swojej turze możemy pobrać kafelek podstawowy lub z rynku, płacąc koszt wskazany na płytce oraz kwotę nad heksem. Umieszczamy go w swojej dzielnicy i otrzymujemy i/lub tracimy to, co się na nim znajduje. Możemy przesunąć się na torach populacji, dochodu lub reputacji, ale niestety nie zawsze do przodu. Czasami przyjdzie nam umieścić znacznik na polu niższym niż dotychczasowe. Zdobywamy również pieniądze i stałe profity. Jeżeli żaden z dostępnych budynków nam się nie podoba, możemy umieścić żeton inwestycji na jednym z już wybudowanych, aby ponownie uzyskać z niego korzyści.
Wykończenie i upiększenie
Prostota Suburbii to jej ogromny atut. Pobranie kafelka, pieniędzy z toru dochodu i przesunięcie znacznika populacji to wszystko, co robimy w swojej turze. Po każdym ruchu na rynek wykładana jest nowa płytka, więc ciągle dochodzą różne opcje rozbudowy. I to właśnie dzięki temu, mimo łatwych zasad, rozgrywka jest tak wciągająca.
Najważniejszymi decyzjami nie zawsze są te, związane z kupnem nowego budynku. O wiele trudniejsze jest odpowiednie ich umieszczenie w dzielnicy, ponieważ najczęściej od sąsiadujących kafelków zależy, jak dany heks będzie punktował. Restauracja fastfoodowa zwiększy naszą populację dzięki bliskości budynków mieszkalnych, ubojnia podniesie dochód za wszystkie restauracje, a urząd ochrony środowiska da nam monety za kafelki przemysłowe we wszystkich dzielnicach. Układanie planu mojej części miasta sprawiało mi ogromną frajdę, szczególnie wtedy, gdy udało mi się maksymalnie wykorzystać profity z danej płytki.
Muszę także pochwalić wykończenie elementów gry. Komponenty są grube i porządnie wykonane, oznaczenia i ikony intuicyjne i dobrze opisane. Ponadto wypraska i sposób przechowywania wraz z dodatkowym miejscem na pojemniki z dodatków, które finalnie powinny wypełnić całe pudełko z podstawki, to wielkie ułatwienie dla graczy. Wszystko prezentuje się schludnie i ładnie, a przygotowanie do rozgrywki, dzięki posegregowanym komponentom, zajmuje tylko chwilę.
Większość punktów zwycięstwa widać od razu, ponieważ odzwierciedla je tor populacji. Do tego dochodzą posiadane monety i zrealizowane cele własne i wspólne, które mogą zaważyć na wygranej. Najmniejsza liczba budynków mieszkalnych (kapitalista), największe jezioro (kapitan portu) czy najniższy dochód (łajdak), to tylko niektóre z osiągnieć, które na nas czekają. W każdej grze są one losowo wykładane, więc musimy inaczej zaplanować dzielnicę, aby udało się spełnić ich warunki.
Wraz z każdym nowym stosem do gry wchodzą coraz droższe, ale też ciekawsze płytki. Mamy trochę czasu na rozruszanie naszego silniczka i podniesienie dochodu, aby było nas na nie stać. Jednak na torze populacji, mijając czerwoną linię, zawsze obniżamy zarówno dochód jak i reputację, więc ciągle musimy się mieć na baczności i walczyć o kolejne profity, bo brak rozwoju to tak naprawdę cofanie się.
Regrywalność tytułu jest spora z uwagi na losową kolejność dostępnych budynków. Skaluje się dobrze w każdym składzie, ale trzeba mieć na uwadze to, że w rozgrywce dwuosobowej, w każdej turze, pojawi się tylko jeden nowy kafelek. Mi to nie przeszkadzało, bo w duecie miałam większą kontrolę nad tym, co uda mi się pozyskać do własnej dzielnicy.
Przewidziano dwa tryby solo dla graczy lubiących samotne ślęczenie nad stołem. Można próbować uzyskać jak najwyższy wynik i szczycić się zdobytym tytułem (od młodszego stażysty, przez kreślarza i inżyniera budownictwa aż do CEO firmy Suburbia SA) lub zmierzyć się z botem o imieniu Dale. Z dwóch dostępnych opcji wolę ścigać się o lepsze plakietki na dyplomie, bo irytuje mnie losowy zakup płytek przez wyimaginowanego rywala i ogarnianie jego ruchów. Mimo że obiektywnie nie mam nic poważnego do zarzucenia takim trybom gry, to żaden z nich nie może się równać z rozgrywką z prawdziwymi graczami.
Suburbia to zaskakująco przyjemna gra, która sprawdzi się na stole zarówno mniej zaawansowanych graczy, jak i starych wyjadaczy. Ci drudzy, gdy będą chcieli podnieść poziom trudności, mogą zaopatrzyć się w dodatkowe pudełko z kilkoma rozszerzeniami, które wydawnictwo Portal także wydaje w polskiej wersji językowej.