Świat Akwilonu, stworzony przez Nicolasa Jarry’ego, zamieszkiwany jest przez wiele różnorodnych ras. Czy potrzebne jest nam kolejne uniwersum fantasy z tak typowymi nacjami, jak elfy, krasnoludy i orkowie?
W pogoni za tytułem Pana Run
Krasnoludy kojarzą się najczęściej z kowalstwem, pijaństwem i walecznością. Nicolas Jarry nie zamierza wprowadzać rewolucji w stereotypowym myśleniu o tej rasie. Również w świecie Akwilonu krasnoludy wytwarzają broń, bardzo chętnie biorą udział w bitwach, a do tego sięgają po mocniejsze trunki. Pewną innowacją jest jedynie przyczyna stojąca za ich przesadną skłonnością do przemocy. Warto bowiem podkreślić, że krasnoludy równie chętnie walczą ze sobą co z wrogimi armiami. Mało tego, sposobem na rozstrzygnięcie sporu jest pojedynek dwóch zwaśnionych stron. Tytułowy bohater właśnie tego pragnie. Zostać Panem Run i rozwiązywać spory za pomocą tasakomiecza.
Najlepsi wojownicy jednak są także wybitnymi kowalami, bo sami wytwarzają swoją broń, którą naznaczają potężnymi runami. Redwin w pogoni za ambitnym marzeniem musi ćwiczyć się w sztuce kowalstwa oraz poznawać nowe techniki walki. Jednocześnie musi porzucić swoją rodzinę, i na ten aspekt twórcy położyli spory nacisk. Relacja między protagonistą a jego ojcem momentami jest poruszająca. Redwin wiele poświęcił w pogoni za swoim marzeniem, może nawet zbyt wiele. Łatwo nam zrozumieć uczucia nim targające, ponieważ cała historia ukazana jest z jego perspektywy. Rozpamiętuje on swoje życie tuż przed decydującym starciem. I choć opowieść nie jest przesadnie oryginalna, Redwin w końcu, jak wielu przed nim, z zera zmienia się w bohatera, to i tak wyszło z tego bardzo smakowite połączenie.
Ukryte piękno Akwilonu
Oprawa graficzna wypada przyzwoicie. Walki są krwawe i brutalne, krasnoludy mają cudowne gigantyczne nosy przypominające kartofle. Ogólnie żadna scena mocno w pamięć mi się nie wryła, ale jednocześnie do kreski Pierre’a-Denisa GouxGoux-’a nie mam żadnych zastrzeżeń. Komiksy ze Świata Akwilonu, Egmont zdecydował się wydać w miękkiej oprawie ze skrzydełkami w cenie okładkowej wynoszącej trzydzieści pięć złotych. Co ciekawe wygląda na to, że przynajmniej początkowo każdy tom będzie jedną zamkniętą historią! Według mnie za taką cenę warto sprawdzić Świat Akwilonu. Nawet jeśli nie przekonasz się do tego uniwersum, to przeczytasz jedną spójną historię o życiu wybitnego wojownika. Ja natomiast po spotkaniu z Redwinem mam ochotę na więcej. Z chęcią za te trzy dyszki co jakiś czas zanurzę się w świecie Akwilonu, aby poznać dzieje innych niezwykłych postaci.
Czy warto rozpocząć przygodę z tym uniwersum?
Uwielbiam gatunek fantasy, a Świat Akwilonu okazuje się jego perfekcyjnym komiksowym odpowiednikiem. Wsiąkłem w to uniwersum od pierwszych stron. Krasnoludy to moja druga ulubiona rasa, więc z tym większą przyjemnością śledziłem losy Redwina. Nie spodziewałem się, że ta pozycja tak przypadnie mi do gustu i choć nie pałam wielką sympatią do elfów, to mam wielką chęć sięgnąć po komiksy również z tej linii. Niedługo natomiast pojawiają się jeszcze Orki i gobliny. Już nie mogę się doczekać tej opowieści! Polecam wszystkim sprawdzić tę epicką serię.