Najlepszy pies wśród psów
Filmów opowiadających o przygodach czworonogów jest od groma. Należy do nich np. kultowa produkcja wytwórni Walta Disneya: 101 Dalmatyńczyków, czy też Marley i ja – Foxa. Czy również Wyszczekani znajdą się w rankingu najlepszych psich filmów? Głównym bohaterem jest rottweiler Max, który tropi porywaczy zaginionej, małej pandy. Nie wszystko idzie po jego myśli, w trakcie skoku myli przestępcę z policjantem, który następnego dnia zostaje jego opiekunem. Frank i Max tworzą pozornie niedobrany duet. Rottwailer jest pewnym siebie miłośnikiem hip-hopu, z kolei jego partner przyjmuje postawę mizantropa. Trop pandy prowadzi aż do Las Vegas, w którym policyjni partnerzy wezmą udział w najbardziej prestiżowej wystawie psów na świecie. Pies i jego człowiek muszą rozwiązać sprawę związaną z nielegalnym handlem zwierząt. Wątek śledztwa poróżni bohaterów, samodzielny czworonóg weźmie sprawy w swoje łapy!
Elita czworonoga
Kiedy szłam na ten film, miałam spore oczekiwania. Uwielbiam psy, więc kolejna produkcja, w której występują prawdziwe, jak i te cyfrowe czworonogi, działa na mnie jak magnes, po prostu muszę ją zobaczyć! Animacja pozostawia jednak wiele do życzenia, drugoplanowe psiaki wyglądają po prostu sztucznie. O małej, przerysowanej, chociaż, wciąż słodkiej pandzie nie wspomnę. No i ten tygrys… Film skierowany jest do najmłodszych odbiorców. Dzieciaki pozytywnie reagowały na pojawiających się na ekranie milusińskich. Twórcy filmu zaprezentowali nam prawdziwą mieszankę ras, od tytułowego rottweilera, przez border collie, golden retrievery, yorki, aż po puszyste, „białe niedźwiadki” – samoyedy. Warto wspomnieć o tym, że na produkcję można zabrać młodsze dzieci, niż sugeruje nam narzucone przez producenta ograniczenie wiekowe, jakim jest 7+.
Trudno mi ocenić ten film, z jednej strony było wiele komicznych sytuacji, w których nawet najbardziej wymagający kinoman uniesie kącik ust, ale z drugiej… liczba nietrafionych żartów czy pozbawionych większego sensu dialogów między bohaterami mogą odbiorcę przytłoczyć, a u niektórych zaważyć na wystawieniu produkcji niskiej oceny. Nie każdy „żarcik” można dosłownie przetłumaczyć na język polski. Mniej więcej w połowie filmu poszczególni opiekunowie razem ze znudzonymi do granic możliwości pociechami zdecydowali się opuścić wypełnioną po brzegi salę kinową. Po seansie zdania odbiorców były podzielone. Jednym zabrakło „tego czegoś”, drudzy dziękowali, że to już koniec, zaś inni byli po prostu zachwyceni.
Skoro animacja wypadła blado, to może królowała gra aktorska?
W rolę Franka wcielił się Will Arnett, którego można zobaczyć w takich filmach jak Wojownicze żółwie Ninja, czy Faceci w czerni 3. W trakcie oglądania Wyszczekanych odniosłam wrażenie, że zabrakło mu trochę luzu i naturalności. To komedia dla dzieci, a je przecież ciężko okłamać. Może dlatego jego potyczki z lekkim grymasem na twarzy tak bardzo śmieszyły najmłodszych. Swoją drogą, czy tylko ja widzę podobieństwo w jego urodzie do Kevina Costnera z lat 90′? W rolę Mattie wcieliła się Natasha Lyonne, która zagrała sympatyczną blondynkę opiekującą się przyjazną psinką rasy border collie. Podopieczna kobiety poczuła do głównego bohatera, Maxa, miętę.
W polskiej wersji językowej możemy usłyszeć prawdziwych weteranów dubbingu. Głosu Maxowi użyczył Mirosław Zbrojewicz, a jego policyjnemu partnerowi Frankowi – Karol Zdrójewski. Urzekł mnie dubbing Wojciecha Paszkowskiego, który wcielił się w niezastąpionego psiego doradcę, używającego francuskiego akcentu – Phillipe. Swoją intonacją nadają postaciom dodatkowego uroku, zapewniam!
Tak czy nie?
Oglądając uważnie Wyszczekanych można wyłapać nawiązania do innych, popularnych, amerykańskich produkcji. W jednej ze scen, w której Max zgodnie z poradą Phillipe musiał wyobrazić sobie coś przyjemnego, twórcy zaczerpnęli znany wszystkim motyw z kultowego Dirty Dancing. Dla starszego widza to prawdziwy smaczek. Szkoda tylko, że wykonanie kiepskie. Ale liczą się chęci!
Czy warto kupić bilet na ten film? Myślę, że tak! Chyba nie ma takiej produkcji, która spełniłaby oczekiwania każdego widza!