Pater Watts już kilka razy udowodnił, że jest doskonałym pisarzem. Poklatkowa rewolucja stanowi kolejne potwierdzenie tej tezy. Ta książka zachwyca od pierwszej do ostatniej strony i trudno jest się oderwać od lektury. Warto podkreślić, że z racji długości tej pozycji, nie trzeba się od niej odrywać. Można ją spokojnie przeczytać w jedno popołudnie.
Na początku był pomysł
Podróże kosmiczne to motyw, który fantastyka eksploruje na wszelkie możliwe sposoby. Czytelnicy i widzowie widzieli różne pomysły na poruszanie się statków z prędkością nadświetlną. Twórcy eksploatowali też koncepcję statków wielopokoleniowych czy opcji „usypiania” załogi tak, aby nie musiała umierać podczas podróży trwających setki czy tysiące lat. To właśnie ta ostatnia technika jest jądrem opowieści Wattsa.
Załoga Eriophory śpi bardzo długo. Nie są wybudzani raz na sto czy nawet raz na tysiąc lat. Często pomiędzy ich przebudzeniami mijają liczne tysiąclecia, a cała podróż zaplanowana jest na miliony lat. Statek, który zaprojektowano na tak długą podróż, nie może być zwyczajny. Wszak jakie układy są w stanie przetrwać tak długo? Nie zdradzając szczegółów powiem tylko, że autor Poklatkowej rewolucji to przemyślał. Nie wiem czy taka konstrukcja rzeczywiście byłaby w stanie przetrwać tyle lat lotu w kosmicznej pustce, ale przynajmniej jest to bardziej prawdopodobne niż dla typowych statków pojawiających się w SF. Jako wisienkę na torcie należy dodać, że także pomysł na napęd Eriophory jest naprawdę ciekawy i warto się z nim zapoznać.
„Na statku bunt […]”
Bunt na statku także nie jest jakimś odkrywczym motywem. Zarówno rzeczywistość jak i literatura (w tym marynistyczna) pokazały nam jak taki bunt może wyglądać. Jednak jak się buntować kiedy z załogi liczonej w tysiącach, naraz przebudzone jest maksymalnie kilka osób? No i jak porozumiewać się na statku, którego sztuczna inteligencja prawie wszędzie ma oczy i uszy? Wreszcie jak planować bunt, kiedy kolejne kroki podejmować można raz na tysiąclecia? Przed takimi wyzwaniami stają bohaterowie powieści i w jakiś sposób udaje im się przeprowadzić pewne akcje.
Wydawać by się mogło, że opis buntu, siłą rzeczy, rozciągniętego na eony nie będzie fascynujący. W końcu jak ekscytować się wydarzeniami co do których wiemy, że ich czas trwania liczy się w dziesiątkach czy setkach ludzkich żyć? Jednak Watts użył magii narracji i przedstawił wszystko tak by nas przykuć do lektury. Każdą kolejną stronę pochłania się z fascynacją, a czas „snu” bohaterów nie wybija nas w żaden sposób z rytmu.
Czy tak się w ogóle da żyć?
Jeśli spojrzeć na warunki w jakich przyszło trwać bohaterom Poklatkowej rewolucji, to nie ma im czego zazdrościć. Ich życie od chwili wyruszenia w podróż zostało praktycznie wymazane. Wiedzą, że nie będą mieli dokąd wracać, że nawet kiedy misja się skończy ziemia nie będzie już tą samą planetą co kiedyś. Wrócić do swojego świata po stu czy nawet tysiącu lat nie jest jeszcze tak strasznie, ale po kilku milionach? Nawet jeśli ludzkość tyle przetrwa to nie tylko technologia się rozwinie nie do poznania, ale i ewolucja gatunkowa postąpi znacząco do przodu. Czy po powrocie w ogóle będzie dało się zorientować czy napotkane istoty to ludzie?
Tu pojawia się pewien zgrzyt w tworzeniu bohaterów. Ludzie skazani na taką egzystencję powinni się regularnie załamywać albo powinni być bardzo odmienni od nas. Autor co prawda wyjaśnia jak dobrana została załoga (i te czynniki były uwzględnione), ale jednak postaci są w swoim zachowaniu zbyt podobne do osób wśród których się obracamy.
Mistrzostwo krótkiej formy
Historia opowiedziana przez Wattsa jest wspaniała. Zarówno pomysł jak i jego realizacja zachwycają. A co w tym fascynuje to niewielka objętość powieści. Poklatkowa rewolucja ma ledwie około 150 stron. Chylę czoła przed autorem, który w tak niewielkiej objętości zawarł tak dużo treści, opisów i koncepcji. Od czasu przeczytania tej powieści regularnie o niej myślę. Zdecydowanie nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej pozycji.
A jeśli ktoś jest spragniony ciągu dalszego historii to autor przygotował zagadkę. Na kolejnych stronach na czerwono zaznaczone są wybrane litery. Zakodowana tam jest wiadomość gdzie na stronie autora można przeczytać opowiadanie będące sequelem tej opowieści.