A na początku była pieśń
Mało jest w fantastyce światów posiadających początek (stworzenie). Spośród czytanych przeze mnie pozycji mogę wyróżnić Cosmere Sandersona, Narnię Lewisa i Czaropisa Charltona. Jednak żadna z nich nie dorównuje maestrii stworzenia Ardy. J.R.R. Tolkien w swoim kosmogonicznym micie zbudował obraz, który bardzo silnie oddziałuje na czytelnika. Postaram się go wam przybliżyć. Zapraszam.
Mistrz a podobieństwa w mitologiach
Na początku był Eru, Jedyny, którego na obszarze Ardy nazywają Iluvatarem…[1]
Już pierwszy akapit Ainulindale jest pamiętny. Przywodzi na myśl początek Księgi Rodzaju, co w sumie nie dziwi, ponieważ Profesor był bardzo silnie wierzącym człowiekiem (powstała nawet petycja o kanonizację Mistrza), więc wpływ Biblii na jego twórczość okazał się niebagatelny. Widzimy tutaj, że system wiary na Ardzie został zbliżony do swego rodzaju monoteizmu. Acz motyw Pierwszego Kreatora (Stworzyciela) przewija się w wielu innych mitologiach, do których sięgał Profesor. Przykładem może być chociażby zaratusztrianizm (chronologicznie pierwsza w pełni monoteistyczna religia), gdzie stwórcą nazywa się Ahura-Mazdę (Ormuzda), czy mitologia nordyjska[2] (Mistrz preferował angielskie norse zamiast tradycyjnego nordic, dlatego ja korzystam ze słowa nordyjski zamiast nordycki), której kreatorem został władca Muspelheimu Surtr. Tyle jeśli chodzi o podobieństwa w kosmogonii. Przejdźmy zatem dalej.
Świat rodzi się poprzez pieśń
On to powołał do życia Ainurów […] śpiewali dla niego i On radował się tą muzyką1.
Powyższy cytat odnosi się do tego, o czym informuje podtytuł niniejszego artykułu. U Mistrza geneza Ardy leży w muzyce. Na początku czasu Ainurowie (odpowiednik aniołów) śpiewali sami, pojedynczo, gdyż nie bardzo rozumieli to, co inni próbowali przedstawić. Dopiero z czasem dostroili się do siebie i szerzej pojęli zamysł Jedynego. Wtedy objawił on Pierwszy Temat określany mianem Wielkiej Muzyki. Z racji, że Ainurowie zostali natchnięci Niezniszczalnym Płomieniem, mogli do muzyki wplatać własne myśli. Pierwszy Temat rozbrzmiał w Pustce, która przestała być wtedy pustką. Lecz okazało się, że to ledwie początek do czegoś większego. Mimo to Muzyka ta okazała się tak wspaniała, że prawdopodobnie dopiero połączone chóry Ainurów i Dzieci Iluvatara wyśpiewają pieśń znacznie piękniejszą. Im dłużej temat wybrzmiewał, tym więcej Ainurowie przekazywali mu od siebie, aż wreszcie Melkor (Morgoth, Nieprzyjaciel), obdarowany bardziej niż inni, wprowadził do muzyki własne ciemne myśli i skaził to, co nieskalane. Był to początek rozłamu między Ainurami, gdyż Melkor chciał wywyższyć się ponad nich. Wtedy Eru przerwał muzykę i wprowadził Temat Drugi. Tam również dysonanse Melkora zakłóciły równowagę, co spowodowało powtórne przerwanie muzyki i objawienie Trzeciego Tematu. Starły się w nim dwie pieśni. Jedna hałaśliwa i próżna pochodząca od Melkora i druga dostojna i harmoniczna. Wtedy to Iluvatar przerwał muzykę po raz trzeci.
Wojna – narzędzie do kreacji
Od tego momentu w Ainulindale nie odnajdziemy już pieśni. Zaczyna się dzieło stworzenia. Iluvatar posyła w przestrzeń swój Niezniszczalny Płomień, co daje początek światu wyśpiewanemu przez Ainurów. Wielu z nich zstąpiło na Ardę, by ją kształtować wedle zamysłu Jedynego.
W żadnym innym systemie mitycznym nie odnajdziemy czegoś takiego. Legendarium Mistrza jest jedyne i niepowtarzalne. Właśnie Pieśń Ainurów dała początek światu. Później trwał akt kreacji pośredniej, bowiem Valarowie i Majarowie (ci, którzy zstąpili) uporządkowywali Ardę podług wizji im objawionej. Jednak, tak jak w mitologii greckiej czy egipskiej, świat rodził się w bólach. Bowiem Melkor przeciwstawił się Valarom i ogłosił się Panem Ardy, na co Manwe (jego brat i ten, który włada oddechem Ardy) nie mógł przystać. Wojna ukształtowała Ardę i wojna ją zniszczy. Starcia między Potęgami walnie przyczyniły się do obrazu świata Mistrza jaki znamy. Ale o tym przeczytacie w pierwszych rozdziałach Quenta Silmarillion, do czego was serdecznie zapraszam.
U Mistrza kosmogonia jest niezwykle ważna. Opis stworzenia okazuje się naprawdę drobiazgowy i przemyślany. Na uwagę zasługuje fakt, że ten mit w niemal niezmienionej formie przetrwał od początków Legendarium. Pieśń Ainurów to jak dla mnie arcymistrzostwo, do którego niewielu pisarzy może aspirować. Ale tylko aspirować. Dogonienie umiejętności pisarskich Profesora to wyzwanie, którego wielu autorów nawet nie podejmuje. W moim odczuciu fakt stworzenia ogromnej mitologii z niesamowicie rozbudowanym mitem kosmogonicznym obrazuje nam, jak wielkim pisarzem był J.R.R. Tolkien. Polecam Ainulindale każdemu, ponieważ czegoś takiego nigdzie indziej nie znajdziecie.
Przypisy:
[1] J.R.R. Tolkien, Silmarillion, Czytelnik; Warszawa 1990
[2] J.R.R. Tolkien, Legenda o Sigurdzie i Gudrun, Prószyński i ska; Warszawa 2009