To krótkie opowiadanie powstało w 2013 roku, jednak przez bardzo długi czas można było je przeczytać tylko w Internecie. Na szczęście dzieło duetu Wałaszewski – Awdjenko jest już dostępne w formie zeszytu i muszę przyznać, że prezentuje się fantastycznie. Tej historii trzeba było tuszu.
Proste pragnienie… skopać tyłek jakiemuś złolowi!
Pierwsza scena jawi się jako moment doniosły. Protagonista trzymając w rękach jeden z najbardziej charakterystycznych elementów ubioru dla trykotowej profesji, czyli maskę, nastraja się do walki ze złem na ulicach brutalnego miasta.
Nasz bohater wymienia wszystkie elementy mozolnych przygotowań oraz wyrzeczeń, których musiał dokonać by stać się superbohaterem z prawdziwego zdarzenia.
Ta sytuacjama w sobie wiele uroku. Pokazuje człowieka, którym targają emocje ale stara się być opanowany. Od ziszczenia się jego wieloletnich fantazji dzieli go jeden wyskok z okna – a przynajmniej tak to wygląda w jego wyobraźni. Jako bezwzględny pogromca złodupców powinien mieć efektowne wejście… albo wyjście…
Sposób kreowania postaci jest bardzo podobny do filozofii przyświecającej wczesnemu Marvelowi. Główny bohater nie jest krystalicznie czystym charakterem, okupił swoją siłę ciężką pracą i nie bije od niego nienaganny blask. Jest ludzki, boi się konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością, ale gotów jest stawić jej czoła.
Nie tak łatwo znaleźć damę w opałach
Świeżo upieczony superheros udaje się na poszukiwania zagrożeń, które mógłby wyeliminować. Sprawa jednak nie jest taka prosta, bandziory nie rosną na drzewach i żeby jakiegoś znaleźć, trzeba być cierpliwym.
Kiedy nasz bohater powoli traci cierpliwość, gdzieś w oddali daje się słyszeć rozpaczliwa prośba o ratunek. Teraz już wystarczy tylko odnaleźć ofiarę i unieszkodliwić jej oprawcę. Powinno pójść jak po maśle, prawda?
Mrok, przemoc i… jeszcze trochę mroku
Zeszyt utrzymany jest w bardzo minimalistycznej i surowej konwencji. Dominuje w nim czerń, światło pada tylko na te elementy, które twórcy chcą nam pokazać.Podobna estetyka została wykorzystana w komiksach, takich jak Sin City oraz Persepolis.
W oczy rzuca się też spory kontrast pomiędzy scenami statycznymi i dynamicznymi. Większość ilustracji zajmuje całe strony i opatrzona jest jedynie zdawkowymi wypowiedziami lub komentarzami pozwalającymi nam lepiej zorientować się w sytuacji. Jeśli jednak akcja toczy się w szybkim tempie, rozkład obrazów i dymków staje się nieregularny, pozornie niedbały i chaotyczny.
Podsumowanie
W tym miejscu zwykłam wydawać surowy osąd, dzieląc niejednokrotnie włos na czworo, ale tym razem będzie krótko i zwięźle. Dawno nie miałam w rękach czegoś tak świetnego! Energia bijąca z każdej strony jest niezwykła. Teraz, kiedy rynek zdaje się już być przesycony historiami o gościach ubranych w wymyślne trykoty, propozycja od wydawnictwa Sol Invictus jest jak powiew świeżości.