Polska literatura grozy w ostatnich latach prężnie rozwija się za sprawą zarówno stałych bywalców, do których należą między innymi Stefan Darda, Łukasz Radecki czy Piotr Borowiec, jak i pojawiających się nowych, zdolnych pisarzy, chcących zaistnieć na rodzimej scenie twórców horroru. Do łask wracają także antologie, będące inicjatywą zyskującą coraz większe grono propagatorów i odbiorców. Sytuacja ta niezmiernie cieszy, gdyż w naszym kraju gatunek ten uprawia wciąż wąska grupa osób, tak więc każde nowe przedsięwzięcie jest świetną okazją do jego spopularyzowania. Świeżo upieczona blackmetalowa antologia Po drugiej stronie światła, wydana przez Tomasza Siwca, jest tego niezbitym dowodem.
Czarne msze, sekty, black metal
Muzyka od dawien dawna była dla ludzkości sposobem ekspresji siebie, wyobrażeń, idei, światopoglądu, uczuć czy emocji. Jest bezpośrednim wyrazem buntu i sprzeciwu wobec istniejącego porządku świata, wyznawanych wartości oraz całego systemu społecznego. W niektórych kręgach kulturowych stanowi przejaw postawy anarchistycznej lub wręcz nawołującej do globalnej rewolucji świadomości. Coraz częściej także znajduje odzwierciedlenie w twórczości pisarzy, którzy czynią z niej inspiracje oraz tło dla rozgrywanych wydarzeń. Infernalne i spazmatyczne dźwięki towarzyszą bohaterom w ich niedoli. Współautorzy mrocznej, satanistycznej, przepełnionej wręcz archetypowym złem, na czele z mistrzem horroru w ekstremalnym wydaniu Tomaszem Siwcem, stworzyli diabelsko dobrą antologię, w której wielowymiarowa rzeczywistość grozy mrozi krew w żyłach, a black metal nie tylko przepełnia duszę, lecz również uwalnia w człowieku ciemną stronę jaźni, prowadząc do dokonywania makabrycznych czynów w imię samego szatana.
Osiem bram piekieł
Po drugiej stronie światła to hermetyczny krąg piekła składający się z ośmiu bram, na których straży stoją piekielne demony pragnące dusz. Sama forma książki przywodzi na myśl dobrą, blackmetalową płytę, gdzie tracklistę stanowią opowiadania poszczególnych autorów. Na początek mamy krótkie intro Krzysztofa Bilińskiego, traktujące o symbiotycznej relacji horroru i ekstremalnych odmian gatunków muzycznych, co wielu twórców wykorzystuje jako artystyczny zabieg konwencyjny. Kolejny, poetycki utwór na liście to Chwała muzyce mroku Norberta Góry, który jest zapowiedzią prawdziwie koszmarnej uczty dla koneserów ciężkiego brzmienia, mrocznych transgresji własnej tożsamości, osobowości i natury oraz ingerencji nadnaturalnych sił. Po nim zawodzić będą rytualne dźwięki Macieja Szymczaka, dochodzące z samych czeluści ciemności, będące hołdem w stronę legendarnego norweskiego blackmetalowego zespołu Mayhem. Potem pomysłodawca i wydawca tego całego nikczemnego przedsięwzięcia Tomasz Siwiec da pokaz szatańskiej wirtuozerii, obdzierając z fałszu i obłudy katolickie dogmaty, wprowadzając w ich miejsce eksternistyczną politykę krwawego odwetu za wyrządzone zło oraz globalnej konwersji. Następnie w niepokojący, prześladowczy nastrój wprowadzi nas Łukasz Czerwiński, a jego apokaliptyczna wizja ludzkości zapłonie ognistym, krwawoczerwonym pentagramem na niebie. Tuż po nim Aleksandra Łaniszewska ukaże autodestrukcyjną tendencję u społeczeństwa, a jej Hail Darkness Hail, będący reinterpretacją utworu grupy Shining, zabrzmi w odległych eonach samoświadomości. Natomiast Flora Woźnica przeprowadzi wiwisekcję zdeprawowanej istoty ludzkiej, ukazując sadystyczne skłonności człowieka w rytm Death – Pierce Me zespołu Silencer. Z kolei Dekster Cuoco, podobnie do swojej poprzedniczki, zdemaskuje i naświetli wszelkie słabości, zazdrości oraz mordercze instynkty u homo sapiens. Po tej demistyfikacji, wraz z kompozycją Piotra Bareja, przeniesiemy się w stan agonalny, doświadczając przy tym rytualnej wędrówki na skraj fizycznego i psychicznego cierpienia, a w tym transcendentalnym przeżyciu przewodzić nam będzie Christ Agony. Na sam koniec Łukasz Radecki, z metaforyczną manierą znawcy ludzkich dramatów, doprowadzi nas do konfrontacji ze śmiercią. Trzeba przyznać, że tak wielowymiarowe zestawienie robi naprawdę piekielnie mocne wrażenie.
W jednym zespole
Po drugiej stronie światła, jak sam miałem okazję się przekonać, to niezwykle mroczna lektura inspirowana najbardziej ekstremalnymi blackmetalowymi utworami. Autorzy opowiadań dają całkowity upust swojej wyobraźni i pokaz czysto literackich umiejętności. Styl pisarski twórców, każdy z osobna, jest unikalny, niepowtarzalny i wyjątkowy. Mimo kolażu różnorodnej maniery stylistycznej, wszyscy twórcy grają w jednym zespole, natchnieni ciężkimi brzmieniami, a efekty tego kolektywizmu są wprost niezrównane. Antologia ta to piekielnie dobry owoc pisarzy o wspólnych pasjach.