Bycie bogiem ma swoje zalety – masa wiernych i oddanych fanatyków, własne świątynie wypełnione darami oraz praktycznie nieograniczona władza. Czy może być coś lepszego?
Godhood to turowa strategia. Akcja gry dzieje się w Ameryce Prekolumbijskiej. Tam, jako nieznany bóg, docieramy do swego wybrańca, oświecając go swymi prawdami. Oczywiście, głoszenie jedynie słusznych aksjomatów nie spotyka się z przychylnością konserwatywnej władzy. W konsekwencji nasz pierwszy wyznawca zostaje wygnany ze swej ojczystej ziemi. Z naszą pomocą znajduje on jednak swoje miejsce na ziemi, a za nim zaczynają podążać kolejni wierni. To początek wspólnej drogi, w trakcie której udowodnimy światu, że to właśnie my jesteśmy właściwym bogiem!4

A co, bóg lewelować_ nie może?
Chodźcie dzieci, chodźcie ku światłości
Opowiedziana na początku gry historia praktycznie wyczerpuje fabularną część produkcji studia Abbey Games. Oczywiście, nim przyjdzie nam doprowadzić do wygnania pierwszego wyznawcy, najpierw musimy wykreować swoją boskość w prostym edytorze. Zaczynamy od wybrania swojego wizerunku, mienia oraz nazwy wiary i wyznawców. Wszystkie te informacje możemy pozostawić ślepemu trafowi poprzez wybranie opcji losowego wyboru. Ale, bądźmy szczerzy, jako bogowie najlepiej wiemy, jak należy się do nas zwracać i jakim obliczem będziemy spoglądać na nasze dzieci i ich wrogów. Musimy również zdecydować, jakie będzie nasze usposobienie. Wybór ten będzie miał znaczący wpływ na dalszą część gry.

Czy to miłość, pokój czy brutalność, wszystko da się przekazać siłą
Rozgrywka dzieli się na dwie części: zarządzanie wioską oraz walkę. W przypadku pierwszej musimy zdecydować, w jakim miejscu staną konkretne zabudowania oraz co w najbliższej turze robić będą nasi kapłani. W ciągu całej gry nie jesteśmy w stanie skonstruować wszystkich budowli, skupić się więc musimy na tych, które wspierają umiejętności naszych duchownych. To od nas zależy, czy główna świątynia naszego kultu będzie wzmacniana przez modlitwy wiernych, czy przez składanie ofiar z ludzi. Potyczki z przedstawicielami innych religii są z kolei głównym sposobem na rozwój zarówno naszych ziemskich przedstawicieli, jak i nas samych. Niezależnie, czy jesteśmy bóstwem wojowniczym, pokojowym, czystym czy wyuzdanym, bitwa wygląda praktycznie tak samo. Do każdej walki wybieramy trzech swoich kapłanów, którzy mierzą się z trójką przeciwników. Tu jednak kończy się nasza ingerencja, gdyż bitka jest całkowicie automatyczna i bezlitośnie weryfikuje, czy właściwie poprowadziliśmy rozwój naszych podopiecznych.
Na szczególną uwagę zasługują duchowni, których poczynaniami kierujemy. O ile wybór charakteru bóstwa definiuje klasę postaci naszego pierwszego wyznawcy, tak każdy kolejny rekrutowany podopieczny, po osiągnięciu pierwszego z pięciu poziomów, może mieć przypisaną dowolną z wielu profesji. Każda z nich bazuje na dwóch z sześciu statystyk, dlatego przy wyborze, dla osiągnięcia najlepszego efektu, lepiej jest kierować się zdolnościami członka naszej religijnej braci. Co oczywiste, podopieczni stają się coraz potężniejsi, zyskując nowe zdolności. Gdy jednak kapłan osiągnie odpowiedni wiek, zostaje uznany za starego i z każdą turą staje się coraz słabszy. W trakcie zabawy należy regularnie odmładzać skład swych przedstawicieli, bo nawet najpotężniejszy wojownik finalnie stanie się wątłym staruszkiem.

Bóstwo na miarę Ostatniej Tawerny
Jak pięknie: tu zwierzątka, tu kwiatuszki, tam ofiary z ludzi…
Pod względem wizualnym Godhood prezentuje się wyjątkowo łagodnie. Prosta, nieco komiksowa i przede wszystkim bardzo grzeczna grafika jest skrojona tak, by dopasować się zarówno do najmłodszych, jak i starszych miłośników cyfrowej rozrywki. Podczas walk nie leje się krew, nie ma też innych przejawów brutalności. Każde uderzenie broni zaznaczone zostaje jedynie symbolicznymi efektami graficznymi, a przyjemności fizyczne wyznawców wyuzdanego bóstwa ograniczają się do krótkich wyrazów zainteresowania i wszędobylskich serduszek. Nawet miejsce składania ofiar z ludzi jest zobrazowane dość łagodnie, przyozdobione zostało jedynie kupką kości i plamą posoki na posadzce. Podejmowanie tematów fizycznej przyjemności oraz rytualnego mordowania ludzi wyraźnie nie pasuje do przyjaznej grafiki oraz delikatnej muzyki. Ciekawym elementem fabularnym jest możliwość zmiany wyglądu, głosu, a nawet płci podopiecznych w dowolnym momencie gry. Taka opcja pozwala na lepsze odróżnienie naszej religii od pozostałych.
Zeus? Odyn? Chyba raczej Dionizos
Godhood to przyjemna i wciągająca gra. Z przyjemnością poświęciłem na nią dwa długie wieczory. Największą wadą produkcji Abbey Games jest jednak to, że starcza na bardzo krótki czas. Co prawda, możliwość wykreowania bóstw o różnym charakterze, szeroki wybór budowli i mnogość klas postaci pozwalają na obranie wielu ścieżek rozwoju. To sprawia, że Godhood wydaje się charakteryzować wysokim współczynnikiem regrywalności. Owszem, po przejściu „wojennej ścieżki”, gra bogiem rozkoszy może wydawać nam się zupełnie inna, jednak później rozgrywka staje się niezwykle powtarzalna. Zważywszy na cenę, jaką należy uiścić za grę, opisana wada jest niestety znacząca.