Do wielu zachodnich graczy docierają zachwyty nad egzotycznymi tytułami rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ba, niejeden sam dał się wciągnąć w japońskie „dziwactwa”, z których jednym z popularniejszych jest seria Yakuza.
Tytuł, który chronologicznie stanowi pierwszą część cyklu ukazał się niedawno na komputerach, co stanowi świetną okazję dla pecetowców, aby zapoznać się z „dalekowschodnim” GTA. Yakuza 0 zadebiutowała w Japonii już trzy lata temu, a zachodni posiadacze PlayStation mogli zapoznać się z nią na początku tego roku.
Gdzie są moje palce?
Omawiany tytuł został zatem dość dobrze poznany przez graczy i recenzentów. Produkcja zebrała świetne oceny, więc miło, że w końcu będą mogli się z nią zapoznać przedstawiciele miłościwie nam panującej pecetowej rasy panów. Szczególnie, że Yakuza 0 to świetna historia, niebanalne postaci oraz cała masa aktywności pobocznych.
Jeżeli nie jesteście fanami ani znawcami „japońszczyzny”, ale chcielibyście zobaczyć, „z czym to się je”, Yakuza 0 stanowi idealny punkt startowy. Komputerowy port gry to prequel do tej zasłużonej serii. Losy jej bohaterów są tylko nieco mniej pokręcone, niż w Metal Gear Solid, zatem możliwość poznania ich „origin story” jest jak otwarte drzwi, dzięki którym możemy dostać się do Kraju Kwitnącej Wiśni.
Wściekłe Pięści Smoka
Jeśli nie mieliście wcześniej okazji go poznać, Yakuza 0 przedstawi Wam Kazumę Kiryu, na początku jego drogi i problemów z tytułowymi gangsterami. Akcję gry umieszczono w roku 1988, a więc siedem lat przed wydarzeniami ukazanymi w części pierwszej. Esencją rozgrywki są widowiskowe starcia, w których przeważnie używamy własnych pięści – w przeciwieństwie do bliźniaczego GTA, strzelaniny czy broń biała zepchnięte zostały na drugi plan.
Walki zrealizowano w sposób przypominający klasyczne bijatyki – nie są wprawdzie tak dynamiczne jak to, co niedawno pokazali deweloperzy z Insomniac Games w Marvel’s Spider-Man, ale dają całkiem sporo satysfakcji. Bohater dysponuje licznymi stylami, które możemy ulepszać, dzięki czemu da się dostosować rozgrywkę do własnych preferencji.
Latam, gadam, pełny serwis
Mordobicia są kluczowym elementem popychającym fabułę do przodu, ale wcale nie są główną atrakcją tytułu. Seria od dawna znana jest z licznych aktywności pobocznych, którymi twórcy wypełnili ulice komputerowego Tokio. Ogromny wachlarz aktywności pobocznych, takich jak kręgle, bilard, karaoke czy salony gier, zapewniają rozrywkę na długie godziny.
To wszystko, plus niepowtarzalny klimat, sprawia, że Yakuza 0 jest przeżyciem zupełnie niepowtarzalnym – jak wiele „japońskich dziwactw”. Gameplay zrealizowany jest jednak w sposób na tyle „normalny”, że żaden zachodni gracz nie powinien mieć problemów z „wczuciem się”. Pamiętajcie tylko, że „prawdziwy Yakuza gra na padzie”!