Wszyscy znamy na pewno tendencję Pixara do personifikowania wszystkiego co popadnie. Co gdyby zabawki miały emocje? A co gdyby zwierzęta miały emocje? A gdyby dusze miały emocje? A co gdyby emocje miały emocje? Można by tak bez końca. W ten sposób docieramy do najnowszego pytania: Co gdyby żywioły miały emocje? Czy to przepis na kolejny hit czy może spali się równie szybko, jak zapłonie?
Znana historia, ale z żywiołami
W świecie, w którym istnieją istoty ognia, wody, powietrza i ziemi, Iskra Lumen jest żywiołem ognia, córką emigrantów z Palinezji, miejsca inspirowanego krajami wschodu. Rodzice Iskry wyemigrowali do Miasta Żywiołów, by zacząć nowe życie po katastrofie w ich kraju, nie porzucając jednak swoich tradycji i kultury. Zakładają sklep, Kominek, który staje się pewnego rodzaju nieoficjalnym centrum Fajerek – dzielnicy zamieszkałej tylko przez ognistych. Muszą mierzyć się z uprzedzeniami ze strony reszty żywiołów oraz z segregacją systemową, jako że Miasto Żywiołów nie jest dla nich przystosowane. Ojciec Iskry ma nadzieję, że córka odziedziczy po nim sklep, ma ona jednak problemy z temperamentem i często wręcz wybucha. Jeden z takich epizodów prowadzi do uszkodzenia rury w piwnicy Kominka, co przyciąga inspektora miejskiego Wodka Potockiego, który jest żywiołem wody. Znajduje on wiele uchybień związanych z rurami Kominka, zgłasza je w ratuszu, a to może potencjalnie doprowadzić do zamknięcia sklepu. Gdy Wodek dowiaduje się o sytuacji Iskry, postanawia jej pomóc uratować Kominek oraz odkryć przyczynę wycieku wody w mieście. Tak zaczyna się urocza historia Iskry, zadziornej, pełnej pasji, wręcz ognistej dziewczyny, oraz Wodka, emocjonalnego, wrażliwego chłopaka z bogatej dzielnicy. Jest to klasyczny przykład historii, gdzie przeciwieństwa się przyciągają.

Fragment zwiastuna filmu „Między nami żywiołami” wytwórni Walta Disneya
Problemy imigrantów ubrane w żywioły
Historia Iskry jest inspirowana prawdziwym życiem, a konkretnie przeżyciami reżysera i twórcy filmu Petera Sohn, który dorastał jako syn koreańskich imigrantów w Nowym Jorku w latach 70. XX wieku. Właśnie te doświadczenia ukształtowały go i były inspiracją dla filmu. Widać w nim wiele bardziej bądź mniej subtelnych aluzji i odniesień do problemów imigrantów. Zmiana imion, by były łatwiejsze do wymówienia, przekręcanie wyrażeń i powiedzonek przez ojca Iskry, jedzenie ognistych jako odpowiednik ostrej kuchni czy też uwaga, że Iskra ma talent do języków, ponieważ biegle mówi w języku Miasta Żywiołów, chociaż to tam się urodziła i wychowała. Miasto Żywiołów jest z pozoru przystosowane dla wszystkich, jednakże od razu widać, że jest ono bardziej przystępne dla żywiołów ziemi, wody i powietrza, a ogniści są spychani na dalszy plan, na każdym kroku świadomi narzucanych im ograniczeń. Między nami żywiołami jest filmem, który przyjaźnie, acz dosadnie wskazuje na nierówności społeczne, które mogłyby w innym wypadku nam umknąć.
Uczta dla oczu
Między nami żywiołami to istna feeria kolorów. Iskra cała się żarzy, jej ogień jest ciągle w ruchu, Wodek natomiast bulgocze i odbija jej światło. Scena w kinie, kiedy Iskra pomimo kaptura rozświetla salę, pięknie obrazuje sens całego filmu. Podobnie zjawiskowa scena z kryształami oraz tęczą wręcz zapiera dech. Trzeba oddać Pixarowi, że dalej potrafi tchnąć magię w swoje produkcje.
Za możliwość obejrzenia filmu dziękujemy sieci kin Cinema City!