Bożydar Antoni Jekiełłek właśnie stał się absolwentem klasy trzeciej i rozpoczął to, co wszystkie dzieci w jego wieku lubią najbardziej (albo chociaż jest w ich TOP 10): wakacje! Chłopiec ma w związku z nadchodzącymi wolnymi dniami wiele planów, jednak – jak się okazuje – nie tylko on myślał nad tym, co robić latem. Konrad, wujek Turu i mama zdecydowali się bowiem przeprowadzić generalny remont, a samego Bożka oraz Licho wysłać, by przeżywali swoje przygody u cioci Ody wraz z czortem Bazylem. Powrót do starego- nowego domku okazuje się wspaniały. Dnie mijają im na harcach i tworzeniu pierwszej fantastycznej gry planszowej Bożka, a noce na snach w namiocie (bo mama przecież nie zabroniła!). Wszystko, co dobre, kiedyś się jednak kończy, więc i sielanka owego trio nie trwa wiecznie; ostatecznie przerywają ją dwa wydarzenia: tajemnicza nawałnica, której skutkiem jest powstanie groźnego drzewa oraz spotkanie szkolnego nemezis Bożka – przemądrzałego Witka od dziwnych faktów o zwierzętach. O tym, czy cytujący poezję pół-chłopiec odzyskał wymarzone wakacje i czy udało mu się „odeźlić” Witka, przeczytacie sami już we wrześniu.
Siła poezji i sarkazmu pokona wszystko!
Kocham książki Marty Kisiel. Nieważne, czy sięgam po cykl o Konradzie, opowiadania, czy może po historie o rodzinie Stern, zawsze jestem zadowolona z lektury. Autorka za każdym razem prezentuje nie tylko ciekawą fabułę, lecz również w pełni spójne z moim poczucie humoru, które powoduje nie raz i nie dwa, że śmieję się pod nosem w trakcie czytania. Trzeci już tom przygód Bożka, dziecka paranormalnego związku widma i kobiety, ponownie trzyma poziom poprzednich historii. Jest z jednej strony lekko, przyjemnie i wesoło, z drugiej – przygodowo, a nawet z dreszczykiem. Nieskomplikowana fabuła nie tylko posiada wątki nadnaturalne, lecz również odnosi się do bardzo typowych sytuacji charakterystycznych dla wieku dziecięcego. Czy to stres związany z nauką jazdy na rowerze, czy też buzujące emocje po starciu z kolegą, którego się nie lubi – Kisiel dobrze oddaje, jak czasami ciężko jest być młodym i po raz pierwszy zmagać się z różnymi przeżyciami.
Wiły, czorty i kwadratowe kupy wombatów
Uwielbiam również warsztat językowy autorki. Także w tym przypadku, pomimo iż sama powieść skierowana jest do młodszych odbiorców, nie jest ona leksykalnie infantylna. Kisiel bez wahania operuje słownictwem typu erystyka czy inklinacja.
W przypadku tejże powieści warto również wspomnieć, iż nie tylko ponownie zanurzamy się w mitologii słowiańskiej, lecz również, dzięki postaci Witka, otrzymujemy wiele ciekawostek (oczywiście głównie zabawnych) ze świata zwierząt. Dla mnie, czyli osoby dorosłej, było to ciekawe, więc podejrzewam, że dzieciom może spodobać się jeszcze bardziej.
Są obrazki!
Krótko mówiąc o wydaniu: książka ma większą czcionkę niż ta, do której się przyzwyczaiłam (może się mylę, ale podejrzewam, iż jest to ukłon w stronę docelowej grupy odbiorców). Treść przeplatana jest ilustracjami Pauliny Wyrt, które wyśmienicie współgrają z charakterem tego świata. Ponieważ otrzymałam egzemplarz przedpremierowo, nie wiem, jaki typ okładki jest planowany, ale obstawiam twardą (patrząc na wcześniejsze tomiki).
Proszę mnie także zabrać latem na przygodę
Lato z diabłem w wydaniu Marty Kisiel to świetna przygoda. Można jeść, bawić się, spać w namiocie i pokonywać złe moce. Czego więcej chcieć od życia? Świetna książka dla dzieci, dlatego szkoda, że premierę zaplanowano na wrzesień, gdyż idealnie nadaje się właśnie na tę porę roku i wolne od szkoły dni.