Trio zabawnych i nietuzinkowych leśnych sąsiadów wraca z przygodami w większym formacie. Felek, Tola i Henio tym razem próbują trochę posprzątać, a następnie cieszą się ze śniegu.
Seria o Felku i Toli gości już na polskim rynku od kilku lat. Fani mądrej zajączki oraz sprytnego lisa mają więc z czego wybierać, gdyż większych, tekturowych publikacji jest już łącznie z najnowszymi 6, czyli tyle samo co powieści dla starszych odbiorców (siódma w przygotowaniu). Felek i Tola i śnieg oraz Felek i Tola i porządki to kolejne dwie skierowane do dzieci o mniejszym skupieniu i wymagających więcej obrazków (oznaczonych jako 2+).
Dla kogoś staroć, dla kogoś prezent (Felek i Tola i porządki)
W pierwszej książce Tola stara się zrobić w norce porządki, wyjmując i segregując przedmioty, które w jej opinii są już stare, zepsute i zbyteczne. Zajączka szybko dowiaduje się, iż kolega puchacz zrobił to samo u siebie w dziupli, lecz ze znoszonymi i zalegającymi mu ubraniami. Przyniesione do Felka i Toli ubrania szybko stają się jednak elementami kreatywnej zabawy w przebieranki, do której Heniu także pragnie dołączyć, korzystając z wydawanych przez zajączkę gratów. Niestety między sową a lisem dochodzi do małego spięcia, które wyjaśnione zostaje dopiero dzięki interwencji Toli. Na koniec zwierzęta rozchodzą się w zgodzie, jednak każdy bogatszy o karton nowych przedmiotów.
Opowiastka przyjemna, lekko zabawna z dość życiową puentą. Idealnie nadaje się na lekturę wieczorną i jako materiał w temacie robienia porządków. Ponieważ współcześnie wielu z nas stara się żyć w duchu less waste, opowieść tę można również wykorzystać, by rozpocząć rozmowę o drugim obiegu dla przedmiotów.
Kogoś mi ten bałwan przypomina… (Felek i Tola i śnieg)
Tym razem w lesie pojawia się zima, a wraz z nią wyczekiwany przez prawie wszystkich śnieg. Felek i Tola decydują się ulepić wspólnie bałwany i zapraszają do tej zabawy Henia. Puchacz wyjaśnia jednak, iż on preferuje spędzać zimą czas w ciepłej dziupli, popijając rozgrzewającą herbatkę. Zajączka i lisek tworzą więc swoje podobizny sami, a by uczynić je jeszcze bardziej realnymi, oddają swoim tworom nawet własne ubrania. Bałwany wychodzą idealnie, ale same zwierzęta szybko odczuwają skutki mrozu i wspólnie stwierdzają, że jednak w taką pogodę lepiej – tak, jak i Henio – posiedzieć w ciepłym domu.
Ta przygoda jest bez większej puenty, jednak zdecydowanie wywołuje uśmiech na twarzy czytającego. Zwierzaki idealnie oddają ludzkie postawy względem zimy i śniegu, więc łatwo się z nimi utożsamić. Niezwykle zabawna jest również scena, gdy zasypani śniegiem Felek i Tola pukają do Henia, a ten myli ich z ubranymi bałwanami i nie wie, kto jest kim. Idealna opowiastka bez agresji i sporą dawką pozytywnych emocji.
Więcej Felka i Toli!
Felek i Tola w wersji dla najmłodszych to krótkie i przyjemne historie, które nadają się na szybką lekturę. Piękne ilustracje pozwalają podwójnie cieszyć się opowieściami, a sztywne strony nie zniszczą się zbyt szybko nawet w małych i jeszcze niezgrabnych dziecięcych rączkach. Osobiście, mimo iż jestem dorosła, pozostaję wielką fanką postaci stworzonych przez Sylvie Vanden Heede i wyczekuję kolejnych części ich przygód.