Bloki lodu
Już sama nazwa wskazuje, że Tuki odcina się od serii gier Ubongo. Jednak w praktyce jest to po prostu bliska kuzynka. Nadal naszym celem jest ułożenie pewnej figury. Tylko że tym razem mamy klocki trójwymiarowe dwóch rodzajów. Kolorowe, które musimy umieścić tak, jak nakazuje nam karta oraz białe służące nam za podpory. I co najważniejsze nie musimy używać wszystkich bloków lodu i mamy prawo je dowolnie obracać, a także kłaść w pionie i poziomie. To powoduje, że Tuki w przeciwieństwie do Ubongo, jest także grą zręcznościową. Nie tylko trzeba pomyśleć, jak odtworzyć kształt z karty, ale także ułożyć, go w taki sposób, aby nam nie runął. Warto dodać, że w grze używamy kostki, która wskazuje nam ułożenie karty, a także informuje czy kolorowe klocki mogą dotykać podłoża, czy muszą stać na bloku lodu.
Po rozwiązaniu kilkudziesięciu łamigłówek można odczuć, że jest to trochę inny rodzaj rozgrywki, ale ogólne odczucia z gry są dość podobne. Ponadto pomimo dwóch poziomów trudności, to wyzwania zaproponowane przez Rejchtmana nie należą do przesadnie wymagających. Trafiło mi się kilka trudnych zagadek (przede wszystkim pod względem zręcznościowym), ale i tak nie czułem wielkiej satysfakcji z sukcesu. Najbardziej wymagające łamigłówki wymuszają umieszczenie kolorowych figur na białych. I jedno z takich wyzwań mnie pokonało – wydaje mi się niemożliwe do ułożenia.
Zabawa na śniegu
W sumie wszystkie gry z serii Ubongo mógłbym pochwalić za dobrze zaprojektowaną wypraskę, ale Tuki wypada jeszcze lepiej, bo każdy element ma swoje opisane miejsce. Najlepsze wrażenie robią oczywiście solidne klocki. Zwłaszcza białe bryły są bardzo przyjemne w dotyku. Ciekawym bajerem jest także stojak na kartę, dzięki któremu każdy przy stole będzie dobrze widział kształt, który należy ułożyć. W instrukcji zamieszczono informację, że odpowiedzi można znaleźć na stronie Egmontu, ale na czas pisania recenzji niestety rozwiązań nie ma pod podanym adresem.
Czy warto sięgnąć po kolejną grę Rejchtmana?
Tuki jest ładną, lekką i przyjemną grą. Rozgrywka umożliwia nam rozruszanie szarych komórek oraz palców. Jednocześnie nie odczułem tutaj efektu „wow”, takiego, jak miałem podczas rozgrywki w Ubongo. Lines. Za każdym razem przy okazji gier Rejchtmana powracam do tego tytułu, ale po prostu nic nie jest w stanie go przebić. Doceniam kolejne pomysły tego autora, ale dopóki mam Lines nie potrzebuję innych jego gier. Choć nadal liczę, że jeszcze zaserwuje kiedyś o wiele ciekawszą łamigłówkę.
Podsumowując, spędziłem miło czas przy Tuki, poćwiczyłem szare komórki, ale nie czuję potrzeby, aby często do tej gry wracać. Półki nie są niestety z gumy, a na chwilę obecną, Lines w zupełności mi wystarczy. Choć muszę przyznać, że w moim prywatnym rankingu gier autorstwa Grzegorza Rejchtmana, to właśnie Tuki zajęłoby drugie miejsce.