Literacki debiut
Przeczytałem całość w kilka dni z zapartym tchem. Po początkowej niechęci, każdy kolejny rozdział sprawiał, że poznawałem historię Caldana z wypiekami na twarzy. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż Mitchell Hogan to literacki debiutant! Autor, który w swojej krótkiej notce biograficznej powołuje się na inspirację dziełami Tolkiena, dokonał czegoś, co dzisiaj wydaje się już niezwykle trudne. Wprowadził świeżość do powieści fantastycznej – gatunku, który w ostatnich latach jest bezlitośnie eksploatowany, z różnymi skutkami.
Caldan sam w wielkim mieście
Głównym bohaterem Tygla Dusz jest Caldan. Ten młodzieniec wychowuje się w klasztorze na wyspie Samotnicy, gdzie mnisi uczą dzieci z możnych rodów podstaw magii, metalurgii, alchemii i szermierki. Jako sierota, bohater zdany jest na łaskę swoich mistrzów, którzy jednak traktują go odpowiednio. Z dnia na dzień sytuacja się zmienia, gdy dochodzi do fatalnego w skutkach pojedynku. Caldan zmuszony jest do opuszczenia dotychczasowego domu i zamieszkania w mieście. Pełnym bandytów, hazardzistów, brudu… ale też możliwości. Czy odcięty do tej pory od realnego świata chłopak sobie poradzi?
Rockefeller fantastyki
Tygiel Dusz to w pewnym sensie opis słynnego American Dream. Dostajemy tu bowiem opowieść o młodym, doświadczonym przez los chłopaku, który pomimo przeciwności daje radę osiągnąć sukces w nieprzyjaznym dla siebie środowisku. Mimo całego zła wielkiego miasta, Anasomy, Caldan zdobywa świetną pracę i rozpoczyna nauki w Gildii Magów. Śmiało możemy go nazwać Johnem D. Rockefellerem świata fantastyki!
Rzemyślenie = nowa magia
Mitchell Hogan pokazał nam tutaj swoje własne spojrzenie na magię, zupełnie inne od tego, co znaliśmy do tej pory. Niszczenie innych przedmiotów za pomocą czarów jest bowiem w tym świecie uważane za niemożliwe (do czasu). Co więcej, do splatania zaklęć używa się tutaj starannie wykonanych przedmiotów, tak zwanych rzemyśliw. Od materiału, z którego jest zrobiony taki amulet, zależy chociażby, ile czasu będzie on w stanie działać. Odpowiedni stop metalu, naniesienie run, moc użytkownika – wszystko to ma wpływ na to, jak potężną magię można przywołać. Umiejętności mieszkańców Anasomy ograniczają się jednak w większości do tworzenia… świecących kul. Jak się jednak okazuje z czasem, Caldan wykazuje niezwykły talent w kwestii zarówno rzemyślenia (tworzenia rzemyśliw), jak i samych czarów. Jakie tajemnice kryje ten młodzieniec?
Krucjata przeciw czarnoksiężnikom
Bardzo zgrabnie zostały tu połączone dwa wątki. Oprócz samego śledzenia losów Caldana możemy poznać również historię Aidana – bliskiego mu wiekiem młodego mężczyzny, który uczestniczy w krucjacie przeciwko nielegalnym użytkownikom magii i szeroko pojętemu Złu. Wraz ze swoją fanatyczną przywódczynią oraz oddziałem najemników przemierzają krainę w poszukiwaniu czarnoksiężników, a wszelkie przejawy odstępstwa od wiary w Dobro bezlitośnie duszą w zarodku. Mimo iż jest to historia zupełnie różna od opowieści o Caldanie, losy tych dwóch bohaterów na sam koniec zaczynają (prawie) się splatać. A przynajmniej zbliżają się do siebie na odległość kilku kilometrów. Zobaczymy, w jaki sposób autor teraz pokieruje ich losy.
Powiew świeżości
Czym najbardziej przyciągnęła mnie do siebie ta książka? Niesamowitą świeżością. Nie ma tu klasycznej walki dobra ze złem, starć wielkich armii, monumentalnych czarów i potężnych pierścieni (te ostatnie może jednak się znajdą). Otrzymujemy za to świetnie skonstruowany, niezwykle realistyczny świat. Zwiedzanie ciemnych zaułków skończy się rabunkiem, ciężka praca i nauka przyniosą sukces, a rozmowy z nieznajomymi mogą prowadzić do nieprzyjemnych zaskoczeń. Magia jest tu dziedziną tajemniczą i niemal nieznaną, a wielkie miasto, w którym dzieje się akcja, nie przypomina innych znanych z fantastyki metropolii. Mimo iż znamy dziesiątki podobnych tytułów, Tygiel Dusz nie przywodzi żadnego z nich na myśl i rozpoczyna swoją własną, niezależną i niezwykle wciągającą opowieść.
Teraz trzeba czekać…
Mitchell Hogan zapowiedział już kolejny tom swojej sagi, za co jestem mu niezwykle wdzięczny. Zakończenie książki budzi bowiem więcej pytań, niż daje odpowiedzi. Caldan jest osobą niezwykłą, temu nie można zaprzeczyć, nie znamy jednak źródła jego mocy. Polityczna zawierucha w poznanej krainie także nie została wyjaśniona. Tajemniczy wrogowie wciąż pozostają tak samo nieznani. Tygiel Dusz wciąga niesamowicie, teraz jednak cierpliwie trzeba wyczekiwać kontynuacji.
Z tą świeżością, to bez przesady.
Wyraźnie widać inspiracje „Powiewem wiatru” Patrika Rothfusa.
Ale całość faktycznie interesująca i czyta się dobrze.
Ja też czekam z niecierpliwością na kolejne tomy.