W miasteczku Openfields w Szwecji mieszka sobie ośmioletnia dziewczynka – Misfortune Ramirez Hernandez. Podlotek pochodzi z patologicznej rodziny alkoholików, którzy ją ignorują, więc nie można powiedzieć, by czuła się szczęśliwa. Mała Niefortunka upiększa jednak swoją codzienność, obsypując okropieństwa z otoczenia garściami brokatu i przyjmując rzeczywistość taką, jaka jest, bez głębszych refleksji. Pewnego dnia do jej życia wkracza tajemniczy głos i oznajmia, że dziewczynka umrze. Jednocześnie główna bohaterka dostaje od niego możliwość zagrania w tajemniczą grę, która pozwoli jej odnaleźć wieczne szczęście. Misfortune decyduje się wziąć udział, ale – co zaskakuje – nie dla siebie, lecz aby wygrać dla swojej mamy.
Dużo klikania i jeszcze więcej
Grywalność tego tytułu jest niska, a sterowanie proste. Używamy strzałek (ruch i wybieranie opcji), spacji (podgląd akcji na obiektach) i trzech klawiszy liter (rzucanie brokatem, potwierdzanie i odrzucanie możliwości) oraz shift (bieg). Postać porusza się w prawo bądź lewo, gdyż gra nie jest trójwymiarowa. Nie ma żadnego menu postaci, rozwoju, skilli czy też przyspieszania albo zwalniania czasu. Gracz może wyłącznie poruszać się dziewczynką i podejmować wybory, gdy staje przed decyzjami. Fabuła uczy jednak od samego początku, że wszystko ma swoje konsekwencje. Całość można przejść w około 2,5 do 3 godzin.
Więc idę i idę, i gadam, i idę
Little Misfortune cechują ładna kreska i interesujący pomysł na fabułę. Samotna dziewczynka, której rodzice zeszli się przez niechcianą ciążę (bo, jak dowiadujemy się z jednej wypowiedzi, nie było ich stać na aborcję), prowadzi smutne życie pełne niebezpiecznych sytuacji. Główna bohaterka, czy to z nudy, czy też dlatego, iż usłyszała o swojej potencjalnej śmierci, decyduje się wziąć udział w rozgrywce tajemniczego głosu. Jej wyprawa w poszukiwaniu wiecznego szczęścia obfituje w abstrakcyjne sytuacje i miejsca, a na trasie pojawiają się decyzje i opcje, na które jako gracze decydujemy się bądź odrzucamy. Dziewczynka może trafić na przykład do wyzywającego klubu dla dorosłych (z chomikami w ramach uczęszczających i striptizerów). Na jej drodze stają też zwierzęta, tj. hip-hopowa zjarana kaczka czy też Lis, którego ośmiolatka nazywa Benjaminem. Rudzielec krąży wokół bohaterki w konkretnym celu, który od samego początku wydaje się niespójny z tym, czego pragnie tajemniczy głos. Niestety, mimo ciekawie brzmiącego opisu tempo wydarzeń jest strasznie powolne. Każdą wypowiedź trzeba odsłuchać do końca, nie przyspieszamy niczego nawet wtedy, gdy zamiast chodzenia biegamy. Jeśli był to zabieg mający na celu lepsze oddanie tempa dziecka, to uważam go za nieudany i nieprzemyślany pod kątem użytkowników gry.
Niby ładnie, a jednak powoduje niesmak
Realia otaczające Misfortune są z jednej strony dziwne i lekko mroczne, z drugiej – wiele sytuacji okraszonych zostaje takimi komentarzami bohaterki, że człowiek nie wie, co ma myśleć. Wspomniana aborcja, alkoholizm, ojciec zwracający do baseniku córki, matka, która zostawia ją w sklepie bez opieki, wieszający się mężczyźni, umierające zwierzęta… w tej grze nie ma żadnych granic jeśli chodzi o to, czego dziecko może doświadczyć w swoim krótkim życiu. Nie do końca umiałam się odnaleźć w takiej narracji, ponieważ nie była już ona zwyczajnie mroczna, a po prostu niesmaczna. Moja granica została w tej grze przekroczona. Nie byłam w stanie powstrzymać się od myślenia, ile dzieci na świecie musi żyć w takich warunkach. Można by to uznać za plus – że gra zmusza do refleksji, jednak zabrała mi ona równocześnie jakąkolwiek przyjemność z rozgrywki. Do końca nie wiem także, kto został zaplanowany jako główny odbiorca gry. Na pewno nie polecałabym jej dzieciom, bo mimo warstwy graficznej dialogi i sytuacje są zbyt okrutne, abstrakcyjne i niesmaczne. Dla starszych graczy jest z kolei zwyczajnie nudna przez swoje powolne tempo i zbytnią infantylność zadań-decyzji.
Ot, taka ciekawostka
Ładna graficznie gra poruszająca momentami zbyt ciężkie tematy. Spodziewałam się mrocznego tytułu, który wciągnie mnie w swój świat na długie godziny. Dostałam jednak krótką przygodówkę, która wywołała mieszane odczucia, a momentami nawet irytację i niesmak. Sądzę, że spalono tu całkiem dobry pomysł.