League of Legends. Dota. Hearthstone. Gwint. Heroes of the Storm. Counter Strike. Team Fortress. Wszystkie z nich przyciągały swego czasu (lub nadal przyciągają) spore pokłady widzów przy streamach z rozgrywek. Ta recenzja będzie dotyczyć każdej z nich, mimo iż tak naprawdę żadna z nich się nie pojawi. Będę grał w grę! O grze w grę. Musi być fajnie, prawda?
Każdy sobie skilla skrobie.
Zawsze lubiłem grać w różnego rodzaju managery. W Football Managera straciłem tysiące godzin. W managery siatkówki i koszykówki już „tylko” setki. Interesowały mnie jednak nie tylko tytuły sportowe i chętnie zarządzałem pizzerią, studiem filmowym czy wesołym miasteczkiem. ESport managerowi zdecydowanie bliżej właśnie do tego typu tytułów – jeśli ktoś oczekiwał masy tabelek i pola do zaawansowanych analiz to trafił w złe miejsce.
Gramy?
Na początku rozgrywki mamy do czynienia z prostym kreatorem, za pomocą którego tworzymy swoją własną pięcioosobową ekipę. Wybieramy im ich imię (nick) oraz wygląd, a resztę atrybutów otrzymają losowo. Customizacja pełną gębą. Nasi zawodnicy mają do wyboru dwa gatunki w gier, w których mogą się specjalizować: FPS-y i gry typu MOBA.
Po założeniu drużyny trafiamy do naszego centrum wypadowego, w którym wraz z postępem rozrywki możemy dokupować kolejne pomieszczenia i pojedyncze mebelki. Każdy taki element ma wpływ na rozgrywkę, choć niektóre są przesadnie drogie (na początku).
Strzelamy?
Jeżeli wolicie CS’a Wasze ludziki będą biegać z karabinami. Jeśli wolicie LoL’a nic nie stoi na przeszkodzie by obserwować jak miniony pokracznie giną od uderzeń wroga. Celem zaś samej gry, niezależnie od wybranej ścieżki, jest zostanie mistrzem Pokemon uczynenienie swojej drużyny najlepszą na całym świecie, tak by kosmici z Looney Tunes jeszcze raz zechcieli się pojawić na Ziemi by skraść ich talenty (#not). Sama rozgrywka jest dość prosta do opanowania i łatwo tymi kilkoma dostępnymi do wyboru opcjami posterować by regularnie wygrywać.
Oprócz meczów ligowych można grać także sparingi, rzekomo by poćwiczyć różne taktyki, ale nie miałem na tyle samozaparcia, by z takiej opcji skorzystać. Gorąco polecam za to nie inwestowanie w skilla objęcia kontroli nad pojedynczym zawodnikiem, bo mimo wielu prób zdecydowanie bardziej przeszkadzałem niż pomagałem.
Silny jak … coś bardzo silnego.
Gdy już jesteśmy przy umiejętnościach, warto wspomnieć, że kolejne umiejętności wykupujemy za zdobyte podczas gry punkty. Drzewko jest w miarę rozbudowane, a poszczególne skille zdają się być nieźle pomyślane. Prawdopodobnie najlepszy element tej gry. Pora więc także wspomnieć o najgorszym…
Każdy z graczy jest opisywany przez trzy wskaźniki. By zawodnik spisywał się optymalnie, należy dbać o to, by każdy z nich był na jak najwyższym poziomie. Jak tego dokonać? Klikając. Wiele razy. Czynności nie można tutaj kolejkować i każdego swojego ludzika po kolei trzeba ręcznie „przeklikać”. Co tak właściwie wnosi tutaj ten element, bo chyba nie cząstkę realizmu? Oceńcie to sami.
Koń krety.
Grafika jest bardzo prosta, stylizowana. Nie robi oczywiście żadnego większego wrażenia, nazwałbym ją wybiórczo sympatyczną i znośną do przełknięcia. Muzyka stoi na bardzo podobnym poziomie. Za to polskie tłumaczenie jest moim zdaniem bardzo dobre i nie znalazłem chyba nic, co by zwróciło moją uwagę. A To już coś!
Król jest nagi.
Mam spory problem z tym tytułem. Wpisuję on się w pewną niszę, budzi pozytywne wspomnienia i mimo wszystko nie wygląda na sklecony w ostatniej chwili na kolanie. Twórcy pojęcie o grach mają, ale ogromny potencjał tego typu produkcji został jednak zaprzepaszczony. Rozgrywka jest dość monotonna, a czas pomiędzy meczami nużący, choć trzeba projektantom oddać także kilka udanych pomysłów jak choćby istnienie i wpływ social mediów.

Grę kupicie najtaniej na Kinguinie!
UWAGA KONKURS!
Jeśli chcecie sprawdzić na własne oczy, jak bardzo Bartek (nie) zna się na grach komputerowych, to mamy dla Was klucz do ESport Managera. By go otrzymać należy odpowiedzieć w komentarzu na jedno małe pytanie:
Gdybyś prowadził/a drużynę ESportową, to jaką grę byście trenowali?
Najciekawszą naszym zdaniem odpowiedź nagrodzimy kluczem do ESport Managera. Na Wasze odpowiedzi czekamy do niedzieli, 26 sierpnia do godziny 23:59. Powodzenia!
Zdecydowanie LoL, oglądam rozgrywki i gram. Chociaż męczące jest coraz młodsze community, ale niestety to chyba wada prawie każdej większej gry MMO.
Myślę, że byłby to CS, bo kiedyś nawet jakoś mi szło 🙂
Coż, zdecydowanie byłby to Fortnite, albowiem jako dyletant na esportowej arenie, nie słyszałem ostatnio o innych produkcjach tak wiele, jak właśnie o grze od Epic Games.
Będziesz mieć okazję poznać świat esportu od środka, gdyż wygrywasz kod na grę Esport Manager! Proszę podaj swój adres mailowy w komentarzu lub zgłoś się na m.ostiak@@ostatniatawerna.pl
Wormsy!