Ostatni Bastion?
Po „Dniu M” na świecie pozostało już tylko około 200 mutantów i gatunek ten jest zagrożony wyginięciem. Kolejne grupy ludzi chcą całkiem pozbyć się Dzieci Atomu i rozpoczynają drastyczną eksterminację. Ostatnią nadzieją pozostaje dla nich niejaka Hope Summers, która aktualnie podróżuje w czasie pod okiem Cable’a, ucząc się sztuki przetrwania. Tymczasem Bastion, technoorganiczny twór będący połączeniem Nimroda i Master Molda, postanowił położyć kres istnieniu homo superiors i rzuca do boju wszystkie swoje siły. X-Men są więc niemal pod ścianą, kiedy to wspomniana Hope wraca do teraźniejszości. Rozpoczyna się więc ostateczna bitwa, w której Cyclops nie zawaha się przed użyciem wszelkich środków, aby ocalić swych ludzi i przybraną wnuczkę. Nie wszyscy będą zadowoleni z podjętych kroków, ale w tak krytycznym momencie wszystkie chwyty będą dozwolone!
Ani chwili wytchnienia
X-Men. Punkty zwrotne: Powtórne przyjście jest zakończeniem sagi, w centrum której znajduje się Hope i to widać od pierwszych stron. O ile w poprzednim tomie fabuła rozkręcała się wolno, tak tu od razu zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, a akcja nie zwalnia aż do ostatnich stron. Do walki przystępują wszyscy najważniejsi żyjący X-Men, a mimo to scenarzystom udało się każdemu z nich dać nieco czasu i jakąś rolę do odegrania. Do gry gościnnie włączają się nawet Avengers i Fantastyczna Czwórka, a ich występ wcale nie jest zbędny i wciskany na siłę. Przy okazji niektórzy potrafią nas nieco zaskoczyć swoją postawą. Na jaw wychodzą także wcześniej knute intrygi i tajemnice. Nie brakuje oczywiście epickich starć, dramatycznych zwrotów akcji, a także wzruszeń, gdyż nie wszystkim bohaterom uda się przeżyć wojnę z Bastionem i jego poplecznikami. Wszystko to sprawia, że fani mutantów powinni być zadowoleni i świetnie bawić się w czasie trwania przygody.
Niestety natłok superbohaterów i powiązań z poprzednimi częściami sprawi, że czytelnicy mniej interesujący się losami grupy prowadzonej przez Cyclopsa łatwo się tu pogubią. Większość historii może im się wydać chaotyczna i niespójna. Dlatego też trzeci tom nie jest dobrym tytułem do rozpoczęcia swojej przygody z Dziećmi Atomu.
Piękno wojny
Trudno jest oceniać oprawę graficzną Powtórnego przyjścia, a to z tego względu, że pracowało nad nią kilku różnych artystów. Każdy z nich ma swój własny styl i odmienną wizję przedstawienia nam historii. Z pewnością na pochwałę zasługuje fakt, że pomimo szybkiej akcji udało im się za nią nadążyć i uchwycić ją tak, aby czytelnik się w niej nie zagubił. Duży plus należy się także za to, że najważniejsze starcia wyglądają świetnie, a momentami wręcz epicko. Colossus bijący kolejnych Sentineli czy Storm rażąca wrogów piorunami są wisienką na torcie tego albumu. Nie zawahano się także przed ukazaniem brutalności stosowanej głównie przez Wolverine’a i jego X-Force. Wszyscy starali się także dopasować do ponurego klimatu i oddać go w swoich pracach. Na co można natomiast narzekać? Tak jak w przypadku scenariusza, także i przy rysunkach mniej obeznani z X-Men odbiorcy mogą mieć pewne problemy z rozpoznaniem niektórych bohaterów.
Komiks zebrany
Słowa uznania należą się z pewnością Egmontowi. Polski wydawca tytułu po raz kolejny dał nam album w twardej oprawie, wyjaśnił pokrótce dotychczasowe wydarzenia, a i kilku dodatków w postaci alternatywnych okładek nie zabrakło. Otrzymaliśmy także dostęp do „bazy danych Bastion”, a w niej m.in. informacje o Cable’u czy X-Force. To, co jednak najbardziej zasługuje na podkreślenie to fakt, iż pierwotnie historia Hope opowiedziana została w kilku różnych albumach. Aby skompletować całość, oryginalnie należało zakupić komiksy z serii Uncanny X-Men, X-Force, New Mutants, X-Men: Legacy i wreszcie X-Men: Second Coming. My już nie musimy się tym martwić. Wszystko dostajemy podane na tacy, odpowiednio połączone i zostaje nam tylko siadać do czytania.
Coś dla fanów
Po bardzo dobrym wstępie w Kompleksie mesjasza i nieco przeciętnym rozwinięciu scenariusza w Wojnie o mesjasza otrzymaliśmy całkiem solidne i ciekawe zakończenie historii. Powtórne przyjście to komiks ponury i momentami krwawy, ale jakże mogłoby być inaczej? Wszak toczy się w nim wielka wojna, której stawką jest przetrwanie rasy mutantów. Jeśli nie śledziliście wcześniejszych losów X-Men lub zaglądacie do nich sporadycznie, to raczej ten tytuł niespecjalnie przypadnie Wam do gustu, ale już fani Cyclopsa, Wolverine’a i reszty ekipy będą zadowoleni i w przygodę zagłębią się z wypiekami na twarzy, a finał z pewnością da im to, czego mogli oczekiwać.