Mimo swoich uprzedzeń do seansu starałam się podejść z otwartą głową, żeby sentyment, którym darzę Harry’ego Pottera, nie wpłynął na moją opinię o nowym filmie. Ostatecznie uznałam, że najlepiej patrzeć na niego tak jak na adaptację Wiedźmina od Netfliksa – traktować jak całkowicie oddzielne dzieło, które jedynie opiera się na przedstawionej wcześniej historii. To chyba jedyny sposób, aby uniknąć większego rozczarowania. W obu przypadkach.
Coraz gorsza passa
Choć w pisaniu scenariusza do Tajemnic Dumbledore’a brała udział także sama Rowling, nie da się pozbyć wrażenia, że powstał on mocno na siłę, tracąc niepowtarzalny charakter świata czarodziejów. Paradoksalnie w filmie zabrakło przede wszystkim… magii. Tajemnice Dumbledore’a prezentują całkowicie nową perspektywę, opisując historię bohaterów będących już doświadczonymi czarodziejami. Znacznie różni się to od przygód 11-letniego chłopca, który świat magii dopiero odkrywa – a my razem z nim. Zmiana ta jest całkowicie uzasadniona, jednak fakt faktem, że odbiera uniwersum coś wyjątkowego.
Pomijając jednak nawet porównanie do oryginalnej serii, sam scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Ciężko zorientować się, o co tak naprawdę chodzi, fabuła jest chaotyczna, a bohaterowie potraktowani zostali po macoszemu. Film pokazuje jedno z najważniejszych wydarzeń w świecie czarodziejów – wybór nowego ministra magii, a jednak o kandydatach, którzy mają mieć przecież wpływ na dalszy przebieg historii, nie wiemy absolutnie nic poza tym, jak się nazywają. Jedne z najpotężniejszych postaci w filmie zostały sprowadzone do roli pobocznej, całkowicie nieistotnej.
Nigdy nie byłam fanką rozwijania uniwersum tylko po to, żeby się sprzedawało, i tego zdania jestem również w tym przypadku. Historia o świecie czarodziejów powinna skończyć się razem z Insygniami Śmierci, a wszystko, co powstało później, daje wrażenie zekranizowanego fanfiction. Same tajemnice Dumbledore’a są dowodem na to, że czas fenomenu J.K Rowling dobiegł końca. Biorąc pod uwagę kontrowersje z nią związane – powiedziałabym, że całkiem słusznie.

Źródło: hellomagazine.com
Jeden kwiat wiosny nie czyni
Za plus filmu można jednak uznać obsadę aktorską. Szczególnie dobre wrażenie wywarł na mnie Jude Law, który wiernie odwzorował rolę niezwykle inteligentnego i jednocześnie nieprzewidywalnego czarodzieja, na uboczu kierującego losami całego świata. Niezwykłe wyzwanie leżało także przed Madsem Mikkelsenem, który – niestety – musiał zastąpić w roli Grindelwalda Johnny’ego Deppa. Poprzeczka była więc postawiona dość wysoko i moim zdaniem Mikkelsen podołał zadaniu. Stworzył jednak postać zupełnie inną niż jego poprzednik – stonowaną, cechującą się wręcz niepokojącym chłodem i chyba przede wszystkim bardziej przypominającą zwykłego, aczkolwiek potężnego człowieka o wielkich ambicjach.
Jego udział był więc zdecydowaną zaletą, jednak niestety nie uratował ogólnego wrażenia o filmie, który w pewnym momencie niewiele miał wspólnego ze światem magii, a więcej z historią o dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Oglądając Sekrety Dumbledore’a, nie sposób było przeoczyć dość jasnego, niezbyt subtelnego nawiązania: niemieckie ministerstwo, charyzmatyczny przywódca z przekonaniem o wyższości jednej rasy nad drugą – wnioski narzucają się same.

Źródło: thetimes.co.uk
Zawód? Nie do końca…
Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a to ogólnie dość średni film. W trakcie seansu kilkukrotnie dopadało mnie wrażenie, że jest on po prostu za długi i dobrze by było, gdyby się już skończył. Znaczna część scen niewiele wnosiła do filmu, a te, które wnosiły, robiły to w sposób bardzo nieciekawy. Reakcje bohaterów na dość ważne zdarzenia były płytkie, jakby oderwane od rzeczywistości, przez co całość wydała się sztuczna i nienaturalna. Historia mocno odeszła także od znanego nam z poprzedniej serii przekoloryzowanego świata pełnego ekscentrycznych, ciekawych osobowości.
Nie mogę jednak powiedzieć, żebym całkiem zawiodła się na nowej odsłonie Fantastycznych zwierząt, zwłaszcza że od początku nie miałam co do niej żadnych oczekiwań. Zdawałam sobie sprawę, że to już nie jest Harry Potter, którym byłam, jestem i zawsze będę oczarowana, więc choć w niewielkim stopniu byłam w stanie docenić produkcję za imponujące efekty specjalne, piękną scenerię i nawet niewielki udział Hogwartu, którego widok razem z kultową muzyką znaną z Kamienia Filozoficznego wywołał u mnie natychmiastową gęsią skórkę.
Na film Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a zapraszamy do sieci kin Cinema City!
Dla mnie recenzja nawet git
No recenzja taka sobie, zgodzę się, że chyba Pani nie oglądała poprzednich filmów
Odnosi się wrażenie, że zapomniała pani o dwóch wcześniejszych filmach z serii Fantastyczne Zwierzęta. Być może ich obejrzenie pomogłoby zrozumieć fabułę trzeciej części trylogii?
Bardzo słaba recenzja, merytorycznie dno! Jeśli porównuje Pani fabułę tego filmu do historii dojścia do władzy Hitlera to chyba z Pani rozumowaniem jest coś nie tak! Fabuła chaotyczna i nie wiadomo o co chodzi? To świadczy o Pani!