W lutym 2021 r. łazik planetarny Perseverance wylądował na Marsie i wysłał na Ziemię kilka zdjęć i dźwięków prosto z Czerwonej Planety. Aż dziw bierze, że nie udało mu się uchwycić tańczącej i śpiewającej tam słynnej piosenkarki.
Królowa Marsa
Jest rok 2000. NASA właśnie szykuje się do lądowania jednozałogowego promu kosmicznego na Marsie. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Dźwięk i obraz działają, a dzielny astronauta przekazuje relację z obcej planety. Bez żadnych przeszkód zwiedza okolicę, gdy nagle natrafia na zdjęcie odbite w kamieniu. Przedstawia ono śliczną, młodą dziewczynę. Wtem grunt zaczyna się trząść, a spod powierzchni wyrasta gigantyczna konstrukcja. I wtedy zjawia się ona, cała na… czerwono (w końcu jesteśmy na Marsie, hehe) – Britney Spears! Zjeżdża do naszego kosmonauty na platformie, a brak tlenu i atmosfery najwyraźniej w niczym jej nie przeszkadza. Z miejsca zaczyna śpiewać i tańczyć! A do tego nie jest sama! Za nią grupka tancerzy odzianych w srebrne, obcisłe stroje z miejsca łapie rytm i tworzy choreografię dla swej królowej. Są też mocno roznegliżowani panowie w goglach, spodniach i szelkach, machający tajemniczymi wajchami, a i połykaczka ognia się znajdzie. Wszyscy żyją tu bez żadnych skafandrów, co może świadczyć, że pochodzą stąd. Marsjanie, bo chyba tak należy ich nazwać, gibają się w takt muzyki, a główna bohaterka prezentuje swoje umiejętności wokalne, ku radości przybysza z Ziemi i ludziom z NASA obserwującym wszystko na ekranach swych monitorów. Wreszcie bohaterka kładzie się na podłodze, pozostając w bardzo krótkiej spódniczce, a astronauta zostaje zaczepiony za strój na łańcuch i z wolna opuszczany jest na gwiazdę, w której wije się nasza Gwiazda. Ta scena zostaje przerwana, więc nie dowiadujemy się czy doszło do bliskiego kontaktu jakiegokolwiek stopnia. Zamiast tego bohaterka wykonuje kilka salt, przebiera się w strój amerykańskiej uczennicy i zdejmuje hełm kosmonaucie! Najwyraźniej posiada jakieś nadprzyrodzone moce, gdyż zabieg ten nie zabija mężczyzny, a jedynie na moment zwiększa jego głowę i teraz mogą swobodnie porozmawiać. Britney dostaje od niego jeszcze prezent w postaci naszyjnika z Titanica! I w tym momencie następuje czas rozstania. Ziemianin wraca do swej rakiety (wykonując po drodze Moon- a może raczej Marswalk), a niezrażona Spears wciąż tańczy i śpiewa. Niestety, nigdy nie dowiedzieliśmy się, co działo się dalej…

Źródło: picslyrics.net
Zrobiła to znowu?
Britney Spears chyba nie trzeba specjalnie nikomu przedstawiać. Karierę rozpoczynała jeszcze jako nastolatka pod koniec lat 90. Jej pierwszym hitem był utwór …Baby one more time. Właśnie dzięki niemu zyskała sławę, a jej debiutancki krążek rozszedł się w ponad 10 milionach egzemplarzy. Dzięki temu artystka trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa jako „nastoletni artysta z największą liczbą sprzedanych albumów i singli w historii”. Jej drugi album to Oops!… I Did It Again, z którego pochodzi oczywiście omawiany przez nas utwór, ale także takie hity, jak Lucky, Stronger czy Don’t Let Me Be the Last to Know. Do każdego z nich nagrano teledysk, lecz tylko tytułowy przebój mógł zakwalifikować się do naszego cyklu Fantastyczne teledyski. Wiemy już, co Britney pokazała na ekranie. A o czym jest tekst? Cóż, nie ma w nim niczego związanego z Marsem czy podróżami kosmicznymi. Wokalistka śpiewa, że znów to zrobiła, skradła serce mężczyzny, który wierzył, że ona go kocha, a ona go nie kocha, bo ona tylko flirtowała, ale taka już jest, że może się wydawać, że kocha, i wciąż to robi, a tak naprawdę to szuka bohatera, a jak szuka, to znów to robi, rozkochuje mężczyzn w sobie, bo nie jest święta, choć wydaje się, że zesłało ją niebo, więc to tylko taka gra, w której wciąż to robi… No, wiecie, o co chodzi. Do tego dochodzi jeszcze krótki dialog, nawiązujący do filmu Titanic. Wokalistka, dostając prezent od swego adoratora, mówi mu, że była pewna, iż ów piękny przedmiot (nazwa nie zostaje podana) został przecież wyrzucony przez starszą kobietę na samym końcu, a w odpowiedzi słyszy, że mężczyzna specjalnie dla niej go wyłowił z samego dna oceanu! Jak widać, nie mamy tu do czynienia z głębokim przekazem ani tekstem z ambicjami na hymn jakiegoś podniosłego wydarzenia. Ot, pioseneczka, której tekst i melodia wpadają w ucho. Idealna na dyskotekę na przełomie lat 90. i 2000. Co by jednak nie mówić, jedno jest pewne – Britney znów to zrobiła! I nie mówię tu o rozkochiwaniu w sobie mężczyzn (choć pewnie niejeden chłopak, w tym autor czytanego przez Was artykułu, faktycznie się w niej podkochiwał). Spears stworzyła międzynarodowy hit, sprzedała 27 milionów egzemplarzy i ponownie ustanowiła rekord Guinnessa (tym razem w kategorii „najlepiej sprzedający się album nagrany przez nastoletniego solistę w historii”)! Możecie więc ją kochać lub nienawidzić, Oops!… I Did It Again wielbić i śpiewać lub krytykować i potępiać, ale musicie przyznać, że piosenkarka umiała podbijać listy przebojów.

Źródło: allegro.pl
Dziwna przygoda w kosmosie
Wróćmy jednak do samego wideoklipu. Oglądając go po latach, należy oddać mu, że nie zestarzał się źle. Jest to wynikiem tego, iż nie ma w nim zbyt wiele efektów komputerowych. Wygenerowane tło Marsa, rosnąca konstrukcja czy powiększająca się głowa astronauty są widoczne przez moment i nijak nie przeszkadzają w odbiorze. Reszta to już układy taneczne i popisy cyrkowców. Wszystkie osoby pokazane w teledysku są oczywiście młode, piękne i wysportowane (no, może poza panem z NASA). Co więcej – emanują erotyzmem. Skórzane ubranka, gołe torsy, zmysłowe ruchy pobudzają zmysły. Do tego Britney wijąca się po podłodze z odsłoniętymi nogami i brzuchem. Wszystko jednak jest dawkowane tak, by jakoś kusiło i przyciągało, ale jednocześnie aby nadal mogli patrzeć na to młodsi odbiorcy, a cenzura nie zarzuciła tu zbyt dużej nagości. Co do samej fabuły, to tu bądźmy szczerzy – nie ma żadnego sensu! Spears śpiewa przed obcym mężczyzną, że znów to zrobiła, zespół tańczy w tle, półnadzy mężczyźni machają jakimiś dźwigniami, a pani z cyrku dmucha w nas ogniem. NASA patrzy, astronauta daje prezenty, nie wiadomo, czy wraca do domu, a wokalistka dalej wykonuje swój utwór. Dlaczego wszystko rozgrywa na Czerwonej Planecie? Skąd wzięła się tam wokalistka i pozostali ludzie? Jak sprawia, że Ziemianin może oddychać w kosmosie? Na pytania nie dostajemy odpowiedzi. Nie nawiązuje do nich tekst, nie pokazują tego kamery. Zostaje nam się tylko domyślać…