Urasawa to jeden z mangaków, którzy pochwalić się mogą sławą zarówno w kraju, jak i za granicą. Jego popularność na Zachodzie wynika m.in. z tego, że w swoich tytułach nawiązuje często do amerykańskiej popkultury. Taki Monster czerpie wręcz garściami z serialu Ścigany, a ważny wątek w Pluto to słabo zawoalowana krytyka amerykańskiej ekspansji na Irak. Natomiast w pierwszych dwóch tomach Chłopaków z dwudziestego wieku pełno było tropów typowych dla twórczości Stephena Kinga. Wielotorowa fabuła lawirująca pomiędzy teraźniejszością a przeszłością to wręcz hołd dla tytułów takich jak To czy Łowca snów. Nawiązania do króla horroru należy jednak potraktować jako przystawkę, gdyż trzeci i czwarty tom obierają zupełnie inny kierunek.
Tajemnice XX wieku
W poprzednich tomach czytelnik poznał Kenjiego – prostego chłopaka, który nagle musiał skonfrontować się z ogólnoświatowym spiskiem. W dzieciństwie wraz z przyjaciółmi spisał „Księgę przepowiedni” opowiadającą o apokaliptycznych wizjach przyszłości. Jednak tajemniczy lider sekty, Przyjaciel, po latach postanowił wcielić te dziecięce zabawy w życie, co prowadzi do śmierci tysięcy ofiar.
W tomie trzecim dochodzi do eskalacji. Tożsamość i motywacja Przyjaciela wciąż są nieznane, a jego wpływy wzrastają i sięgają już polityki. Na ekipę Kenjiego zrzucona zostaje wina za ataki terrorystyczne, przez co muszą oni działać w podziemiu. Tymczasem wymyślony w dzieciństwie robot zgodnie z „przepowiednią” pojawia się w Sylwestra roku 2000 na ulicach Tokio i roznosi śmiercionośny wirus. Kenji i przyjaciele wyruszają na samobójczą misję powstrzymania Przyjaciela.
Tajemnice XXI wieku
Wszystko nabiera tutaj takiego tempa, że w wielu innych tytułach stanowiłoby to kulminację historii – tymczasem jest to dopiero połowa trzeciego tomu (z jedenastu!). I gdy dochodzi już do „finałowej” konfrontacji, to Urasawa… przeskakuje z historią o kilkanaście lat do przodu, do Japonii, w której Przyjaciel wygrał i wprowadził swój reżim. Do fabuły wprowadzone zostają całkowicie nowe postaci, a ich początkowa intryga zdaje się bardzo luźno powiązana z poprzednimi wątkami. Czy aby na pewno?
Oj, Urasawa pogrywa sobie z czytelnikami, pogrywa. Człowiek chce poznać wynik konfrontacji, lecz główni bohaterowie dwóch pierwszych tomów znikają na setki stron. Jednak tu się ujawnia narracyjne mistrzostwo mangaki, gdyż w tomie czwartym stare i nowe postaci zostają ze sobą zgrabnie powiązane. Łączenie wątków dziejących się w latach sześćdziesiątych , końcówce XX wieku i w drugiej dekadzie XXI wieku łatwo mogłoby doprowadzić do fabularnego rozgardiaszu, a jednak tutaj go nie ma. Urasawa ma tendencję do wodolejstwa i rozciągania historii, ale dzięki temu każdy element ma czas, by odpowiednio wybrzmieć. I choć czytelnik wie np. o wygranej Przyjaciela podczas feralnego Sylwestra, to powolne dawkowanie wydarzeń z tego dnia potrafi wciąż budować suspens u odbiorcy. Warto też nadmienić, że w tomie trzecim i czwartym pojawia się więcej groteskowych elementów („miasteczko Przyjaciela”) i humoru , a ich poziom bywa dyskusyjny, bo postaci rysowników komiksowych i pewnej licealistki bywają irytujące.
Ewolucja
Pod względem graficznym 20th Century Boys to w dalszym ciągu czołówka. Czytam równolegle poprzednią serię Urasawy, Monster, i tam wiele drugoplanowych postaci wygląda tak samo. Widać, że artysta rozwinął się z czasem, gdyż w Chłopakach ten problem nie występuje – projekty bohaterów są zróżnicowane, choć większość z nich posiada charakterystyczne dla tego mangaki zmęczone oczy.
Boys just wanna have fun
Naoki Urasawa trolluje czytelników: nie kończy wątków, tylko rozpoczyna nowe, wprowadza multum nieznanych wcześniej postaci i do tego nie wyjaśnia tajemnic (kim do diaska jest Przyjaciel?). Podejrzewam, że w kolejnych tomach czeka jeszcze kilka(naście) fikołków fabularnych. A ja z chęcią z nimi się zapoznam, gdyż Chłopaki to dla mnie ścisła czołówka przeczytanych w tym roku komiksów.