Zbiór opowiadań
Thor. Preludium wojny światów składa się z kilku różnych historii. Pierwsza z nich przenosi około tysiąca lat wstecz, abyśmy mogli obserwować poczynania młodego Thora, jego związek z Midgardem i pierwszą miłość. Kolejne dzieją się bardziej współcześnie. Możemy zobaczyć między innymi, jak superbohater radzi sobie w njebiańskim więzieniu, jego konflikt z Odynem, poszukiwania ukochanego Mjolnira czy relacje z Freyją. Poza Gromowładnym jest także wątek Jane Foster, Lokiego oraz Roz Solomon, byłej agentki S.H.I.E.L.D. rozpoczynającej właśnie pracę dla Wakandy. Wszystko prowadzi nas do Malekhita, który podbija kolejne światy. Jego ostatecznym celem jest jednak Ziemia.
Spójność
Autorem komiksu jest Jason Aaron, scenarzysta odpowiadający za cały event zwany Wojną Światów. Co ciekawe, omawiany komiks nie jest stricte wprowadzeniem do tego wydarzenia. Owszem, pojawia się tu cały sprawca zamieszania, czyli Malekhit, jednak jego występ jest bardziej gościnny. Historia skupia się przede wszystkim na tytułowym bohaterze i jest jego minibiografią. Wraz z Thorem podróżujemy w przeszłość, by zobaczyć jego pierwsze, młodzieńcze uniesienia miłosne czy spory z Wszechojcem. Nie brak tu ukazania różnych emocji targających Gromowładnym – od zachwytów nad Midgardem, poprzez smutki wywołane utratą bliskich, tęsknoty za Mjolnirem, aż po samoakceptację. Do tego wszystkiego dostajemy solidną porcję spektakularnych i brutalnych starć. Nie brakuje także szczypty dobrego humoru. Wszystko to opowiedziano w kilku historiach, które oczywiście łączą się ze sobą i dają nam spójny obraz Odinsona tuż przed rozpoczęciem Wojny Światów.
Kolorowo i brutalnie
Thor. Preludium wojny światów jest dość zróżnicowany, jeśli chodzi o szatę graficzną. Odpowiada bowiem za nią trzech różnych rysowników, z których każdy ma własny styl. Najwięcej swoich prac umieścił w zeszycie Mike Del Mundo. Od razu należy też stwierdzić, że to właśnie jego grafiki najbardziej rzucają się w oczy. Pastelowe i nieco psychodeliczne rysunki z pewnością zrobią na odbiorcach niezwykłe wrażenie. Zachwyt wzbudza przede wszystkim ukazane przez twórcę Njebo, ale i w innych światach udało się uchwycić ich niepowtarzalny klimat. Niezgorzej wypadają zresztą także strony przygotowane przez Tony’ego Moore’a i Lee Garbetta. Każdy wykonał swoją pracę bardzo dobrze. W kadrach nie brakuje brutalności. Krwawe mordobicie Thora z Odynem czy wyłupane oczy trolla sprawiają, że komiks nie powinien trafić w ręce młodszych odbiorców. I choć sceny są momentami bestialskie, to jednocześnie prezentują się dość humorystycznie, co nadaje im lżejszy ton. Znacznie poważniej robi się, kiedy przedstawione zostają wewnętrzne dylematy bohatera. Jednak i w tym aspekcie rysownikom udało się oddać to, co chciał pokazać nam scenarzysta.
Jak żółw ociężale…
Jeśli chcielibyście skompletować wszystkie komiksy związane z Wojną Światów, to oczywiście drugi tom Thora powinniście także mieć. Tyle że w rzeczywistości prawie nie ma w nim nawiązań do wspomnianego eventu. Historia rozgrywająca się w uniwersum Marvela niemal stoi tu w miejscu, ponieważ większość opisanych wydarzeń to retrospekcja z życia superbohatera. Przedstawiona została jednak w przystępny i ciekawy sposób. Wprowadzono też kilka wątków, które z pewnością będą miały wpływ na przyszłość, jak chociażby ten związany z Roz Solomon. Pomijając jednak całkiem ten zeszyt, prawdopodobnie nie mielibyście problemów w odnalezieniu się w kolejnych przygodach wspomnianych postaci. Stracilibyście jednak solidny tytuł z gatunku superhero z rozważaniami Gromowładnego i niezłą jatką w jego wykonaniu. A i dla samej oprawy graficznej także warto poświęcić mu nieco uwagi.