Strona internetowa eventu nie była niestety najlepiej przygotowana. Co prawda znajdowały się tam wszystkie potrzebne informacje, ale intuicyjność interfejsu trzeba określić jako wątpliwą. Nie jest to coś, co przeszkadzało fanom zdecydowanym pojechać do Dortmundu, ale mogło zaważyć na wyborze osób, które jeszcze nie podjęły decyzji.
Eurocony, podobnie jak i wiele innych zagranicznych konwentów, nie zapraszają dużej ilości gości – zamiast tego pojawia się jedynie kilkoro Gości Honorowych (Guests of Honour, GoHs). Inni pisarze i artyści odwiedzają te eventy jako zwykli uczestnicy lub twórcy programu. Organizatorzy Euroconu w Dortmundzie zadbali, by na imprezie pojawiło się czterech Gości Honorowych. Większość z nich jest niestety w Polsce mało znana. Imprezę odwiedziło więc trzech pisarzy – Andreas Eschbach, Dave Hutchinson i Aleksandar Ziljak oraz artysta Autun Purser. Z bardziej znanych u nas w kraju autorów udało mi się za to zobaczyć chociażby Charlesa Strossa.

facebook.com/FandomRover
Podczas akredytacji otrzymywało się torbę na ramię, identyfikator ze smyczką, tabelę programową oraz informator. Ten ostatni był dość gruby albowiem zawierał wszystkie informacje zarówno po angielsku, jak i niemiecku. Chętni mogli za 8 euro zakupić księgę pamiątkowa z konwentu, a także otrzymać (za darmo) 155. numer magazynu „Andromeda SF Magazin”, który zawiera opowiadania, jak i informacje o niemieckim fandomie i fantastyce.
Program nieco mnie zaskoczył, gdyż kończył się naprawdę wcześnie. Ostatnie typowe prelekcje i panele trwały do 19, a potem od 20 w piątek i sobotę odbyły się koncerty (i jeden punkt programu o erotyce). Jakość atrakcji była różna. Część okazała się dla mnie zupełnie nie interesująca, a inne z kolei bardzo ciekawe. Oceniając całość programu w skali szkolnej wahałbym się pomiędzy 3+, a 4.
Punkty programu odbywały się po angielsku, niemiecku lub też były tłumaczone tak by wszyscy mogli je zrozumieć.Tłumaczom należą się tu wielkie brawa, gdyż przekładali nawet dłuższe wypowiedzi i robili to sprawnie. Drobniejsze zgrzyty pojawiały się, gdy jeden z organizatorów sam siebie tłumaczył – nie robił on przerw, zmieniając język i łatwo się można było zgubić w jego wypowiedzi. Niemniej nie jest właściwym narzekanie na brak dostatecznej ilości programu po angielsku, a najważniejsze z wydarzeń były dwujęzyczne.

facebook.com/FandomRover
Pierwszego wieczoru odbywała się nieco tajemnicza atrakcja nazwana A Night to Remember. Opis sugerował, że należy się spodziewać koncertu połączonego z innymi występami, ale i tak nie byłem pewien jak ta atrakcja przebiegnie. Na miejscu okazało się, że artyści po kolei wykonywali po jednym utworze, ale większość z nich wyszła na scenę więcej niż raz. Oprócz muzyki i śpiewu uraczeni zostaliśmy recytacją wiersza oraz pokazem tańca. Na szczególną uwagę w mojej ocenie zasługują tu dwie artystki – grająca na harfie Dimitra Fleissner oraz tańcząca ATS (American Tribal Style) Gata. Dwie kompozycje Dimitry oraz jeden taniec Gaty sprawiły, że rzeczywiście ten wieczór będę pamiętał długo.
Na plus dla imprezy można zaliczyć życzliwość organizatorów. Miałem okazje się z nimi spotkać kilka razy, kiedy jeszcze reklamowali konwent, jak i podczas samego eventu. Za każdym razie byli życzliwi i uśmiechnięci, co z pewnością dobrze wpływało na atmosferę podczas U-conu.
Dzień przed Euroconem twórcy konwentu zaprosili uczestników na spotkanie przy piwie w zlokalizowanym w centrum Dortmundu pubie/restauracji Hövels-Hausbrauerei. Impreza ta była strzałem w dziesiątkę, bo nie tylko pozwoliła wcześniej spotkać konwentowiczów, ale także pozornie wydłużyła event o jeden dzień. Wiem, że na zakończenie U-conu w tym samym miejscu zaplanowane było Dead dog party, ale niestety nie miałem jak nań dotrzeć.

facebook.com/FandomRover

facebook.com/FandomRover
Ogólnie Eurocon w Dortmundzie przygotowano poprawnie, ale nie rewelacyjnie. Chociaż nie mogę na nic narzekać, to jednak nie był to konwent, który mnie bardzo porwał. Kilka przyjemnych wspomnień oczywiście mi z niego zostanie, ale lepiej oceniałem chociażby Eurocony w Barcelonie (2016) czy Zagrzebiu (2012). Nie znaczy to jednak, że czas w Dortmundzie był czasem straconym – bawiłem się dobrze, po prostu zabrakło na imprezie tego czegoś, co czyniłoby ją wyjątkową.
Pierwotna i nieco szersza relacja z Euroconu pojawiła się na anglojęzycznym blogu autora: FandomRover.com