Jeśli szukacie komiksu, w który możecie wejść z biegu i nie potrzebujecie poznawać do niego całego ogromnego back story, mam coś odpowiedniego! Nowość od wydawnictwa Egmont to prawdziwa petarda i jazda bez trzymanki. Zapnijcie pasy i poznajcie hardkorowych superbohaterów z ekipy Authority.
Takiego zestawu postaci jeszcze w komiksach nie spotkałam. Poznajcie zachwycającą Jenny Sparks, silną i autorytarną dowódczynię zespołu władającą elektrycznością. W ekipie znajduje się też Doktor – szaman, który posiada ogrom wiedzy odziedziczonej od wcześniejszych Doktorów. Mechanik to z kolei kobieta, w której żyłach zamiast krwi płynie kilka litrów płynnej nanotechnologii. Do tego idealnie zgrany duet (a prywatnie małżeństwo) Apolla, zwanego królem słońce i super wyszkolonego mordercy Midnightera. Nie możemy zapomnieć również o Swift – skrzydlatej łowczyni i człowieku, który rozumie ducha miast Jacku Hawksmoore. Nie są to standardowi bohaterowie, a samozwańczy zespół gotowych nawet do heroicznych poświęceń istot, pragnących zgodnie z własnymi przekonaniami walczyć w obronie Ziemi.
Trochę o historii
Album Authority to zestaw komiksów pierwotnie opublikowanych w USA w zeszytach The Authority #1-12 oraz Wildstorm: A celebration of 25 years. Scenariusz stworzył brytyjski pisarz, scenarzysta komiksowy i telewizyjny Warren Ellis (Batman, Hellblazer: Setting Sun, Avengers: Endless Wartime, Stormwatch, X-Men: Excalibur). Za warstwę graficzną (swoją drogą genialną i idealnie oddającą ducha całej historii) odpowiadali z kolei Brian Hitch (Justice League, Captain America: Reborn, The Ultimates i wiele innych) oraz Phil Jimenez (Teen Titans, DC Rebirth #1, Superwoman #1–8).
Bij, zabij i nie pytaj, co dalej
W publikacji tej zawarto potężną dawkę akcji. Bohaterowie stworzeni przez Ellis najpierw muszą pokonać okrutnego megalomana, następnie powstrzymać inwazję międzywymiarową, a ostatecznie zmierzyć się nawet z jakimś starszym bogiem i prawowitym mieszkańcem Ziemi. Po drodze nie tracą oni jednak animuszu, co widać zwłaszcza w wypowiadanych kwestiach, takich jak “Świerzbi mnie jak cholera, żeby przyładować komuś w mózg!”. To zdecydowanie postacie bezpośrednie w kontakcie, a równocześnie szorstkie w obyciu i z mrocznymi doświadczeniami. Taka ekipa bardziej, jak z serialu The Boys niż Avengersi czy członkowie Justice League.
Wypieki gwarantowane
Moje wrażenia po lekturze są niezwykle pozytywne (chociaż akurat wspomnianego w porównaniu serialu The Boys nie lubię). Odkrycie nowego zespołu superbohaterów okazało się super powiewem świeżości, zwłaszcza że ostatnio zdarza mi się czytać głównie serie o znanych mi już od dłuższego czasu postaciach. Fabuła była fantastycznie przemyślana i skomponowana. Mimo wielu dostarczanych na bieżąco informacji lektura nie przytłoczyła i spokojnie można było nadążyć z przyswajaniem czy to nazw, czy wydarzeń z przeszłości, które wpływały na aktualne sytuacje. Z pewnością trzeba jednak dodać, iż nie jest to album dla osób szukających lekkich i radosnych historii. Tutaj momentami świat się dosłownie wali, więc jakim cudem miałoby być kolorowo?
Gorąco polecam Authority wszystkim dorosłym fanom komiksów. Świetna fabuła, mocne charaktery, wartka akcja i genialne grafiki. A jakby tego było mało – przepiękne wydanie Egmontu.