Niezwykłe uniwersum
Manga Kohty Hirano przede wszystkim zachwyca oryginalnym i szalonym pomysłem. Otóż mangaka wrzucił postacie historyczne w realia fantasy, w którym różne rasy ścierają się ze sobą. Ujrzymy tu zatem takie klasyczne istoty jak elfy, smoki i krasnoludy, a zarazem na ścianie w zamku zobaczymy portret Adolfa Hitlera! Pojawienie się postaci historycznych z naszych realiów ma daleko idące konsekwencje. Dla przykładu zmienia się sposób prowadzenia wojny, za sprawą produkcji broni palnej. Najciekawsze jest to, że obok technologii istnieje jeszcze magia. Właśnie ta szalona koncepcja przyciągnęła mnie do tej mangi. Z tego powodu z lubością zagłębiłem się we wszystkie sześć tomów dostępnych na rynku.
Wojna na całego
Piąty i szósty wolumin to jest już jazda bez trzymanki. Wcześniej mieliśmy do czynienia z pojedynkami czy potyczkami pomiędzy oddziałami, no było też oczywiście oblężenie stolicy, ale w najnowszych częściach dochodzi do największego starcia. Tym razem protagoniści po raz pierwszy stawią czoła armii Pana Ciemności, złożonej między innymi ze smoków i olbrzymów! Nie da się ukryć, że tak jak w poprzednich częściach, genialne strategie Ody Nobunagi robią niesamowite wrażenie. W końcu powalenie wielkoluda uzbrojonego w pancerz, od którego odbijają się kule, to prawdziwe wyzwanie! Zresztą to nie koniec niespodzianek, jakie czekają na czytelników w tych dwóch tomach!
Kontrowersyjne pomysły
O ile fabuła jest niezwykle wciągająca, a Kohta Hirano co rusz podrzuca jakiś ciekawy wątek, tak z bohaterami mogą wiązać się pewne kontrowersje. Chyba największa dotyczy tożsamości Pana Ciemności. Już po kilku pierwszych tomach można domyślić się, jaka postać kryje się pod kapturem, w końcu niewielu bohaterów jest w stanie rozmnażać żywność i leczyć rannych samym dotykiem! Innym przykładem może być naśmiewanie się ze zbyt małych piersi Joanny d’Arc. Warto mieć to na uwadze sięgając po ten komiks. Kohta Hirano nie bierze jeńców, więc kto wie, może kiedyś i sam Mahomet zawędruje do jego świata! Oczywiście autor uczynił swoich rodaków głównymi bohaterami. Zatem, choć pojawiają się na kartach tej mangi postacie z całego świata, tak mniej więcej połowa pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. Bez względu jednak na narodowość, wszystkie persony wykreowane przez Kohtę Hirano są szalenie intrygujące i niesamowite. A już szczególnie ciekawie wypadają spotkania postaci z różnych epok historycznych!
Japońska sztuka walki
Kreska Kohty Hirano jest bardzo ładna. Ciekawie prezentuje się umaszczenie poczwar, takich jak smoki czy olbrzymy. Sceny walki z udziałem większej ilości bohaterów wyglądają często epicko, choć czasem bywają aż nazbyt chaotyczne. W tomie szóstym szczególną uwagę zwróciłem na scenę, w której Shizamu Toyohisa z towarzyszami przebija się przez wrogą armię. Momentami miałem wrażenie, jakby tych licznych sił wroga tam nie było. Po prostu w ogóle nie widziałem tej zaciskającej się pętli wokół bohaterów. Według mnie to właśnie przez oprawę graficzną zabrakło większej dramatyczności w tej scenie. Na wydanie muszę zwrócić szczególną uwagę. Poza dodatkami, w postaci kilku ciekawych uwag od tłumacza czy humorystycznych, zupełnie niepoważnych wypowiedzi Hirano, na okładkach umieszczono historyczne postacie, które mogłyby pojawić się w mandze!
Czy warto dołączyć do Drifterów?
Drifters to niezwykle oryginalny i fascynujący komiks. Autor ma całą masę genialnych pomysłów, a połączenie magii z technologią i ze znanymi postaciami z naszej historii to wybuchowa mieszanka. Tom szósty zakończył się ciekawym, choć przewidywalnym zwrotem akcji. Z chęcią sięgnę po kolejne tomy, choć zdaje sobie sprawę, że upłynie jeszcze sporo czasu nim pojawi się kontynuacja. Niemniej myślę, że naprawdę warto wyczekiwać na kolejne woluminy. Polecam wszystkim przekonać się, jak bardzo Hitler może namieszać w świecie fantasy, a także co może wyniknąć ze spotkania Scypiona z japońskim pilotem!