Już trzeci raz w krakowskim centrum EXPO miało miejsce Cracow Game Days – największe wydarzenie dla graczy w Małopolsce. Teoretycznie organizatorzy starali się dopasować imprezę do jak najszerszego grona, rozwijając pomysły z dwóch poprzednich edycji. Czy jednak faktycznie każdy powinien wyjść zadowolony?
Na papierze wszystko działa
Na wstępie chciałbym zacząć od omówienia strony technicznej CGD, gdyż trzeba przyznać, że na tym polu organizatorzy faktycznie stanęli na wysokości zadania. Imprezę ulokowano w nowoczesnym obiekcie targowym EXPO Kraków, znajdującym się przy ulicy Galicyjskiej. Jest to świetna lokalizacja, bo oddalona nieco bardziej od ruchliwego centrum, ale niebędąca jednocześnie na obrzeżach miasta. Do tego w pobliżu kursuje wiele popularnych linii tramwajowych i autobusowych, także nikt nie powinien mieć problemu z dojazdem.
Naturalnie na imprezę nie przeznaczono całej powierzchni centrum, bo ta jest imponująca. Użyto tylko jednej hali, która została w całości wypchana stoiskami z komputerami i konsolami, grami bez prądu, dwoma scenami i innymi atrakcjami jak stanowisko z popkulturowymi gadżetami, punkt z kawą i strzelnica ASG. Z kolei w holu umiejscowiono drugiego wystawcę z gadżetami (w tym sporymi plakatami), a kilka kroków obok znalazł się pressroom. Pokój może i dość skromnie wyposażony, ale jednocześnie odpowiednio przygotowany, by na chwilę odetchnąć i odłożyć swój dobytek. Zarówno tu, jak i na właściwej części targów uczestnicy spragnieni kofeiny mogli korzystać z niemal nieograniczonych zasobów lodówek z napojami energetycznymi popularnej marki.
Z kolei przed centrum na głodnych uczestników czekała strefa food trucków. Jeśli chodzi o dostępne posiłki, to zdecydowanie zadbano o różnorodność. Tak więc na pierwszy rzut oka organizacja wydarzenia stała na właściwym poziomie.
E-sportowcy powinni być zadowoleni
No dobrze, ale jak faktycznie wyglądała impreza? Cóż, nie da się ukryć, że głównym targetem organizatorów byli fani sieciowej rywalizacji. To właśnie dla nich przewidziano najwięcej atrakcji na Cracow Game Days. Na scenie turniejowej prezentowano zmagania toczone w ramach X edycji Pucharu Polski w Mount & Blade: Warband oraz finału turnieju Go For It – czyli rozgrywek żeńskich drużyn League of Legends. Uczestnicy natomiast mogli pokazać swoje umiejętności w otwartych turniejach gier League of Legends i Counter-Strike: Global Offensive. Odbyły się także mniej zobowiązujące i krótsze zawody w bijatykach Mortal Kombat 11 i Super Smash Bros. Gracze myślący o profesjonalnych rozgrywkach mogli również posłuchać prelekcji poświęconej właśnie rozpoczynaniu kariery e-sportowej.
Nie zabrakło również okazji do ćwiczenia swoich umiejętności poza zawodami. W ramach strefy Free-2-Play do dyspozycji graczy oddano kilkadziesiąt stanowisk od Komputronik Gaming z produkcjami: Wolfenstein: Enemy Territory, LoL, Apex Legends, CS:GO, Heroes of the Storm, Overwatch, Mortal Kombat 11 i Tekken 7. Oddzielną strefę dostał natomiast Fortnite, gdzie przygotowano kilkanaście dodatkowych komputerów z najpopularniejszym tytułem battle royale, przygotowanych do jak najszybszego rozpoczęcia zabawy.
W mojej opinii takie rozwiązanie nie miało większego sensu. Fortnite jako pozycja darmowa mógł spokojnie zostać zainstalowany na reszcie sprzętów ze strefy Free-2-Play. Oszczędzono by przy tym sporo przestrzeni. Trzeba jednak przyznać, że stylowo prezentowała się strefa pojedynków w Hearthstone. Tu nie ograniczono się do prostego wystawienia komputerów, a przygotowano specjalny kącik stylizowany na fantastyczną karczmę.
Targi gier bez gier?
No właśnie – wygląda na to, że organizatorom zabrakło trochę miejsca w hali targowej. Skąd takie przypuszczenia? Cóż, nie widzę innego powodu, dla którego nie wystarczyło przestrzeni na element absolutnie obowiązkowy na każdym dużym wydarzeniu poświęconym grom wideo. Mam oczywiście na myśli stanowiska z wersjami testowymi nadchodzących produkcji. Nie mówimy tu o jakiejś fanaberii, tylko o czymś, co zapewniały nawet poprzednie edycje Cracow Game Days. Zresztą opis wydarzenia na Facebooku głosił, że uczestnicy będą mogli ograć wybrane tytuły przedpremierowo. Według przedstawicieli CFA Agency, stojących za organizacją imprezy, doszło do pomyłki i prawidłowe informacje znajdowały się na stronie internetowej wydarzenia. W sumie ta opcja jest gorsza – czy organizatorzy świadomie reklamowali elementy eventu, których nie uświadczymy, czy też może ktoś z marketingu bezmyślnie skopiował opis sprzed roku?
Jednak nawet owa strona internetowa budzi pewne wątpliwości co do rzetelności twórców krakowskiego wydarzenia. W newsie prezentującym wystawców jest wzmianka o strefie firmy Cenega, w jakiej miały się znaleźć „najnowsze tytuły oraz ukochane przez wielu gry z serii LEGO!”. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. O ile jestem w stanie zrozumieć, że coś mogło w ostatniej chwili nie wypalić, o tyle organizatorzy koniecznie powinni dać o tym znać wcześniej. Takie ukrywanie faktów budzi spory niesmak. No, chyba że się mylę i strefą Cenegi była jedna konsola z uruchomionym Mortal Kombat 11. W taki scenariusz wątpię, gdyż wspomniana bijatyka miała być przecież atrakcją strefy Free-2-Play, a problemu gier LEGO to nijak nie rozwiązuje.

Źródło: Gamedays.pl
Szału nie ma
Jeśli zaś chodzi o gry przedpremierowe, to w pewien sposób zaliczyły one obecność na Game Days, ale nie w taki, jakiego większość pewnie oczekiwała. Uczestnicy mogli jedynie obejrzeć rozgrywkę z wybranych tytułów, opatrzoną komentarzem twórców i ekipy TVGRYpl. W piątek, czyli w VIP Day (dodatkowy płatny), odbył się pokaz Game Days Show, w którym mogliśmy zobaczyć materiały promocyjne gier od zaproszonych studiów, a twórcy mieli okazję opowiedzieć o nich i ogólnej kondycji w Gamedevie. Na koniec przyznano wyróżnienia dla gry najambitniejszej, najbardziej obiecującej oraz najbardziej kreatywnej.
W co więc faktycznie mogliśmy pograć? CDP przygotowało stanowiska ze ścigałką F1 2019, korzystającą z kierownic jako kontrolerów, oraz zręcznościówką UglyDolls: (Nie)doskonała przygoda, stanowiącą adaptację animacji Paskudy. Z kolei fani klasyki mogli korzystać w strefie retro z dawnych komputerów oraz konsol takich jak SNES, Gamecube i Nintendo 64. Nieco lepiej prezentowała się strefa gier bez prądu. Sklep Veto przygotował naprawdę obfity wybór popularnych tytułów do zabawy.

Źródło: Gamedays.pl
I wtedy wchodzi Mario, cały na biało
Idąc na Cracow Game Days, nie spodziewałem się, że największym argumentem na korzyść imprezy będzie Nintendo. Tak, targi uratowała ta japońska firma, która nawet oficjalnie nie działa w Polsce, a zatem w zasadzie uznanie należy się czeskiemu dystrybutorowi – firmie ConQuest Entertainment. Paradoksalny sukces strefy Nintendo opiera się właśnie na małym zainteresowaniu ich grami w Polsce. Dzięki temu, choć wszystkie produkcje dostępne do ogrania zostały już wydane, to były one dla mnie i wielu innych odwiedzających czymś zupełnie świeżym. Co więcej, trzeba przyznać, że dystrybutor zatroszczył się o odpowiedni dobór tytułów. Na konsolach Switch można było zagrać w dwie świeżynki Super Mario Maker 2 i Marvel: Ultimate Alliance 3 oraz niektóre z popularnych pozycji ekskluzywnych jak Mario Tennis Aces, Mario Kart 8 Deluxe, Super Smash Bros. Ultimate i Yoshi’s Crafted World.
Uczestnicy mogli się również przekonać, że wbrew pozorom na bibliotekę Switcha składa się wiele portów produkcji third party. Do ogrania dostępne były m.in. Limbo, Inside, Dead Cells, Minecraft i FIFA 19.
Bez kredytu zaufania
Podsumowując, impreza Cracow Game Days 2019 wzbudziła we mnie raczej mieszane uczucia. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem w głównej grupie docelowej i fani e-sportu zapewne bawili się świetnie, bo i wydarzenie mogło pochwalić się licznymi atrakcjami dla miłośników sieciowych zmagań, zaaranżowanych w nowoczesnej lokalizacji. Ogromne wyrazy uznania z mojej strony idą do strefy Nintendo. Tylko tam dałem się wciągnąć na dłużej i co najważniejsze – faktycznie rozważam dołączenie do grona posiadaczy Switcha.
Baty natomiast organizatorom należą się za to, jak potraktowano kwestię gier przedpremierowych oraz za dezinformację odwiedzających. Coś takiego nie powinno mieć miejsca i na pewno poważnie się zastanowię, zanim następny raz odwiedzę Cracow Game Days.