W 2006 roku na włoskim rynku zaczął ukazywać się cykl Wizards of Mickey. Dwa lata później w jedenastym tomie MegaGiga, zatytułowanym Magią i mieczem, seria ta zadebiutowała w Polsce. Cóż, połączenie fantastyki, komiksu i postaci Disneya okazało się dla wielu strzałem w dziesiątkę, jednak jak szybko pomysł się przyjął, tak szybko zabito ideę wydawania kolejnych części. Aż do teraz…
Jak oczarować magią w świecie Myszki Miki
Wiemy nie od dziś, że Włosi tworzą swoją własną wersję przygód Kaczora Donalda i Myszki Miki, oczywiście trzymając się przy tym mocno oryginalnych elementów. Scenarzysta Stefano Ambrosio również podchodzi do tematu po swojemu, a tym samym nie zobaczymy Mikiego jak z krótkometrażówki Uczeń czarnoksiężnika. Znajdą się oczywiście jakieś podobieństwa, gdyż z początku naszej przygody uszaty typek jest uczniem doświadczonego czarodzieja, który nomen omen mocno sięga mitologii Tolkiena, a jego imię to Grandalf.
Tytuł tej recenzji nie jest wcale przypadkowy, gdyż śledząc kolejne kadry, mam wrażenie, że znalazłem się w jakimś RPG-u.Mamy tutaj maga, który rozwija swoje drzewko umiejętności, aż dorasta do tego, by użyć jakichś magicznych artefaktów, które nazywają się w komiksie Magiamentami.
Poza standardowymi dobrymi postaciami z uniwersum Myszki Miki nie mogło zabraknąć też czarnych charakterów na czele z podstępnym Fantomenem, który to chce zdobyć najcenniejszy artefakt, a mianowicie Kryształową Koronę. Wspomagają go w tym Czarny Piotruś i Bracia Be. Pojawia się także znana wiedźma, czyli Magika De Czar.
Kwestia wydania
W najnowszym wznowieniu Czarodziejów i ich dziejów mamy trzy oryginalne wydania zbiorcze, czego nie można było powiedzieć o pierwszym wydaniu z 2008 roku. Nawet dobrze; w stosunku do zachodnich wydań nawet dostajemy pewien spójny wątek, jednak czegoś brakuje. I nie mówię tu o papierze z tradycyjnych Gigantów, bo papier kredowy jest przyjemniejszy dla palców, a twarda okładka lepiej chroni komiks, jednakże cena ponad 80 zł to trochę przesada, zwłaszcza że nie uświadczymy praktycznie żadnych materiałów dodatkowych, nie to co w innych wydaniach komiksów Disneya w Polsce.
Wiadomo, elementy fantastyczne w tym komiksie zostały potraktowane z przymrużeniem oka, niemniej jednak uważam, że Ambrosio bawi się z nimi w należyty sposób, sprawiając przy tym, że starsi czytelnicy będą rozkoszować się parodią swoich ulubionych motywów, dla młodszych zaś Czarodzieje i ich dzieje są wrotami do świata magii i fantastyki. Mogą w młodym pokoleniu zaszczepić niekoniecznie uwielbienie, ale z pewnością dozę zaciekawienia do magiczną rzeczywistością.
Oprawa graficzna znana z innych włoskich pulp, które są dostępne chociażby w różnego rodzaju Gigantach, również temu sprzyja, bowiem młodszy czytelnik jest już zaznajomiony z tym światem. Rysownicy zaś pieczołowicie odrabiają lekcję zarówno komiksiarzy, jak i ilustratorów tego typu historii. Mamy ponure zamki rodem z legendarnych opowieści, stwory, mroczne lasy, w których straszy, oraz inne wymiary. Co ciekawe, mamy do czynienia z ponad ośmioma rysownikami, a cała kompozycja wydaje się w miarę spójna.
Podsumowując, nie mamy tutaj do czynienia z czymś wybitnym, jednak jest to prosta lektura, która umili czas zarówno dużym, jak i mniejszym.