Tajemniczy nastrój
W zasadzie od samego początku da się wyczuć nastrój tajemnicy. Dotyczy on zarówno farmy, na której pracuje Hellstrom, jak i agencji rządowej, która go obserwuje. Część sekretów uda się nam przeniknąć, ale nie wszystkie. Nawet kiedy przewrócimy ostatnią stronę bez odpowiedzi pozostaną niektóre istotne pytania. Niewątpliwie jest to jeden z atutów książki. Oczywiście brak wiedzy może frustrować, ale w zamian za to otrzymujemy historię, która od samego początku do końca nas intryguje i trzyma w przyjemnym napięciu.
Nieuczciwym byłoby zdradzać zbyt dużo na temat fabuły tej powieści Herberta. Skoro odkrywanie tajemnic jest jednym z istotnych elementów przyjemności płynącej z lektury, nie będę zdradzał tu zbyt wiele. Na początku książki dowiadujemy się, że przedstawiciele pewnej agencji rządowej są zainteresowani farmą, na której pracuje Nils Hellstrom. Jest on popularyzatorem nauki – ekologiem i entomologiem. Trudni się nagrywaniem filmów dokumentalnych o owadach. Jednak od samego początku wydaje się, że nie jest to jego jedyne zajęcie.
Bohaterowie, których łatwo polubić
Bohaterowie Roju Hellstroma mają coś w sobie. Chociaż pierwszoplanowe postaci opowiadają się po przeciwnych stronach konfliktu i w sumie wszyscy mają swoje za uszami, a etyka ich postępowania wydaje się wątpliwa, to jednak za wszystkich trzymamy kciuki. Autor bardzo umiejętnie żongluje perspektywą, z której obserwujemy wydarzenia. Dzięki temu czytelnik łatwo sympatyzuje z poszczególnymi postaciami. Pisarz ułatwia nam ich polubienie i chociaż ich postępowanie może być momentami odstręczające, to jednak znajdujemy w sobie zrozumienie dla nich.
Etyczność działań w zasadzie wszystkich bohaterów pozostawia trochę do życzenia. W konflikcie możemy stanąć po jednej ze stron, ale nawet wtedy trudno nam nie zauważyć, że sporo z tego co się dzieje pozostaje w najlepszym wypadku nieco wątpliwe moralnie. Oczywiście gdzieś tam w tle może pojawić się „większe dobro” ale czy to nie słowo-wydmuszka?
Lektura, od której ciężko się oderwać
Rój Hellstroma to książka, od której ciężko się oderwać. Na samym początku próbujemy zrozumieć o co w ogóle chodzi, potem zastanawiamy się jak cała historia się zakończy. Po drodze kibicujemy różnym postaciom – często przecząc sami sobie. No bo jak można wspierać uciekającego tylko po to, by po chwili trzymać kciuki za pogoń? Jednak autor w niezwykle sprawny sposób kieruje nasze uczucia tam gdzie sobie tego życzy.
Nieco gorzej prezentuje się zakończenie. Fabuła nadmiernie przyspiesza, a część wątków zostaje zawieszona. Mógł to być celowy zabieg pisarza. Taka otwarta forma pozostawia czytelnikowi możliwość dopowiedzenia sobie reszty. Sam nie przepadam za takim podejściem, ale niewątpliwie innych ono cieszy. Jednak nawet pomimo lekko rozczarowującego zakończenia, całą powieść oceniam nad wyraz pozytywnie. Od pierwszej do niemal ostatniej strony czytałem ją z wypiekami na twarzy. Jest to świetnie napisane science fiction.