Egmont co jakiś czas serwuje nam ciekawe tytuły. Tym razem dostaliśmy tytuł wydany w 2016 roku, który kierowany jest do bardziej wymagającego czytelnika. Z pozoru mogłoby się wydawać, że mamy do czynienia z czymś prostym, ponieważ Gaiman powiela wcześniej wymyślone schematy, a jednak otrzymujemy naprawdę ciekawe dzieło od twórcy Marvel 1602.
Dzieło sztuki
Neil Gaiman jest jednym z najważniejszych twórców komiksowych ostatni kilkudziesięciu lat. Udowodnił, że komiksy to nie tylko pulpowa rozrywka, która może być zapychaczem czasu dla dzieci. Niezależnie od tego, czy dekonstruuje on superbohaterów, czy tworzy mitologie przypominające dzieła Szekspira, sprawia, że mamy naprawdę ciekawe teksty.
Niejasne i fascynujące historie sprawiają, że chce się więcej. Co prawda w jego antologii jest dużo Batmana, trochę Green Lanterna i Supermana, a nawet pojawiają się Deadman i Metamorpho. To wspaniały zbiór opowiadań, które pokazują, dlaczego – nawet w krótszej formie – Gaiman jest jednym z najlepszych pisarzy, jakich kiedykolwiek widziało to medium i jak w krótkim dziele potrafi zaciekawić odbiorców swoimi pomysłami i konceptami.
Wgląd do warsztatu mistrza
Kolekcja ta gromadzi różnorodne prace Gaimana w DC od 1988 do 2009 roku, kiedy to powstał klasyczny event komiksowy Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem. To, co jest charakterystyczne dla Gaimana, to inspiracja mitami i ich naturą. widać jest to zauważalne w Sandmanie i American Gods, czyli eksploracje postaci mitycznych i ich implementowanie w komiksowe uniwersa, widoczne jest i w tym tytule. Tom rozpoczyna się od wkładu Gaimana do serii Secret Origins DC, skupiającej się na Poison Ivy. Jeden z najciekawszych w galerii łotrów Batmana, jedna z najniebezpieczniejszych, a za tym najbardziej bezbronnych, charakteryzująca się dużą dozą wrażliwości kobiecej. Dzięki grafice autorstwa Marka Buckinghama tytuł ten wygląda i czyta się bardzo podobnie do wczesnego Sandmana, co ma sens, biorąc pod uwagę datę powstania, ale ukazuje obsesję Gaimana na punkcie Batmana oczami Ivy. Jednym z aspektów, który bardzo mi się podoba w tej historii, jest to, że chociaż pobudza ona nieodparty seksualny urok Ivy, nie jest ona zarysowana na wielką seksbombę.
Wśród siedmiu różnych historii, sporą uwagę przykuwa wcześniej wymieniony komiks o Mrocznym Rycerzu z 2009 roku. Bogata tematycznie opowieść, świetna w swoim abstrakcjonizmie, której styl wizualny pozwala Andy’emu Kubertowi uczcić wszystkie epoki w historii Batmana, jednocześnie nadając całości wygląd uniwersalny. To historia o Batmanie i takich aspektach jego życia jak: pochodzenie, współczucie, powód istnienia. To uzmysłowienie, że Batman nigdy nie będzie miał końca, bo na stałe jest wpisany w Uniwersum DC. Batman jest wiecznym gladiatorem i tak naprawdę dzięki swojej prawdziwiej tożsamości, jest tym, kim jest.
Na sam koniec tomu znajdziemy wypowiedź od samego Gaimana i krótki, ale doskonały szkicownik Kuberta. Jedna absolutnie genialna historia, stworzona przez mistrza z jego „posłowia”, którą warto mieć, by inaczej spojrzeć na świat superbohaterów Detective Comics.