Życie w ukryciu
Wydawać by się mogło, że ukrycie się gdzieś w gąszczu planet i księżyców nie powinno być trudne. Jednak sprawa jest bardziej skomplikowana. Para złożona z przedstawicieli dwóch walczących ras byłaby sporym zaskoczeniem dla wszystkich mieszkańców, a co za tym idzie wiadomości o nich mogłyby szybko dotrzeć w niepowołane ręce. Dlatego też muszą zadbać o to, by nie dało się ich poznać – najlepiej by było zaszyć się gdzieś i nie wyściubiać nosa. Jednak muszą jakoś zarobić na życie. Zawód wybrany przez Alanę jest dość zaskakujący gdyż widzą ją rzesze widzów. Jednak strój jaki nosi powoduje, że ciężko ją zidentyfikować.
Marko zajmuje się córeczką, ale ciężko mu cały czas siedzieć w domu – zabiera więc dziecko na spacery. Chociaż się maskuje, to dość łatwo go rozpoznać. Dziecko ma jednak swoje prawa i należy mu się relaks i kontakt z rówieśnikami. Zresztą także dla dorosłego zamknięcie w czterech ścianach może być na dłuższą metę trudne.
Ciężkie tematy
Twórcy serii od samego początku nie unikają ciężkich tematów. Przemoc widoczna jest w Sadze niemalże na każdym kroku. Bywa przedstawiana w sposób bardzo dosłowny i wizualny. Już samo to czyni komiks pozycją nieodpowiednią dla dzieci. W czwartej odsłonie cyklu pojawiają się inne trudne motywy. W wypadku skomplikowanych relacji w związku ciężko mówić o tym, by nie nadawały się dla nieletnich (chociaż część interakcji między głównymi postaciami zdecydowanie skreśla tę pozycję dla tej grupy wiekowej). W komiksie pojawiają się też narkotyki i to zdecydowanie nie w formie przestrogi.
Chociaż poruszana problematyka jest miejscami dość trudna, to twórcy nie wprowadzają w tym tomie za wielu ciekawych rozważań. Ot, po prostu pewne wydarzenia mają miejsce i bohaterowie są wobec nich postawieni. Nie można jednak wykluczyć, że w kolejnych rozdziałach tematy te zostaną lepiej wyeksponowane i zanalizowane w ciekawy sposób. Póki co jednak są „jedynie” motorem dla fabuły lub też jej urozmaiceniem.
Kontrasty
W Sadze znajdziemy trochę kontrastów. Jednym z nich niewątpliwie jest czasem wręcz bajkowa kreska zderzona z ciężką tematyką. Innym wyraźnie widocznym rozdźwiękiem jest zestawienie humoru i ogólnego trudnego nastroju tego dzieła. Moim ulubionym fragmentem czwartego tomu jest chyba pojawienie się pasterza, który wygląda skrajnie słodko, a dzierży wielki topór.
Niestety tej odsłonie komiksu brakuje nieco świeżości początku serii. Cykl dalej pozostaje ciekawy i czyta się go z przyjemnością. Wciąż jest też pięknie rysowany. Jednak całość nie zachwyca aż tak silnie, jak pierwsza część.