Alina Starkov i Malien Orecev to sieroty, które razem dorastały w majątku księcia Keramsova. Ich ojczyzną jest Ravka, państwo od lat wstrząsane wojnami, a w dodatku podzielone przez złowrogą Fałdę Cienia. Te pasmo nieprzeniknionej ciemności odgrodziło stolicę od portów i morza, wstrzymując handel i utrudniając rozwój kraju. Pierwsza Armia przygotowuje się do przeprawy przez ten trudny teren. Wśród żołnierzy i innych podróżników znajdują się Alina i Mal. Oczywiście wyprawa kończy się kompletną klapą. Kiedy atakuje ich ogromne stado wilkrów, dziewczyna zupełnie nieświadomie, rozbłyskuje niszczycielskim światłem. Wkrótce po tym wydarzeniu trafia ona do szkoły, w której zaczyna swoje szkolenie na Griszę. Pod czujnym okiem tajemniczego Darklinga doskonali swoją moc i uczy się nad nią panować, aby w przyszłości zniszczyć Fałdę Cienia. Jednak sielanka nie trwa długo. Po odkryciu całej prawdy o Czarnym Heretyku, bohaterka będzie musiała wybrać pomiędzy miłością swojego życia a bezpieczeństwem całego państwa.
Najpierw przybliżę nieco państwo, w którym została osadzona akcja pierwszego tomu. Ravka to według mnie taka podrabiana Rosja. Poczynając od carów, a kończąc na cerkwiach i użyciu nazwisk brzmiących jak rosyjskie. Pierwszy przykład z brzegu to nazwisko głównej bohaterki. Alina Starkov tak naprawdę powinna nazywać się Starkova, ponieważ Starkov to męska forma. Jednak nie zapominajmy, że niemal wszystko zostało zaczerpnięte z Rosji i rosyjskiego, ale przecież to ma być Ravka i ravczańki. Dochodząc do sedna, pisarka oparła swoją powieść na historii cesarskiej Rosji, ale żeby uniknąć oskarżeń o nieścisłości i nie wgłębiać się za bardzo w realia społeczne, stworzyła zupełnie nowe państwo, które nazwała Ravką. Jak na mój gust, to bardzo wygodne rozwiązanie.
Dalej mamy Griszów. Kogoś na kształt magów. Łączą się oni w zakony, które specjalizują się w danej dziedzinie. Ze względu na swoje moce dzielą się na Korporalników (Sercodarcy i Uzdrowiciele), Eterealników (Szwkalnicy, Infernicy i Pływowładni) oraz Materialików (Trwaliści i Alkemicy). I tak naprawdę nie różnią się niczym od zwykłych czarodziejów z innych powieści: jedni potrafią wskrzesać ogień, a drudzy przyzywają ciemność gęstą jak noc lub rozpraszają światłem mrok. Chociaż to ostatnie potrafi tylko główna bohaterka. Jak ich odróżnią inni ludzie? Po barwach ubrań: od purpurowych keft po nawet czarne płaszcze.
Przechodząc do postaci, Alina Starkov to typowa bohaterka Young Adult. Z początku szara myszka, niewyróżniająca się z tłumu niczym specjalnym. I strasznie zakompleksiona. Wszystko zmienia się, kiedy odkrywa swoją moc. Okazuje się, że jest Przyzywaczką Słońca, jedną z najpotężniejszych Grisz. Z początku nie potrafi samodzielnie przywołać chociażby promyczka światła. W końcu opanowuje swój dar i staje się pewniejsza siebie i swoich umiejętności. Nabiera powoli siły, aby stawić czoła przeciwnością losu. Natomiast Mala spotykamy zaledwie kilka razy, ale za to można zapałać do niego wielką sympatią. Jest jak książę na białym koniu, który przybywa na ratunek damie w opałach. Do tego doskonały tropiciel i oddany przyjaciel. Darkling to z kolei znakomity manipulant. Nie tylko zwodzi Alinę swoimi gorzko-słodkimi kłamstwami. Potrafi przekonać całe społeczeństwo do swoich racji, nawet jeżeli zagrażają one życiu wszystkich mieszkańców Ravki i sąsiednich państw.
Pomimo że przedstawiony świat nie wydał mi się specjalnie wyszukany, to sama historia wciągnęła mnie na całego. Intrygi, kłamstwa, magia… Trzy rzeczy, które uwielbiam w książkach fantastycznych. Do tego akcja pędzi przed siebie i nie zwalnia tępa nawet w smutnych momentach. Leigh Bardugo manipuluje czytelnikiem i doprowadza go niemal na skraj obłędu. W jednej chwili jesteśmy pewni, co się za chwilę wydarzy, ale to tylko złudzenie mające na celu wywołać spory efekt zaskoczenia. Takich momentów było bardzo wiele i chociaż liczyłam na inne zakończenie, to jednak to przekonało mnie na tyle, abym sięgnęła po drugi tom.
Cień i kość to dobre wprowadzenie do trylogii. Chociaż wymienione wyżej elementy ocierają się o znane schematy, to z całą pewnością nie można odmówić pisarce znakomicie opowiedzianej historii. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Aliny i Mala. Mam nadzieję, że w kolejnej części zostanę jeszcze bardziej zaskoczona i moja ocena będzie zdecydowanie wyższa.