Studia brutalnie zakończyły mój osobisty romans z CD-Action, trwający regularnie przez lata, dający mi wiele frajdy i wiedzy. Etap intensywnej edukacji jest już jednak za mną, więc z przyjemnością wracam do spotkań z dawnym przyjacielem, ciesząc się zwłaszcza tym, iż po niedawnych ciemnych chmurach, ponuro snujących się nad głowami redaktorów magazynu, szczęśliwie pozostało już tylko wspomnienie. Tym razem jednak, w odróżnieniu od dawnych lat, swym ponownym spotkaniem ze starym druhem podzielę się z Wami! Zanim jednak zdam Wam relację z tegoż rendez vous, wpierw ważna informacja od samych autorów:
Z końcem roku działanie zakończy nasz obecny system kodów, dzięki któremu mogliście dodawać do swoich bibliotek pełne wersje dołączane do CD-Action, odbierać różnego rodzaju zniżki czy zdobywać wirtualne przedmioty w grach. Jeżeli więc posiadacie jakiekolwiek niezrealizowane kody z poprzednich numerów, powinniście zrealizować je jak najszybciej. W tej chwili pracujemy nad nowym rozwiązaniem, które zastąpi dotychczasowy system.
A teraz przejdźmy do sedna, czyli co też tam ciekawego przydarzyło mi się przy spotkaniu po latach.
Ocena po okładce?
Zgodnie z powiedzeniem, nie powinno się oceniać książki po okładce, ale nikt nie powiedział, że opinii o niej wypowiedzieć nie można. W tym przypadku jest o czym mówić, gdyż naszym oczom ukazuje się całkiem schludna i dopasowana grafika z najnowszej części Assassin’s Creed, okraszona odblaskowymi runami widocznymi tylko pod odpowiednim kątem. Jej pieczołowitość docenić trzeba tym bardziej, że zgodnie z pierwotnymi planami mieliśmy ujrzeć tu motyw z nadchodzącego Cyberpunk 2077. Przełożenie premiery najbardziej wyczekiwanej gry pociągnęło za sobą znacznie więcej konsekwencji, szczęśliwie autorzy okładki uporali się z tym problemem na medal.
Pierwsze wrażenie pierwszym wrażeniem, ale każdy trener personalny i nauczyciel podrywu przyzna, że tak naprawdę liczy się wnętrze. Jeśli CD-Action byłoby dziewczyną czekającą na randkę, z pewnością mogłoby onieśmielić niejednego absztyfikanta tym, co prezentuje jego dusza. Pokaźna ilość treści, pełna rzetelnych recenzji, publicystyki i redakcyjnego humoru, spokojnie starczy na przeznaczony jej miesiąc, a być może i na dłużej. Znajdziemy tu nie tylko obszerną ocenę takich hitów jak Assassin’s Creed Valhalla, wczesna wersja Baldur’s Gate III czy Spider-Man: Miles Morales, ale również takie perełki jak urokliwa opinia o When the Past was Around okraszona cytatami Witkacego lub specyficznym językiem wiedźmina opisanie o Wiedźminie: Pożegnaniu Białego Wilka traktujące. Warto również zatopić się w lekturze publicystyki, gdzie autorzy rozprawiają się z mitami narosłymi wokół wojowniczych kobiet, zabierają nas w nostalgiczną podróż poprzez historię robaczej wojny w kultowej serii Worms oraz uświadamiają czytelników, co mają ze sobą wspólnego rasizm i androidy. Podobnie jak w przypadku premier głośnych produkcji, tak też uwadze nie mogło ujść najważniejsze wydarzenie w branży, czyli premiera nowej generacji największych konsol. Dwa obszerne opisy, które całkowicie zdominowały dział technologii, prezentują nam najnowsze Playstation i Xboxa w sposób bardzo przystępny, bez technicznego bełkotu zrozumiałego jedynie dla fanatycznych miłośników rozkładania bebechów na części pierwsze, aż po same kwarki.
Wracając po latach do lektury CD-Action nie zawiodłem się ani trochę, a wręcz z dawną radością pożerałem kolejne strony, czując się, jak przy wyczekiwanym spotkaniu z dawno niewidzianym, najlepszym przyjacielem. Tym bardziej cieszy, że magazyn przezwyciężył kryzys, dumnie stając na wyprostowanych nogach. Valhalla jeszcze sobie poczeka z przyjęciem go do swej opasłej sali. A jak będzie wyglądał kolejny numer? O tym opowiem Wam z miłą chęcią, ale w odpowiednim czasie.