Niezbadane ziemie
Choć Thea 2: The Shattering jest drugą częścią serii, nadal prezentuje się jako twór jedyny w swoim rodzaju. Gra jest istną mieszanką gatunków, co sprawia, że każdy, kto po nią sięgnie, będzie w stanie znaleźć w niej coś dla siebie. Turowa rozgrywka i heksagramowa mapa, strategiczne zarządzanie surowcami, słowiańscy bogowie, mocny akcent survivalowy, rozwój sterowanych przez nas postaci, karciany styl walk oraz paragrafowe losowe zdarzenia – jak tak wybuchowa mieszanka może nie zrobić wielkiego bęc?

Steam
Nieprzebyte mroki
Fabuła, niestety, jest najsłabszą częścią tej produkcji. Świat zostaje pogrążony w ciemności, a bogowie stracili większość ze swoich mocy, lecz zostało im jej na tyle, by udzielić naszej drużynie błogosławieństwa. Podstawowym zadaniem gracza jest przetrwanie we wrogim i brutalnym świecie. Aby tego dokonać, należy rozbudowywać wioskę oraz rozwijać i pozyskiwać nowe postacie do naszej drużyny. Główny wątek jest okrojoną i uboższą kalką z Thea: The Aweakening, który już tam był znikomy.
Totalna dominacja
W pierwszej części, aby wygrać rozgrywkę, wystarczyło podążać główną linią fabularną. W dwójce historia schodzi na drugi plan, ustępując miejsca konkretnym osiągnięciom. Twórcy dają możliwość zwycięstwa poprzez dominację. Aby tego dokonać, trzeba wypełnić po jednym zadaniu z trzech kategorii (w każdej z nich są po dwie wariacje). Należy: podbić przynajmniej połowę osad innych frakcji lub zaprzyjaźnić się z pięcioma z nich. Mieć dwudziestu osadników lub sprawić, by dołączyli do naszej drużyny przedstawiciele siedmiu ras. Postawić sześć budynków z czwartym etapem umiejętności lub rozwinąć sześć postaci do dwudziestego poziomu. Warunki zwycięstwa poprzez dominację mogą wydawać się proste do osiągnięcia, jednak mi w pojedynczej rozgrywce zajęło to ponad 1500 rund. Te z kolei trwają różnie i w zależności od podejmowanych przez nas działań, mogą zająć od kilku sekund do kilku lub nawet kilkunastu minut.

Steam
Swoje miejsce w świecie
W poprzedniej części rozpoczynając nową rozgrywkę, dostawaliśmy wioskę osadzoną w losowym miejscu z równie przypadkowymi surowcami. Doprowadzało to do sytuacji, w której zaczynało się kolejne partie tylko po to, by RNG okazał się tym razem szczodry i obdarował nas korzystnym położeniem na mapie oraz pożądanymi surowcami. W Thea 2: The Shattering to my sami wybieramy miejsce na założenie osady i jest to zdecydowanie pozytywny akcent rozgrywki.
Sam wykuj miecz i zwróć jego ostrze ku wrogom
Seria od studia MuHa od początku stawiała mocny nacisk na ekonomię. Nie posiadamy tu klasycznych pieniędzy, lecz zbieramy po całej mapie surowce, które później można wykorzystać w procesie stawiania nowych budowli lub tworzenia przedmiotów użytkowych. Wcześniej całkowicie mogliśmy pominąć system craftingu, gdyż nawet najlepsze przedmioty dostawało się po walce z silnym przeciwnikiem. Teraz większość materiałów wyższego poziomu można jedynie stworzyć z innych surowców i nie można ich wydobyć, a szanse na zgarnięcie ich po potyczce z wrogiem są niewielkie. System craftingu jest bardzo satysfakcjonujący. Każdy minerał ma inne właściwości, dlatego gra zachęca do eksperymentowania przy łączeniu poszczególnych surowców.

Steam
Leniwie popłyną znów rejsu godziny
Twórcy inaczej podeszli także do samej mapy. W Thea 2: The Shattering nie uświadczymy jednego, scalonego kontynentu, jak poprzednio. Zamiast tego możemy podryfować statkiem między kilkoma wyspami, a każda z nich ma inny klimat, przypisane surowce, przeciwników oraz zamieszkujące je frakcje. Morskie podróże dały też możliwość wprowadzenia kolejnych zdarzeń losowych, choć muszę przyznać, że bywają one nieco monotonne. Kraina posiada system pór roku, a każda z nich wprowadza dodatkowe czynniki. Przykładowo, w zimie za walkę dostajemy więcej punktów doświadczenia, lecz przeciwnicy są silniejsi oraz bardziej agresywni.
Krok po kroku
Dużo już pisałem o plusach i minusach rozgrywki, jednak jak ona tak naprawdę wygląda? Zanim znajdziemy się na mapie, musimy wybrać boga, choć początkowo nie mamy zbyt wielu opcji, gdyż większość z nich trzeba odblokować, a każdy posiada unikatowe bonusy. Następnie wybieramy skład naszej kompanii oraz łącznika z bogiem spośród nich i wskakujemy w mroczny świat Thei. Tam wita nas skrzat Theodor, który wprowadza graczy do rozgrywki krótkim samouczkiem. Od tej pory jesteśmy zdani sami na siebie i musimy założyć wioskę w korzystnym miejscu oraz zadbać o podstawowe surowce. A co dalej? W swoim tempie będziemy zwiedzać nowe kontynenty i tworzyć coraz lepszy ekwipunek. Należy uważać na ówcześnie wybranego pomazańca bożego, gdyż jego śmierć kończy grę porażką. Na szczęście istnieje sposób na przywrócenie go do życia, lecz w zamian musimy poświęcić dwóch innych drużynników.

Steam
Wciągające zdarzenia, ale…
…nie po polsku. Twórcy w drugiej części zrezygnowali całkowicie ze wsparcia dla naszego ojczystego języka. Długie opisy zdarzeń losowych są niezwykle barwne, ale słowa w nich użyte bywają niecodzienne, dlatego mogą być niezrozumiałe nawet dla osób, które język angielski znają bardzo dobrze. Potrafi to pozbawić grę całej immersyjności i klimatu, na które twórcy tak mocno postawili. Pochwalić muszę udźwiękowienie, gdyż muzyka jest przyjemna dla ucha i subtelnie zmienia się wraz z aktualnymi wydarzeniami. Nawet po kilku godzinach nieustannej rozgrywki nadal można jej słuchać z przyjemnością. Szacie graficznej również nie mam nic do zarzucenia, choć nie widzę szczególnych usprawnienień względem poprzedniej części. Wizualnie gra prezentuje się lepiej niż przyzwoicie i tworzy unikatowy, fantastyczny klimat.
Rozproszone mroki, czy pożerająca ciemność?
Twórcy zaimplementowali nieco nowych mechanik, jak zmieniające się pory roku, inny system walki, podróże morskie, wybieranie miejsca na wioskę przez gracza. I to by było na tyle. Większość rozwiązań nie różni się niczym od tych z pierwszej części. I dobrze. Nie należy zmieniać czegoś, co działa i podoba się fanom gry. Brak języka polskiego jest jednak siarczystym policzkiem wymierzonym w graczy z Polski i boli tym bardziej, że tytuł tworzyło studio pochodzące z naszego kraju. Problemem Thea 2: The Shattering jest to, że nie nazwałbym tej gry drugą częścią serii i podejrzewam, że wiele osób by się ze mną zgodziło. Gra nie jest kontynuacją fabularną ani nie wprowadza rewolucji do serii. Dokonane zmiany mogły zostać wprowadzone do pierwszej części poprzez łatkę lub rozszerzenie. Zamiast tego powstała Thea 2: The Shattering.
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy studiu MuHa.