Najpierw będzie robota przy sprzątaniu i lepieniu pierogów, potem spotkanie rodzinne, a następnie błogie lenistwo przed ekranem komputera lub telewizora. Dla niektórych tradycją będzie obejrzenie po raz dwudziesty Kevina samego w domu, dla innych powtórka ze specjalnych odcinków Doctor Who lub ta wersja Opowieści wigilijnej z Jimem Carreyem w roli Scrooge'a (a może ta ze Sknerusem McKwaczem?). A jeżeli mamy ochotę na coś trochę... innego? Produkcję, gdzie Boże Narodzenie niekoniecznie odgrywa najważniejszą rolę, ale od blasku lampek choinkowych trudno w nich uciec.
Gremliny rozrabiają
Kiedy w 1984 roku na ekrany kin trafił film Gremliny rozrabiają w reżyserii Joe Dantego i według scenariusza Chrisa Columbusa (tak, to ten pan Harry’ego Pottera i Kevina co był sam w domu), pewnie nikt nie spodziewał się, że nieznośne stworki na stałe wejdą do świata popkultury. Produkcja szybko została doceniona, zgarniając pięć Saturnów, a ludzie oszaleli na punkcie tych dziwnych potworów. Jego fabuła opowiada o stworzeniu rasy mogwai imieniem Gizmo, który trafia pod opiekę Billy’ego Peltzera. Włochate stworzonko jest kochane i słodkie oraz zachwyca każdego, kto go zobaczy. Trzeba jednak pamiętać, że nie wolno go karmić po północy, wystawiać na światło słoneczne i nie moczyć wodą. Oczywiście reguły zostają złamane, Gizmo się rozmnaża, a jego potomstwo nie jest tak urocze jak on. Łyse potworki o wielkich uszach terroryzują spokojne miasteczko, dopuszczając się aktów wandalizmu, pobić, a nawet zabójstw. I w tym klimacie komediowego horroru mamy świąteczne tło, które towarzyszy nam od samego początku. Bo przecież Gizmo był prezentem pod choinką. Dalsza akcja również toczy się w czasie Bożego Narodzenia. Choinki, światełka, wystawy, ozdoby i świąteczne obiady są tu wszechobecne, choć może nieco schowane za demolującymi wszystko gremlinami. – Piotr
I historia o tacie w kominie, nie zapominajmy o tacie w kominie! – Karolina