Powrót Cymeryjczyka
Czy mamy tu chociaż jednego miłośnika heroic fantasy, który nie znałby postaci potężnego Cymeryjczyka? Bohater stworzony przez Roberta Howarda, następnie sportretowany przez austriackiego kulturystę, stał się fenomenem znanym na całym świecie. Nie tak dużo osób zna jednak literacki pierwowzór barbarzyńcy, mimo licznych zbiorczych wydań jego przygód. Tym razem Wydawnictwo Vesper postanowiło oddać nam w ręce dwa obszerne tomy wypełnione opowieściami o tym awanturniku z Cymerii. Twarda oprawa, klimatyczne ilustracje, a do tego długie eseje znawców tematu. Przyjrzyjmy się dzisiaj pierwszej części owego zbioru.
Warto dawać drugie szanse!
Muszę przyznać, że kiedyś skutecznie odbiłem się od postaci niepokonanego Conana Barbarzyńcy. Zawsze wydawał mi się takim Supermanem świata fantasy – niezniszczalnym wojownikiem, którego mocarność sprawia, że jego przygody wieją nudą. Postanowiłem dać mu jednak szansę przy okazji nowego wydania od Vespera i… przepadłem. Świetne, plastyczne opisy Howarda, niezwykły świat, mnogość politycznych zależności, ras i wierzeń sprawiły, że wsiąknąłem w ten świat jak dawno w żaden. Sam Conan to postać specyficzna, jednak to nie dla niego czytałem tę książkę. Howard to mistrz pióra, nie mam co do tego wątpliwości. Dostajemy tu też niezwykle ciekawy wstęp, posłowie i piękne ilustracje. Długa, ale bardzo wciągająca lektura. Przygotujcie się na przygody w pustyni, na morzu, w puszczy, w starożytnych ruinach, w wielkich miastach.
Wielozadaniowy wojownik
Duże wrażenie robi na pewno różnorodność perypetii Conana. Można by spodziewać się tu dość jednorodnej przygody, pełnej kobiet, walki i rozlewu krwi, ale szczątkowej fabuły. Faktycznie, Barbarzyńca za każdym razem musi uratować piękną dziewczynę, zwykle nagą, która pada mu do stóp na sam widok jego siły i „pierwotnej witalności”. Poza tym elementem muszę przyznać jednak, że przygody są zaskakująco różnorodne oraz niezwykle ciekawe. Conan może być włamywaczem, zwykłym marynarzem, piratem, wodzem ogromnej armii, przywódcą Kozaków (!), a także poszukiwaczem skarbów. Co więcej, autor potrafi sprawić, że w każdej z tych ról bohater jest niezwykle przekonujący.
Pewne motywy się starzeją
Oczywiście, na minus można zaliczyć pewne staroświeckie motywy. Wspomniane kobiety zawsze będą zachwycone Conanem, nawet jeśli zostaną przez niego porwane gwałtem. Wszyscy przeciwnicy będą padać pod jego ciosami, nawet ci o nieludzkim pochodzeniu. Każdy żołnierz pójdzie za niego nawet na śmierć. Może to sprawić, że opowiadania będą dla niektórych nudne, jednak to także dodaje im uroku. Jest to heroic fantasy z krwi i kości, gdzie bohater jest niepokonany i taki właśnie ma być. Nie znajdziecie tu głębokich filozoficznych przemyśleń, ale dobrze skrojony świat, w którym umieszczono wojownika. Wojownika, którego nie imają się miecze ani czary, który zawsze wyjdzie cało z opresji, ale dalej jego przygody czyta się z zapartym tchem. Być może to magia pióra Howarda i wspaniale wykreowanych krain o bogatej kulturze, religii, zwyczajach. A może to jednak Conan wraz ze swoim magnetyzmem, któremu nie może oprzeć się nikt w opisywanej książce.
Fantastyczna podróż w twardej oprawie
Mimo upływu lat, opowieści o Conanie Barbarzyńcy dalej przenoszą nas w świat pełen czarnej magii, brutalnych bandytów, wielkich bitew i bohaterskich czynów. Jeśli to Wasze pierwsze spotkanie z postacią, zazdroszczę i trzymam kciuki. Jeśli zaś mieliście okazję poznać już Cymeryjczyka, może nawet odbiliście się tak jak ja, zachęcam Was do dania mu kolejnej szansy. W moim przypadku się sprawdziło i spędziłem nieco czasu w fascynującym świecie Barbarzyńcy.