Gdy twórcy takich hitów kinowych jak Matrix czy Atlas Chmur postanowili stworzyć serial dla Netflixa, prawie nikt nie miał wątpliwości, że dostaniemy oryginalną, wciągającą produkcję, o której będzie głośno. Jednak pomimo początkowego zainteresowania, zdania zarówno krytyków, jak i widzów po premierze pierwszego sezonu były mocno podzielone. Ze względu na niską oglądalność i równie niski przychód dla serwisu, dzieło rodzeństwa Wachowskich zostało zdjęte już po drugim sezonie, aby niemal natychmiast odejść w zapomnienie. Odsuwając kwestie pieniężne na bok, na myśl nasuwa się pytanie – czy decyzja o jego skasowaniu była dobra?
Uporządkowany chaos
Serial Wachowskich śledzi historie ośmiorga ludzi rozsianych po całym świecie, których losy połączyły się w tajemniczy sposób. Dzięki niespodziewanie nabytym zdolnościom, mogą oni odwiedzać się nawzajem w swoich umysłach, rozmawiać ze sobą, a nawet na chwilę przejmować władzę nad ciałami. Choć istotny dla całej fabuły, wątek SF stanowi zaledwie tło dla wszystkich wzlotów i upadków, nawiązywania nowych znajomości oraz dynamicznych scen z udziałem głównych postaci starających się dowiedzieć prawdy o swoich mocach, jednocześnie mierząc się z problemami życia codziennego. Pomimo względnej prostoty i zrozumiałej fabuły, Sense8 jest jedną z produkcji niedających się streścić w jednym zdaniu. W kontrowersyjnym serialu Netflixa mamy bowiem do czynienia z pomieszaniem wielu różnych tematów, motywów i gatunków, tworzących wielką mozaikę, której każdy najdrobniejszy element został szczegółowo przemyślany przez jej twórców. Jednak nawet przy idealnej organizacji i ciekawym pomyśle pojawiają się tak samo dobre, jak i złe rzeczy mogące zaważyć na odbiorze całej produkcji.
Jest całkiem nieźle
Wnikliwe przedstawienie głównych bohaterów Sense8 jest jednym z najmocniejszych atutów serialu. W ciągu zaledwie dwóch sezonów twórcy byli w stanie wycisnąć z nich tak dużo, jak tylko się dało, nie ocierając się przy tym o przesadę. Nikt nie zostaje tu pominięty, a każdy z wątków obfituje w prawie tyle samo akcji, osobistych dramatów i konfliktów. Nie ma tutaj niczego na siłę, a wszystkie postaci są ludźmi z krwi i kości, każda ze swoimi własnymi problemami, marzeniami i lękami. Bo przede wszystkim właśnie na tym skupia się serial – na badaniu ludzkich dusz oraz targających nimi emocji, które w produkcji rodzeństwa Wachowskich wręcz wylewają się z ekranu i dotykają widza. Równie istotną kwestią są delikatne tematy poruszane w serialu, takie jak homoseksualizm, korekta płci, identyfikacja kulturowa, czy też religijność. Bez względu na wiarę, pochodzenie czy poglądy, każdy jest tutaj równy i tak samo ważny, co swoimi działaniami podkreślają sami bohaterowie.
Nie zawodzi również strona techniczna, a przede wszystkim idealnie dopasowana muzyka oraz zdjęcia, które dodają charakteru każdej opowieści. Przyjęcie weselne w Indiach jest dużo bardziej kolorowe niż pościg za przestępcami w Los Angeles, romantyczne sceny prosto z Meksyku pełne są zmysłowości, a w więzieniu w Korei dominują chłodne kolory i cienie. Każde miejsce ma własny, charakterystyczny klimat, a poszczególne sceny oraz związane z nimi emocje mają swoje odzwierciedlenie w odpowiednim montażu, scenografii, czy grze świateł. Można śmiało powiedzieć, że w Sense8 scenariusz i reżyseria idealnie ze sobą współgrają, co nie zawsze udaje się w innych serialach.
Dobra historia opowiedziana w zły sposób
Oczywiście gdyby serial Wachowskich nie miał żadnych słabych stron, nigdy nie zostałby zdjęty, w dodatku tak szybko. Co w takim razie zdecydowało o zdobyciu tak małej popularności i mieszanych recenzji? Część winy ponosi przede wszystkim ślimacze tempo opowiadania całej historii. Już na samym starcie dostajemy osiem łączących się ze sobą wątków, jednak przez dłuższy czas nie wiemy, w jaki sposób bohaterowie zdobyli swoje umiejętności i dlaczego. Tym samym przez kilka długich godzin mamy okazję obserwować to pojawiające się, to nagle znikające postaci, nie mając przy tym bladego pojęcia co się dzieje. Dopiero w drugiej połowie pierwszego sezonu powoli zaczynamy dowiadywać się najważniejszych kwestii, jednak przekazywane nam informacje nadal są zbyt szczątkowe, aby móc zrozumieć założenie głównego wątku. Akcja na dobre rozwija się tak naprawdę w końcowych odcinkach, kiedy już jesteśmy znużeni czekaniem na wyjaśnienie wszystkich nierozwiązanych spraw. Pod tym kątem sezon drugi prezentuje się zdecydowanie lepiej, ponieważ tutaj możemy liczyć na więcej ciekawych zwrotów akcji i odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Niestety, serial nagle urywa się w niespodziewanym momencie, zostawiając wiele niedokończonych wątków i niespójności, których w pełni nie naprawia nawet dokręcony później odcinek specjalny. Sense8 zdecydowanie miało ogromny potencjał, który niestety nie został dostatecznie dobrze wykorzystany przez twórców, przede wszystkim ze względu na zbyt powolne prowadzenie historii.
Czy powinien powrócić?
Produkcja Netflixa rozwija się bardzo wolno i momentami jest dosyć nużąca, jednak zdecydowanie warto przebrnąć przez najnudniejsze momenty, aby móc doświadczyć czegoś niezwykłego. Niewątpliwie jest to serial inny niż wszystkie te możliwe do obejrzenia w telewizji i internecie. Oprócz fantastycznych zdjęć, dynamicznych scen akcji i relacji bohaterów dzieło rodzeństwa Wachowskich oferuje mistyczny klimat, o którym nie da się szybko zapomnieć. Szkoda, że serial zdjęto tak szybko, ponieważ w kolejnych sezonach mógłby się bardziej rozwinąć i pokazać cały swój potencjał. Zdecydowanie była to jedna z produkcji wymagających dużo więcej czasu, którego niestety jej nie dano.

źródło – tumblr