Piraci 7 mórz
Mam duży sentyment do piratów. Kiedyś, jeszcze małym Kajtkiem będąc, zagrywałem się w jedną z gier przeglądarkowych, w której stworzyliśmy małą społeczność. Nic więc dziwnego, że gdy wsiąkłem w świat gier planszowych, to zacząłem szukać czegoś o podobnej tematyce. I znalazłem. Piraci 7 mórz to bardzo losowa i mocno regrywalna pozycja z fajnym twistem. Każdy gracz ma takie samy karty na ręce i zagrywa jedną z nich w ciemno, po czym wszyscy razem je odsłaniają. Owa warunkuje nie tylko typ akcji, która zostanie wykonana, ale także jej siłę – będzie działać lepiej, jeśli będzie się jedynym graczem, który taką zagra. Niski próg wejścia, masa frajdy, zatapianie statków (ale nie innych graczy, a przynajmniej nie umyślnie) oraz dyskretna negatywna interakcja. Dla mnie bomba! Bardzo się dziwię, że ta gra przeszła bez echa, bo np. pomysł z wykorzystaniem pudełka jako planszy jest genialny. Gorąco polecam.