Oto nadszedł ten dzień, jeden pilot może zmienić bieg historii. Pojedynczy statek kontra potężna armada kosmicznych okrętów zawalczy o kontrolę nad ośmioma planetami.
Na wstępie warto zaznaczyć, że opisywana pozycja nie ma głębszej fabuły. Najprościej ujmując, trzeba po prostu spuścić manto złym kosmitom, aby ludzkość mogła rozpocząć kolonizację kilku planet. Zatem przejdźmy do tego co najważniejsze, czyli grywalności.

Starcie z wrogimi krążownikami
Sześciokolorowe tryby bojowe włączone
Ta pozycja nawiązuje do typowych shmupów. Mamy w nim do wyboru trzy tryby zabawy: Kampania, Arcade, Survival (można także tworzyć własne misje w edytorze). Kampania jest o tyle ciekawa, że wprowadza do typowej strzelaniny elementy rozwoju swojego okrętu, prowadzenia badań, produkowania części, kolonizowania planet i budowania budynków. Zatem to już pierwsza niespodzianka. Jeśli ktoś oczekiwał czegoś nietypowego od tego gatunku, to na pewno tu to znajdzie. Niestety nie da się ukryć, że wszystkie te elementy są co najwyżej średnio wykonane.

Starcie z pierwszym bossem
Statek kolonizacyjny w drodze
Budowa opiera się na dwóch zasobach: ludziach i energii. Podstawę stanowią zatem elektrownie i neo habitaty. Dzięki zdobytym środkom możemy postawić kolejne obiekty, które dadzą nam dostęp do badań, umożliwią produkcję sprzętu czy też zwiększą nieznacznie przychód gotówki. Można także zbudować działka obronne, ale zasadniczo nie ma takiej potrzeby, bo sami w pojedynkę atakujemy wrogie sektory jak i bronimy swoich kolonii. Badania nieznacznie ulepszają nasz okręt jak i dodają nowe opcje (np. odblokowują niedostępne budynki). Jest to nawet przyjemna odskocznia między kolejnymi misjami, ale nie da się ukryć, że można byłoby to wykonać lepiej, a nawet bardziej rozbudować.

Kolonia na Atavus Nex
Cel! Ognia!
Inne tryby opierają się tylko na systemie znanym z innych shoot’em up-ów. Zresztą sercem kampanii również jest walka z wrogimi statkami kosmicznymi. Sterujemy jednym okrętem, który został wyposażony w trzy tryby bojowe: A – czysto ofensywny, pociski mają większy zasięg i strzelają z większą częstotliwością B – defensywny, w tej formacji lepiej znosimy wszelkie obrażenia, zaś nasz atak jest bardziej skumulowany w jedną stronę (dobry do niszczenia pojedynczych opancerzonych jednostek), C – tryb ten służy do walki z bliska, nasz pojazd tworzy laser, który jako jedyny może niszczyć miny. Ponadto mamy sześć różnych typów ataku, ich wyróżnikiem są kolory i tak zielony dodaje nam drona naprawczego, niebieski posiada tarczę energetyczną, zaś czerwony skupia się na sianiu zniszczenia. Każdy z nich oferuje także inny typ pocisków, a co za tym idzie odmienny rozrzut. Jak widać możliwości jest całkiem sporo.

Pora rozpocząć kolonizacje!
To była bułka z masłem?
Gra oferuje cztery tryby trudności (łatwy, normalny, hardcore i legendarny), można także określić jeszcze ich poziom (od 1 do 10). Dodajmy do tego całkiem pokaźną liczbę wrogich jednostek. Każda z nich preferuje inny ostrzał (od zwykłych pocisków po samonaprowadzające rakiety), są także transportowce, które wysyłają do boju pomniejsze okręty czy pająki, które będą chciały uderzyć bezpośrednio w rdzeń naszego okrętu. Finałem walki o każdą planetę jest starcie z bossem. Trzeba przyznać, że każdy z nich był wyjątkowy i trudny do pokonania zwłaszcza, że goni nas także czas (niestety paliwa starcza tylko na 5 minut lotu). Steel Rain to całkiem wymagająca gra, którą można doskonale dostosować do własnych preferencji.

Mogło być gorzej…
Uwaga na asteroidę!
Na koniec warto wspomnieć o błędach, a jest ich trochę. Choć nie są one poważne, bo mimo nich nadal można ukończyć grę to jednak trochę psują radość z gry. I tak najpoważniejszy problem jaki miałem to migający ekran kolonii, przez co budowanie było średnio przyjemne, a budynki niestety nieznacznie się przemieszczały, a nawet na siebie nachodziły. Innym błędem było nieuznanie dobrze wykonanego zadania (prócz misji głównych są różnorodne questy pojawiające się co jakiś czas), czy też itemy, które otrzymałem magicznie mi zniknęły. Zaś sporadycznie podczas misji bojowych zdarzało się, że pojawił się jedynie fragment wrogiego okrętu. Mimo tych kilku niedoróbek (większość dotyka elementów z kampanii) można czerpać sporo frajdy z tej pozycji.

Niestety nasz wywiad dał plamę… wróg posiada także mechy!
Podsumowanie
Nie jestem fanem kampanii w Steel Rainie. Nie ma ona fabuły, a elementy do niej dodane, jak budowa, to tylko miłe urozmaicenie. Samo strzelanie jest jednak jak najbardziej satysfakcjonujące. Dźwięki eksplozji, muzyka w tle, różnorodne, często całkiem interesujące projekty pojazdów są również na duży plus. Myślę, że jest to pozycja dla fanów gatunku, ale przez możliwość skalowania poziomu trudności ta pozycja nada się także dla tych graczy, którzy dopiero chcieliby się zapoznać z shmupem.