Wróg naciera niezliczonymi siłami. Osłabieni licznymi ranami obrońcy zaczynają godzić się z nadchodzącą klęską. Jednak w tym ciężkim momencie na horyzoncie pojawiają się zarysy jeszcze jednej armii. Z utęsknieniem wyczekiwane wsparcie w końcu przybyło by położyć kres… A nie, to posiłki przeciwnika.
Exorder to strategia turowa, w której przychodzi nam pokierować losami księżniczki Beyli, pokonującej w tradycyjnym pojedynku swego brata i sięgającej po koronę. Nowa królowa od razu musi stawić czoła zbrojnej napaści dotychczasowego sojusznika, a do dyspozycji ma dość zróżnicowane siły.
Gdzieś już to widziałem
Dzieło studia Solid9 Studio zabiera nas do kolorowego, niemal cukierkowego świata pełnego baśniowych stworzeń. Oprawa wizualna jest tu wyjątkowo kolorowa i grzeczna, wyraźnie wskazująca na próbę zasięgnięcia jak największego grona odbiorców. Z pewnością nie jest to wada, gdyż grafika prezentuje całkiem niezły stopień szczegółowości i jest wykonana pieczołowicie. Również audio koresponduje z luźną atmosferą lekkiej opowieści pieszcząc nas lekkimi i przyjemnymi tonami.
Problem z produkcją zaczyna się niestety w momencie próby zagłębienia się w historię, która od pierwszej misji uderza w nas bezpardonową sztampą. Każde kolejne wydarzenie i zwroty fabularne są do bólu przewidywalne, sprawiając, iż wszelka radość z odkrywania opowieści ginie w zalewie zwyczajnej nudy. Nasza protagonistka może przewodzić kohorcie naiwnych bohaterów, a jej absurdalnie narcystyczny brat Tristan mógłby uczyć egocentryzmu samego Johnnego Bravo. Dodatkowo pokaźne umięśnienie okryte jedynie koszulką o niemal niekończącym się dekolcie oraz fryzura żywcem pożyczona od świrniętego Rubyego Rhoda z Piątego Elementu sprawia, iż wspomniany książę wygląda, jakby urwał się z zupełnie innej, daleko odmiennej opowieści.
Więcej was matka nie miała?
Mechanika gry opiera się na prostych i całkiem dobrze zrealizowanych mechanikach. Kierujemy otrzymanym bohaterem i jego dość zróżnicowaną świtą, wykorzystujemy ich indywidualne umiejętności, zajmujemy kolejne budowle, a wszystko to w przemyślany, przewidujący kolejne kroki sposób. Mamy tu do czynienia z bardzo dużym naciskiem na strategiczne działanie, gdyż Exorder z wyjątkową konsekwencją nie wybacza jakichkolwiek błędów. Każda wyprodukowana w zamkach jednostka, wynajęty w karczmie najemnik, ochrona zapewniających przychód domków czy obsługa wdzięcznych balist musi być w pełni przemyślana, aby doprowadzić nas do upragnionego zwycięstwa. O ile jednak technicznie wszystko działa bez zarzutu, o tyle twórcy mają spory problem z odpowiednim zbalansowaniem poziomu trudności. Dość powiedzieć, że w tym przypadku nawet nie ma co mówić o jakimkolwiek balansie. Wyraźnie widać, że Solid9 Studio wzięło sobie za punkt honoru stworzenie dzieła wymagającego, lecz kompletnie nie wiedzieli jak tego dokonać uznając, że najlepszym sposobem na stworzenie trudnego przeciwnika jest po prostu duża jego ilość. Tak więc, z wyjątkiem pierwszych misji działających w formie samouczka, siły oponenta są zdecydowanie liczniejsze od naszych, a i same jednostki znacznie silniejsze niż ich odpowiedniki po naszej stronie. Wyskakujące znienacka absurdalne ilości kolejnych przeciwników sprawiają, że nie tylko obrona kluczowych punktów staje się nieprawdopodobnym wyzwaniem, ale i utrzymanie jako takiej kontroli nad sytuacją jest karkołomnym zadaniem.
Takie warunki, jak i brak możliwości zmiany poziomu trudności sprawiają, że nie raz przyjdzie nam z narastającymi nerwami ponownie odpalać spartoloną misję, by rozegrać ją nieco inaczej. Tu jednak niespodzianka, bo to nie koniec atrakcji jakie nam zostały przygotowane! W swym szatańskim zamyśle twórcy postanowili nam uprzykrzyć życie jednym z największych grzechów, jakie może zrobić twórca gry: przerywnikami fabularnymi! Oczywiście w nich samych nie ma nic złego, w końcu nawet sztampa zasługuje na sensowne ukazanie, dialogi można też zawsze pominąć, lecz w trakcie ich wyświetlania pokazywane nam są ważne dla danej misji miejsca i budowle. Możecie płakać, kopać gryźć i złorzeczyć, ale nie ma żadnej możliwości ominięcia niespiesznych odpłynięć kamery i przydługawych ujęć. Połączenie rozgrywki wymagającej wielokrotnych podejść do tej samej misji z niemożliwymi do przeskoczenia, dłużącymi się przerywnikami. Czy można wymyślić gorsze połączenie?
Exorder to zdecydowanie produkcja łącząca w sobie dwie skrajności. Z jednej strony mamy całkiem dopracowaną oprawę audiowizualną połączoną z udaną i satysfakcjonującą mechaniką, z drugiej uderza w nas całkowicie nieuczciwy wobec gracza sztuczny poziom trudności okraszony wywołującym napady wściekłości jednym z grzechów głównych twórców gier, a gdzieś pomiędzy tym wije się do bólu przewidywalna, nikogo nie obchodząca fabuła. Nie przepadam za krytykowaniem, jednak w tym przypadku muszę ubolewać nad zmarnowanym potencjałem. Dobrze, że pokuszono się o dodanie trybu sieciowej potyczki i hot seat, przynajmniej tam można w pełni rozkoszować się brakiem wspomnianych wcześniej bolączek.
Wydaje ci się, że masz skłonności masochistyczne? Kampania w Exorder zweryfikuje, czy masz rację.