Studio NapNok Games wydało składankę minigier, które zadziwiają swoją innowacyjnością. Dlaczego? Bowiem wykorzystują zewnętrzne kontrolery w postaci smartfonów do toczenia miniaturowych starć na ekranie telewizora. Jak się okazuje, owe potyczki są nad wyraz rozbudowane i wciągające.
Zwierzęcy świat
Na samym początku zostajemy przywitani przez dość karykaturalnego lisa, który jest gospodarzem gry. Pan z rudą kitą ma dość sarkastyczny język i wtrąca dość celne uwagi przy tłumaczeniu rozgrywki. Niemniej to nie on stanowi główną zawartość gry, choć jest naprawdę przyjemnym dodatkiem. Duży plus należy się za to, że rudzielca zdubbingowano w języku polskim, a jego teksty nie są tylko kalką angielskich słów, ale dostosowują się do naszych oczekiwań oraz sytuacji, w jakiej się znajdziemy. Następnie przygoda przechodzi do telefonu, stającego się od tej pory naszym kontrolerem za pomocą technologii społecznościowej aplikacji PlayLink (zapomnijcie o Dualshocku 4, który może tylko posłużyć do grzebania w ustawieniach gry).
Tam na początku oczywiście robimy sobie profil ze zdjęciem, na podstawie którego program przydziela nam równie przerysowanego jak lis zwierzaka. Będzie on naszym ucieleśnieniem w wirtualnym świecie. Sama rozgrywka to, jak już wspomniałem, zbiór arkadowych zmagań o różnym stopniu trudności (określanym przez papryczki chilli). Frantics może nam zaoferować aż piętnaście różnorodnych minigier zarówno dla młodszych, jak i starszych, które nastawione są przede wszystkim na rozgrywkę wieloosobową (o czym przypominam nam także lis). Tak zwany multiplayer kanapowy, doskonale nadający się na imprezy, pozwala na zabawę aż czterem osobom jednocześnie. Jednakże jeśli macie ochotę pograć solo, również istnieje taka możliwość i nawet za to możecie zdobywać osiągnięcia w grze.
Wyjście poza ramy telewizora na wspólnej imprezie
W tę grę warto grać jak najczęściej, bowiem właśnie od częstotliwości zależy odblokowywanie zawartości. Jednakże każda rozgrywka dzieli się na sesje, składające się z trzech minigier i finału, co łącznie trwa około dwudziestu minut. Na początku musisz korzystać z gotowych scenariuszy, jednakże z czasem odblokuje się możliwość modyfikowania ich oraz tworzenia własnych sesji, polegająca na doborze gier i poziomu trudności. Każdy taki pojedynczy etap trwa albo trzy rundy, albo określony czas. Przed każdym pojedynkiem czeka nas też trening i krótkie wprowadzenie, co ułatwi rozgrywkę nawet laikom (choć i tak część gierek przypomina mi kilka rozwiązań z pewnej gry dla przedszkolaków sprzed ponad szesnastu lat, zatytułowanej Zabawa z Kubusiem Puchatkiem: Puchatkowe Przyjęcie).
Za wygranie na pojedynczym odcinku możemy otrzymać korony zapewniające zwycięstwo bądź dodatkowe życie, w zależności od koncepcji zakończenia. W międzyczasie czeka nas także zbieranie monet, a następnie licytacje rzeczy ułatwiających nam wygraną. Jak już wspomniałem, to telefon stanowi przepustkę do tego interaktywnego świata. Sterowanie odbywa się za pomocą dotyku bądź przy wykorzystaniu żyroskopów. Miejscami mogą się również pojawić tajne misje ‒ oczywiście po ich wykonaniu czeka na nas specjalna nagroda. Wtedy dostajemy telefon od szacownego pana lisa oraz sms z informacją, co należy zrobić. Ale uwaga! To, jak będzie do nas mówił gospodarz gry ,zależy nie od ustawień konsoli, ale ustawień telefonu na którym zainstalowana jest aplikacja. Ja korzystając z Androida z językiem hiszpańskim, dostałem poufną wiadomość i rozmowę telefoniczną w języku Cervantesa, zaś mój znajomy posiadający iPhone’a z interfejsem angielskim rozmawiał niczym James Bond otrzymujący sekretne zlecenie. Na sam koniec mam złą wiadomość dla użytkowników smartfonów z Windowsem ‒ niestety, ale wasze telefony nie będą kompatybilne z grą.