Wizyta w postapokaliptycznej Moskwie
Jako miłośnik klimatów postapokaliptycznych, a także fan gry Neuroshima Hex z przyjemnością wziąłem się za lekturę instrukcji gry Resurgence. W niniejszym tytule wcielamy się w grupę ocaleńców żyjących w Moskwie, którzy próbują jakoś wiązać koniec z końcem. W tym celu zapuszczają się na zdewastowane obszary Moskwy, aby rekrutować nowych sojuszników, wykonywać misje, pozyskiwać zasoby, aby przy
ich użyciu ulepszyć swoją kryjówkę. Niestety muszą oni uważać na mutanty plądrujące ruiny, a przede wszystkim na innych graczy, którzy chcą przejąć przywództwo nad upadłą Moskwą.
Poza tematem (bo klimatu tutaj nie ma), podoba mi się kilka mechanik:
- Bag building – jest to dla mnie zupełnie nowy mechanizm, z którym mogłem się w końcu zapoznać. Opiera się on na woreczku i losowaniu z niego znaczników robotników. Te występują w trzech rodzajach: przywódca (każdy posiada jeden takich żeton), robotnik (sześciu na start), specjalista (rekrutuje się ich za pomocą konkretnej akcji). Bag building, wydaje się mocno losowy, ale jednocześnie to
losowanie żetonów na początku każdej rundy sprawia mi mnóstwo frajdy zwłaszcza w połączeniu z kolejnym mechanizmem. - Tory przywódców – wylosowanych towarzyszy gracze mogą wysłać do trzech rodzajów stref (metra, portu, swojej kryjówki), osoba, która będzie miała najwyższą wartość w danym obszarze (przywódca liczy się za 3 pkt, specjalista za 2, a robotnik za 1) przesuwa się na torze przywódcy i zdobywa profity, a także punkty na koniec gry. Bardzo ciekawie pomyślana mechanika. Z jednej strony, chcemy wykonać konkretne akcje, a z drugiej zależy nam, aby w danym obszarze zgromadzić odpowiednią siłę, a najgorsze, że nie wiemy, co planują nasi rywale! Jest w tej materii dużo kombinowania, a po odkryciu zasłonek można usłyszeć albo okrzyki radości, albo jęki zawodu.
- Kierunki rozwoju – w grze można skoncentrować się na różnych ścieżkach, inwestować więcej w postacie, aby mieć dodatkowe możliwości, wykonywać misje, dające sporo punktów czy też rozbudowywać swoją kryjówkę. W teorii idzie się po trochę we wszystko, a jednocześnie można starać się skoncentrować na jednej dziedzinie. Po kilku partiach nadal mam poczucie, że jeszcze mam tu trochę
do odkrycia. - Tryb solo – działa wyjątkowo sprawnie. Mutanci, z którymi rywalizujemy, cały czas podkładają kłody pod nogi. Nawet na najniższym poziomie trudności, trudno jest zwyciężyć. Choć rozgrywka jest satysfakcjonująca, to jednak ciekawiej gra się z żywymi przeciwnikami.
Uważaj na mutanta!
Resurgence nie jest na pewno grą idealną. Nie dostrzegłem tutaj wad, które zniechęciłby mnie do kolejnej partii, aczkolwiek parę elementów nie do końca mnie do siebie przekonało. Tak jest między innymi z bag buildingiem. Pomysł na tę mechanikę mi się podoba, ale w Resurgence brakuje większej różnorodności. Mamy tylko trzy typy żetonów, które dorzucamy do worka. Możemy także pozbywać się z niego najsłabszych robotników. Przez to miałem wrażenie, że rozbudowanie worka wygląda bardzo podobnie w każdej partii i ciężko tu mówić o jakiejkolwiek strategii.
Kolejnym elementem trochę rozczarowującym jest długość gry. W ciągu raptem sześciu rund nie bardzo jest czas na zbudowanie ciekawego silniczka. Karty bohaterów z jednej strony oferują przydatne zdolności, a z drugiej strony brakuje naprawdę ciekawych efektów. Z reguły wybiera się te droższe postaci, ponieważ tańsze mają w obecnej chwili nieprzydatne talenty.
Nie podoba mi się tez zasada, według której nie można wykonać misji, którą pobrało się w danej turze czy skorzystać ze zdolności świeżo zrekrutowanego bohatera. To powoduje, choćby że w ostatniej rundzie mamy trochę ograniczone możliwości. Ostatecznie jednak te drobiazgi nie odebrały mi przyjemności z rozgrywki, a nawet powiem więcej – z każdą kolejną partią, ta gra zyskiwała w moich oczach.
Radioaktywne piękno?
Najbardziej w całej grze urzekła mnie okładka. Niestety, gdy zajrzy się do środka pudełka, początkowy zachwyt zostaje zastąpiony przez drobne rozczarowanie. Przede wszystkim ubolewam nad cienkimi planszetkami kryjówek. Mogły być też lepiej zaprojektowane, choćby tor surowców jest zdecydowanie za mały dla trzech znaczników. Nie zaszkodziłoby popracować także nad rozmieszczeniem ikonografii (na przykład nie ma oznaczenia, ile żetonów dobiera się z woreczka na danym poziomie kryjówki).
Graficznie też nie jest wybitnie. O ile rysunkowy obraz Moskwy (plansza główna) nawet mi się podoba, o tyle prosty obrazek naszej kryjówki jest po prostu brzydki. Przydałaby się też większa różnorodność na kartach postaci. Koniec końców to głównie detale, bo najważniejsze elementy gry są wystarczająco czytelne. Docenić warto mini dodatek zamieszczony w pudełku, który nieznacznie urozmaica rozgrywkę.
Czy warto zawalczyć o kontrolę nad Moskwą?
Nie miałem wielkich oczekiwań względem Resurgence. Przede wszystkim chciałem sprawdzić mechanikę bag buildingu. I tutaj miło się zaskoczyłem, bo jest to naprawdę ciekawy pomysł, który w tym tytule działa bardzo sprawnie. Choć jednocześnie jako wielki miłośnik deckbuildingu trochę ubolewam, że nie ma większej różnorodności i możliwości w rozbudowanie naszego worka z żetonami. Ostatecznie
co by nie mówić, spędziłem miło czas, grając solo, w duecie czy też w trzy osoby. Im więcej osób tym robi się trudniej, a jednocześnie trochę ciekawiej, choć nie zmienia to faktu, że chętnie zagram w Resurgence w każdym składzie osobowym, bo jest to tytuł wciągający, dający spore pole do popisu, a jednocześnie bardzo satysfakcjonujący. Rozmawiałem ze swoimi współgraczami i ocenili ten tytuł na siódemkę i ósemkę. Ja mam podobne zdanie, bardzo mocny średniak, ale z ciekawymi pomysłami. Chętnie wrócę do tego tytuł, a także sprawdzę inne gry z mechaniką bag buildingu.