Na nową pozycję osadzoną w uniwersum wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego czekałem z niecierpliwością. Jestem wiernym fanem Wiedźmina. Mogę nawet przyznać, że nawet trochę podobały mi się polski serial i film Marka Brodzkiego osadzony w tym świecie. Po pierwszej zapowiedzi zbioru opowiadań Wiedźmin. Szpony i kły, przez okładkę, na której widnieje nazwisko twórcy postaci Geralta, myślałem, że to jego nowa książka. Nie jest to jednak powieść Andrzeja Sapkowskiego, a fanów, których teksty zostały wybrane w konkursie organizowanym przez „Nową Fantastykę”.
Od najlepszego do… słabego (?)
Wiedźmin. Szpony i kły to antologia opowiadań fanów twórczości Sapkowskiego. Ze stu pięćdziesięciu prac nadesłanych na konkurs literacki „Nowej Fantastyki”, który został zorganizowany z okazji 30-lecia Wiedźmina, jury wyłoniło jedenaście najlepszych. Teksty te przypadły do gustu również Sapkowskiemu.
Na samym początku wita nas bardzo ciekawa przemowa Marcina Zwierzchowskiego, który wyjaśnia czytelnikom, skąd wziął się pomysł na konkurs i antologię, jak trudno było całemu jury wybrać idealnie nadające się do tomu opowiadania oraz w krótkich zdaniach opisuje poszczególne opowiadania.
Co do opowiadań, najlepsze wrażenie zrobił na mnie tekst Piotra Jedlińskiego, Kres cudów. Nie bez powodu jest to zwycięski utwór całego konkursu i umieszczony jako pierwszy w książce. Autor prezentuje w nim warsztat pisarski łudząco podobny do tego, który pokazał nam Sapkowski. Czytając to opowiadanie, czułem się, jakbym znów powrócił do twórczości Andrzeja. Jedliński wykonał tutaj bardzo dobrą robotę. Kres cudów opowiada o przygodzie Geralta i Jaskra we wsi Cudowianka. Dzieją się tutaj… właśnie dziwne cuda. W histroii tej znów możemy uświadczyć dobrego humoru, świetnych dialogów i w późniejszym etapie wartkiej akcji.
Kolejne opowiadania również są dobre, jednak nie czuć w nich już tego stylu, do jakiego przyzwyczaił nas Sapkowski. Jednak fabuły, które prezentują nam kolejne teksty, są ciekawe i fajnie się je czyta, jednak sporo w nich brakuje. Humor wciskany jest na siłę, a dialogi są lekko sztampowe. Jeśli czytaliście opowiadania i pięcioksiąg, to dobrze wiecie, że na przykład taki Jaskier potrafił do łez rozbawić swoimi anegdotkami i sarkazmem.
Wypełnienie luk w twórczości Sapkowskiego
Jak wspominałem we wcześniejszych akapitach, opowiadania te są dobre i ciekawe a co najważniejsze, wypełniają niektóre luki ze znanych nam książek Andrzeja. Wątek śmierci Coena, pierwsze spotkanie z czarodziejką Koral, rozwój relacji Triss i Lamberta tuż po zakończeniu fabuły całej sagi. Wszystko to zostało na swój sposób wyjaśnione w Szponach i kłach. To mocny punkt całej antologii.
Pewnie zauważyliście, że w poprzednim akapicie nie wspomniałem nic o Białym Wilku. Z bólem muszę to napisać, jest go bardzo mało w tych opowiadaniach. Zbiór w głównej mierze skupia się na innych postaciach i ich relacjach. Jasne, Geralt pojawia się w pierwszym, najlepszym tekście i kilku innych jako protagonista, a w kolejnych jako bohater poboczny czy też wspomnienie którejś z drugoplanowych postaci, jednak to wciąż za mało, przecież Biały Wilk to główna bohater wszystkiego co związane z tym światem.
Szpony i kły nie mogą równać się z Mniejszym Złem czy Ziarnem Prawdy
Pomimo tego, że antologia napisana przez fanów przypadła mi do gustu, nie może ona się równać z opowiadaniami napisanymi przez Sapkowskiego. Tylko to pierwsze zwycięskie Piotra Jedlińskiego, Kres cudów, spokojnie mogłoby być utworzone również przez Andrzeja. Tak jak pisałem na początku, podczas czytania nie czuć różnicy w stylu prowadzenia narracji..
Antologia opowiadań Szpony i kły i to dobra książka, jednak spodoba się tylko i wyłącznie fanom świata Wiedźmina, wszak głównie to dla nich została stworzona. Ktoś nowy, kto sięgnie po tę pozycję, po prostu się w niej zagubi. Większość opowiadań to swego rodzaju łaty dla fabuły historii Sapkowskiego.