Historia o siostrach wiedźmach jest przesycona magią i tajemnicami. Jeśli dotąd nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością Kerri Maniscalco, warto byście na start sięgnęli właśnie po Królestwo Nikczemnych.
Kerri Maniscalco to amerykańska pisarka o włoskich korzeniach. Na świecie znana jest przede wszystkim z serii Stalking Jack the Ripper (w Polsce dzięki wydawnictwu Must Read ukazały się już dwie jej części: Jak podejść Rozpruwacza, Jak upolować Drakulę). Jak donosi Internet, autorkę fascynują gotyckie klimaty, a sama zamieszkiwała kiedyś nawiedzony dom, dlatego nie powinno dziwić, iż również jej cykl o Nikczemnych cechuje mroczna i pełna sekretów atmosfera.
Były sobie dwie siostry
Emilia i Vittoria to nastolatki wywodzące się z rodu wiedźm, więc magia towarzyszyła im od zawsze. Rozpoczynając od babci, stale przestrzegającej je przed demonicznymi stworami, przez domowe rytuały czy też tworzenie czarodziejskich świec i mieszanek ziół, na cornicello – czyli ich prywatnych amuletach – kończąc. Równocześnie dziewczęta wychowywano w duchu, iż nie wolno im obnosić się ze swoim dziedzictwem, gdyż po świecie krążą nie tylko potwory, lecz również łowcy czarownic. Mimo iż obie siostry pochodzą z jednego domu, bardzo różnią się charakterami – Vittoria jest odważna, bezczelna i planuje każdy swój ruch, a Emilia skupia się na spokojnym funkcjonowaniu z dnia na dzień w otoczeniu bliskich.
Pewnego dnia do życia dziewcząt wkrada się jednak tragedia – Vittoria zostaje zamordowana, a sprawca uchodzi bezkarnie. Śmierć bliźniaczki diametralnie zmienia Emilię, która postanawia, iż odkryje, kto i dlaczego pozbawił ją ukochanej siostry, niezależnie od kosztów, jakie w związku z tym będzie musiała ponieść.
Bardzo dużo opisów
Do Królestwa Nikczemnych podchodziłam kilka razy, gdyż w trakcie lektury targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony od początku wciągnęłam się w interesującą zapowiadającą się fabułę. Główne bohaterki oraz ich babcia zostały ciekawie przedstawione, a dodatkowo wyczuwało się, że dojdzie do tragedii, która trochę namiesza w ich życiu. Z drugiej odstręczały mnie niesamowicie długie monologi wewnętrzne Emilii – czyli narratorki powieści. Dziewczyna doskonale zarysowuje wszystko, co się wokół niej dzieje oraz to, co czuje, jednak czasami robi to w nużący dla czytelnika sposób, a sama akcja wlecze się przez to niczym przysłowiowe flaki z olejem. Na szczęście w którymś momencie przeszłam przez punkt krytyczny i wtedy poszło już z górki, aż do ostatniej strony czytałam prawie na wdechu.
Przystojni demoniczni książęta, gotowi rozpłatać Ci brzuch
Emilia w roli głównej bohaterki sprawdza się dobrze – jak już wspomniałam, opisuje nam wszystko bardzo szczegółowo, a dodatkowo mimo podjęcia kilku impulsywnych decyzji nie wydaje się złą i infantylną postacią. Widać, że dominują w niej żal i gniew, które napędzają dziewczynę do działania. W przypadku Vittorii nie mamy wszystkich danych, gdyż dziewczyna szybko schodzi ze sceny, w związku z czym o tym, jaka była, słuchamy wyłącznie od osób postronnych. Babcia obu nastolatek także występuje epizodycznie, a dodatkowo nie lubi dzielić się posiadaną wiedzą i informacjami, więc nie można powiedzieć, by budziła natychmiastową sympatię. Inaczej sprawa się ma w przypadku wyciągniętego z piekła Księcia Gniewu – mimo swoich wahań nastrojów i momentami nielogicznych zagrywek jest mężczyzną, który praktycznie natychmiast budzi nasze zainteresowanie. Między Gniewem a Emilią panuje również wyczuwalna i dobrze rozwijająca się chemia, więc fanki romansu powinny się czuć usatysfakcjonowane (aczkolwiek scen 18+ w tym tomie jeszcze nie ma, pojawiają się dopiero w kolejnym). Oprócz przyzwanego księcia poznajemy również kilku jego braci, więc mamy między kim wybierać podczas typowania, kto i dlaczego zabił.
Okej, ale gdzie to się dzieje?
Chociaż ogólne wrażenie oraz opinię o Królestwie Nikczemnych mam dobre, to nie mogę powstrzymać się od niewielkiego narzekania. Odniosłam bowiem wrażenie, że autorka tak bardzo skupiła się na Emilii i jej rozterkach, że zaniedbała świat przedstawiony. Niewiele dowiadujemy się o realiach i czasach, w jakich przyszło funkcjonować bohaterom. Co jakiś czas rzucane są wzmianki o mitycznych postaciach – wampirach czy wilkołakach, ale ich opisy są płytkie oraz bez pokrycia historią pochodzenia. Również domyślenie się, kto jest zaangażowany w pewne sytuacje, nie sprawia nam większych trudności, gdyż wskazówki są nam rzucane dosłownie w twarz. Na szczęście autorka miała dobry pomysł na rozwinięcie relacji między Emilią i Gniewem, a także nie najgorzej poprowadziła temat śledztwa kolejnych morderstw, więc na owe wspomniane niedociągnięcia można przymknąć oko.
Tajemnice, morderstwa, demony… ale jednak romans
Gdy to piszę, jestem już w połowie lektury drugiego tomu i przyznać muszę, że mimo iż pisarka mocno skupiła się w pierwszej części na wątku zemsty, to w kontynuacji poszła jednak w stronę romansu. Motyw enemies to lovers jest bardzo silny, a co dla mnie najważniejsze – w opisach nie epatuje wulgarnością (mimo to nadal według mnie nadal jest to powieść 18+). Podsumowując, Królestwo Nikczemnych to dobra powieść dla starszej młodzieży, z którą – jeśli nie mamy większych oczekiwań – spędzimy sporo miłego czasu.